GRRRecenzja: Call of Duty: World at War

GRRRecenzja: Call of Duty: World at War

GRRRecenzja: Call of Duty: World at War
Michał Zieliński
28.11.2008 12:00

Druga Wojna Światowa była bez wątpienia największym i najbardziej dramatycznym konfliktem w dziejach ludzkości. Jej przebieg oraz następstwa wywarły tak ogromny wpływ, że nie sposób o niej zapomnieć. Wręcz przeciwnie, w zasadzie większość współczesnego świata zostało ukształtowane przez ten międzynarodowy konflikt. Ale zostawmy ogół. Druga Wojna światowa to przede wszystkim indywidualna tragedia pojedynczych osób, które w każdy dzień dążyły wyłącznie do jednej rzeczy- przetrwania. Właśnie to pragną uzmysłowić nam twórcy Call of Duty w ich najnowszym dziele.

Druga Wojna Światowa była bez wątpienia największym i najbardziej dramatycznym konfliktem w dziejach ludzkości. Jej przebieg oraz następstwa wywarły tak ogromny wpływ, że nie sposób o niej zapomnieć. Wręcz przeciwnie, w zasadzie większość współczesnego świata zostało ukształtowane przez ten międzynarodowy konflikt. Ale zostawmy ogół. Druga Wojna światowa to przede wszystkim indywidualna tragedia pojedynczych osób, które w każdy dzień dążyły wyłącznie do jednej rzeczy- przetrwania. Właśnie to pragną uzmysłowić nam twórcy Call of Duty w ich najnowszym dziele.

"Amerykanie są jak Rosjanki; im więcej ich tłuczesz, tym bardziej ciebie kochają"

Call of Duty: World at War to już piąta odsłona tej kultowej serii (nie licząc licznych spin offów). Wszystkie, oprócz Modern Warfare, rozgrywały się w latach 1941-1945. Mogło by się wydawać, że temat ten już został dawno wyczerpany i tegoroczna kontynuacja nie wniesie do sagi zbyt wiele nowego. Nic bardziej mylnego! Wizjonerzy z Treyarch po raz pierwszy przenoszą nas na ogarnięty pożogą Pacyfik. I trzeba przyznać, że robią to z klasą. Oprócz tego zwiedzimy tereny południowej Rosji (Stalingrad) i wschodnich Niemiec. Cóż, brzmi to znajomo, ale gwarantuje, że nie odczujecie deja vu.

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images/2008/11/12.jpg)

"Dla sowieckiego żołnierza ucieczka z pola walki wymaga więcej odwagi niż stanięcie do niej!"

Tym razem misje nie zostały zgrupowane w oddzielne kampanie bądź akty. Deweloperzy pomieszali zadania na obu frontach i ułożyli w jeden, nieprzerwany ciąg. Rozwiązanie takie może wydawać się chaotyczne, ale w ogólnym rozrachunku wychodzi na plus. Dzięki temu ani przez moment nie poczujemy się znużeni wydarzeniami, w których weźmiemy udział. Zresztą, o jakiej nudzie mówimy! Epizody zostały nafaszerowane licznymi skryptami, które nie raz potrafią zaprzeć dech w piersiach. Co powiecie na naloty bombowców rozgrywających się nad Waszymi głowami albo skok przez okno z płonącego budynku wśród salw z ciężkiej artylerii? Jasne, to tylko skrypty, ale ich umiejętne wpasowanie w rozgrywkę doprowadza do tego, że odbieramy grę jak film. I to bynajmniej nie klasy B.

"Rewolucji nie robi się w jedwabnych rękawiczkach"

Sama rozgrywka nie różni się specjalnie od tego, co mogliśmy zobaczyć w poprzednich częściach. Po obdarciu z wstawek zadania sprowadzają się do nieustannej walki o przetrwanie. W praktyce wygląda to tak, że przedzieramy się z punktu A do B nieustannie ciskając granaty, odpierając zaciekłe ataki i siejąc wiadrami amunicji. Z małymi wyjątkami, ale o tym za chwilę. Nie ma w tym nic złego, w końcu to shooter fpp. Z drugiej strony osoby, które spodziewają się czegoś w stylu Half Life bądź Deus Ex powinny go sobie darować. Call of Duty stawia tylko i wyłącznie na nieprzerwaną akcję.

