Internetowa cenzura atakuje... w Australii

Internetowa cenzura atakuje... w Australii

Internetowa cenzura atakuje... w Australii
Konrad Hildebrand
29.11.2008 10:00

Ciemne chmury zbierają się nad wirtualnym niebem Australii. Rząd zbiera się do wykonania wartego 128,5 mln australijskich dolarów planu "Cyber-bezpieczeństwa". Zapobiegać on ma głównie szerzeniu pedofilii, jednakże kilka innych niezbyt jasnych zapisów wzbudziło protesty organizacji pozarządowych.

Ciemne chmury zbierają się nad wirtualnym niebem Australii. Rząd zbiera się do wykonania wartego 128,5 mln australijskich dolarów planu "Cyber-bezpieczeństwa". Zapobiegać on ma głównie szerzeniu pedofilii, jednakże kilka innych niezbyt jasnych zapisów wzbudziło protesty organizacji pozarządowych.

Plan polega na wprowadzeniu dwóch "czarnych list": pierwsza ma blokować strony z pornografią dziecięcą i innymi zakazanymi konstytucyjnie materiałami, a druga, główny powód sporu, blokować ma materiały wskazane przez australijski odpowiednik KRRiT, względnie UKE. Do czego może to prowadzić, łatwo sobie wyobrazić.

Jedna z organizacji pozarządowych, Electronic Frontiers Australia, przejrzała około 1300 adresów znajdujących się na drugiej liście i podobno tylko trzy z nich okazały się zawierać treści pedofilskie. Reszta zawierała "normalną" pornografię, drastyczne sceny itd.

Pytanie jest zasadnicze: czy rząd w zwalczaniu tego, co prawnie zakazane, ma prawo też wychowywać swoich obywateli i mówić im, jakie treści mogą czytać w internecie?

Źródło: SitePoint

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)