Projektujecie strony internetowe, ale jesteście tak leniwi, że nie chce Wam się pracować na kilku przeglądarkach jednocześnie? Przeglądarka Lunascape w wersji piątej jest być może tym, czego szukacie.
Projektujecie strony internetowe, ale jesteście tak leniwi, że nie chce Wam się pracować na kilku przeglądarkach jednocześnie? Przeglądarka Lunascape w wersji piątej jest być może tym, czego szukacie.
Twórcy Lunascape chwalą się, że ich dziecko korzysta równocześnie z trzech silników napędzających inne przeglądarki: z Tridenta (Internet Explorer), Gecko (Firefox) i Webkita (Chrome, Safari), z możliwością dowolnego ich przełączania aby można było zobaczyć, jak wygląda nasza strona tu i tam.
Po zainstalowaniu i uruchomienie Lunascape wita nas potokiem różnych ikon i skrótów, przez co momentami wygląda jak panel jakiegoś edytora tekstowego. Wszystko oczywiście można sobie powyłączać i dostosować.
Przełączanie między silnikami nie zajmuje zbyt wiele czasu. Sam nie zajmuje się projektowaniem, ponad drobne naprawy aby wszystko dobrze wyglądało pod Firefoxem, więc do końca nie jestem przekonany do takiego sposobu wyświetlania treści, ale może ktoś bardziej oblatany uzna to za bardzo przyjemną rzecz.
Przy tym nawale opcji i funkcjonalności Lunascape nie wydaje się być zbyt przystępne dla "szarego internauty", a przez stosunkowo małą liczbę użytkowników pozbawiony jest takiego wsparcia jak Firefox czy Opera. Ale może pomoże przy użeraniu się z CSSem.
Pokój zapanuje kiedy trójka się zjednoczy.
Źródło: TechCrunch • Lunascape