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images/2008/11/hires_177.jpg)

Mimo tego potrafi wpłynąć na stabilność psychiczną gracza. Zrozumiecie co mam na myśli w momencie, w którym po kilku sekundach niezamąconej niczym ciszy na Wasze plecy rzucą się zastępy rozwrzeszczanych Japończyków. Urozmaicenie stanowią misje, w których kierujemy pojazdami. Nie jest ich dużo, ale potrafią przynieść oczekiwane odprężenie... Zaraz, czy ja napisałem odprężenie? Niestety, nic takiego Was nie spotka. Wydawało by się, że pancerz rosyjskiego czołgu bądź nafaszerowany działkami bombowiec zapewni chwilę wytchnienia. Szybko jednak okaże się, że Wasze przypuszczenia były co najmniej płonne...

"Ja mam ludzi mnogo!"

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku multiplayer. Jedną z nowości, które uświadczyliśmy w Call of Duty: World at War, jest tryb kooperacji dla kilku graczy. Przyznam szczerze, że potrafi on dostarczyć parę radosnych chwil spędzonych ze znajomymi. Niestety, wyłącznie parę. Misje, którym stawimy czoła, można pokonać w ciągu jednego wieczoru. Co prawda do odkrycia w całej grze czeka 13 kart, które urozmaicają na różne sposoby zabawę, ale według mnie to nie wystarcza.

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images/2008/11/hires_215.jpg)

Znany z poprzednich części deathmatch do złudzenia przypomina to, co widzieliśmy w Modern Warfare. Do tego stopnia, że momentami odnosi się wrażenie, iż jest to zwyczajnie nakładka na tamtą pozycję. Twórcy obficie korzystali z rozwiązań zastosowanych przez Infinity Ward. Nie zasługuje to na naganę, gdyby nie fakt, że momentami udało im się zepsuć jej elementy. Bo na cholerę pakować do rozgrywek online psy? Tak, dobrze czytacie, psy. Mają one utrudniać życie sterowanym przez graczy postaci. Całkowicie bez sensu.

"Zaplanować działanie, wybrać ofiarę, działać bezlitośnie, a potem iść spać – nie ma nic lepszego na świecie!"

Pod względem technicznym najnowsza odsłona Call of Duty to ścisła czołówka. Grafika zaproponowana przez deweloperów potrafi przyciągnąć oko. O dziwo, lepiej prezentują się poziomy umiejscowione w miastach wschodniej Europy niż obficie zarośnięte tereny na odległym Pacyfiku. Nie zrozumcie mnie źle, dżungla robi naprawdę spore wrażenie. Po prostu zmagania po stronie Rosjan rozgrywają się w znacznie bardziej różnorodnych lokacjach. Wszystkiemu towarzyszy solidnie nagrany dźwięk, który nie odbiega od wysoko postawionych standardów. Ciągle w uszach rozbrzmiewa mi pompatyczny soundtrack, zagrzewający żołnierzy do walki. Co ciekawe, mimo tego, że akcję gry umiejscowiono ponad 60 lat temu, od czasu do czasu można usłyszeć współcześnie brzmiące gitarowe riffy. O dziwo, pasuje to do całości wręcz idealnie!

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images/2008/11/hires_181.jpg)

Zastanawiacie się pewnie, jak wygląda sprawa w przypadku bugów. Otóż nie jest źle. W trybie single player zdarzają się minimalne niedociągnięcia, ale nie jest to nic, co w jakikolwiek sposób przeszkadza w rozgrywce. Gorzej było jeżeli chodzi o zabawę przez sieć. Na szczęście wydany podczas oficjalnej premiery patch usunął w zasadzie wszystkie napotykane błędy.

"Ponieważ władza jest w moich rękach to ja wystawiam ludziom oceny!"

Mimo początkowych obaw, Call of Duty: World at War bez wstydu może stanąć wśród swoich starszych braci. Jest to pozycja godna uwagi nie tylko przez miłośników realiów drugiej wojny światowej. Każdy, kto pragnie intensywnej rozrywki powinien poświęcić jej kilka chwil.

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images/2008/11/hires_153.jpg)

Skąd więc tak niska ocena? Odpowiedź jest prosta: ze względu na brak znaczących innowacji. To po prostu więcej i lepiej tego samego. Nie mówię, że to źle. Treyarch spisał się naprawdę nieźle i zasługuje na uznanie. Z tym, że nie zaskoczył żadną nowością. Cóż, pozostaje nadzieja, że zapowiedziane na jesień przyszłego roku Call of Duty 6 odmieni sytuację. Podobno przeniesie nas w przyszłość, ale ciiii...

PS: Nagłówki akapitów to cytaty przypisywane Stalinowi. Kto by pomyślał, że wypowiedział je jeden z przywódców Aliantów.

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images/2008/11/tabelka1.jpg)
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)