Duchy straszą prezydentów! 7 tajemniczych zjaw, które błąkają się po Białym Domu

Abraham Lincoln, czyli król wszystkich duchów
Przed Barackiem Obamą Biały Dom nie ma żadnych tajemnic, podobnie jak przed jego żoną. Kiedyś opowiadała ona dzieciom straszną historię o dziwnych dźwiękach, które wraz z prezydentem słyszeli pewnej nocy. Jeśli jednak jakimś cudem do słynnego budynku wprowadzi się Mitt Romney, będzie musiał poznać zwyczaje nie tylko żywych mieszkańców tego miejsca, ale też umarłych. Inaczej czeka go permanentne Halloween. Oto najsłynniejsze zjawy, które straszą prezydentów USA.
Abraham Lincoln
W Białym Domu straszy właściwie wszędzie: w piwnicy, na strychu, w sypialniach na drugim piętrze. Miejscem, którego goście boją się najbardziej, jest sypialnia Lincolna. Winston Churchill nie chciał w niej spać, po tym jak pewnego pięknego wieczoru, kompletnie nagi, udawał się po kąpieli do łóżka i zobaczył kogoś, kogo zupełnie w tym miejscu się nie spodziewał. Nieżyjącego prezydenta Lincolna. Brytyjski premier grzecznie ze zjawą się przywitał, ale więcej jego noga nie postała w tym pomieszczeniu.
Historię szeroko opisywała prasa z całego świata, jednak wbrew pozorom nie sądzono, że Churchill zwariował. Nie tylko jemu zdarzyło się spotkać ducha Lincolna. Jeden z najbardziej cenionych przez Amerykanów prezydentów po śmierci ukazał się m.in. swojemu biografowi, Carlowi Sandburgowi, królowej Holandii Wilhelminie (która z wrażenia aż zemdlała), Teddy'emu Rooseveltowi, Jackie Kennedy, Nancy Reagan. Mówi się, że jeśli komuś ukaże się Lincoln, następnego dnia Amerykę czeka narodowa tragedia.
Zobacz również: Lodówka, która sama zamawia jedzenie
Po prezydenckim domu błąka się też mały Willie Lincoln, syn Abrahama Lincolna, który zmarł, kiedy jego tata był prezydentem.
Pani Adamsowa
Pani Adamsowa, czyli żona prezydenta Johna Adamsa, była pierwszą prezydencką żoną, która zamieszkała z mężem w Białym Domu. I tak jej się spodobało, że nie wyprowadziła się do dziś. Można ją spotkać głównie na drugim piętrze, czyli tam, gdzie mieszka pierwsza rodzina. Pojawia się też w Sali Wschodniej, pomieszczeniu, w którym za życia miała zwyczaj rozwieszać pranie, bo tam najszybciej schło.
Dziś nikt już tam nie wiesza prania, ale Abigail Adams nie porzuciła swojego zwyczaju sprzed ponad 200 lat. Ci, którym się ukazała, przysięgają, że towarzyszy jej charakterystyczny zapach mydła i mokrych ubrań. Co tu dużo mówić, żona prezydenta Adamsa pachnie po śmierci jak pranie!
Brytyjski żołnierz i przeklinający prezydent
Uprzejmy pan Burns
Pan Burns jest niczym James Bond – lubi wypowiadać swoje nazwisko (choć niestety nie dodaje do niego imienia). Wciąż nie wiadomo na 100%, kim on w zasadzie jest. Udało mu się zaskoczyć m.in. kamerdynera prezydenta Franklina D. Roosevelta, który usłyszał, że ktoś go woła. Kiedy się odwrócił, żeby zobaczyć kto to, tajemniczy głos powiedział: "Jestem pan Burns". Dokładnie to samo zdarzyło się za Trumana.
Kim jest pan Burns? Najbardziej prawdopodobna (jeśli to w tym przypadku dobre określenie) hipoteza jest taka, że to David Burns, obywatel, który musiał oddać rodzącemu się państwu amerykańskiemu swoją ziemię pod budowę Białego Domu. Czyżby po ponad 200 latach wciąż miał pretensje?
Strażniczka Ogrodu Różanego
Małżonka prezydenta Wilsona, Ellen, chciała wprowadzić zmiany w otoczeniu i zastąpić czymś innym róże z Ogrodu Różanego. Planu nie udało się zrealizować, bo kiedy ogrodnicy wzięli się do ich wykopywania, do akcji ruszył duch Dolley Madison, żony prezydenta Madisona.
Pani Madison po śmierci lubi sobie popatrzeć na swoje ukochane kwiaty, dokładnie tak jak za życia. To właśnie ona zasadziła pierwsze róże pod Białym Domem – i zdaje się, że zostaną one w tym miejscu już na zawsze.
Wyjątkowo zawzięty brytyjski żołnierz
W Białym Domu straszą nie tylko Amerykanie. W budynku, w którym kładzie się do snu prezydent USA, błąka się duch brytyjskiego żołnierza. Zginął on w tym miejscu podczas wojny 1812 roku, kiedy to Brytyjczycy próbowali puścić z dymem prezydencką siedzibę.
Dziś wyspiarze nie chcą już spalić Ameryki, bo gdzie indziej mogliby tak łatwo podrywać dziewczyny na swój akcent? Ale wojak sprzed 200 lat nie zapomniał, po co tam przybył. Można go spotkać wędrującego z pochodnią w ręku. Ba, w 1953 pewna para odwiedzająca państwa Eisenhowerów uciekła z Białego Domu w popłochu, przekonana, że duch żołnierza próbował podpalić łóżko, w którym spali.
Prezydent Jackson wciąż przeklina
Andrew Jackson, generał, który został prezydentem, słynął z zamiłowania do języka, jakiego w świecie polityki używać nie uchodzi (a przynajmniej nie oficjalnie). Historia głosi, że podczas pogrzebu prezydenta jego papuga sypała takimi wulgaryzmami, iż trzeba ją było stamtąd zabrać. Sama oczywiście się tego nie nauczyła.
Jeśli więc przybysz usłyszy w Białym Domu soczyste przekleństwo, pochodzące nie wiadomo skąd, może mieć niemal 100-procentową pewność, że nawiedził go duch zmarłego Andrew Jacksona (taka przyjemność spotkała m.in. małżonkę Lincolna). Łóżko z baldachimem, w którym sypiał, wciąż jest używane w jednej z sypialni, więc zjawa czuje się swobodnie. Tak przynajmniej twierdzą ci, którzy mieli wątpliwą przyjemność w tej sypialni przebywać.
Córka morderczyni i czarny kocur
Anna Surratt, córka morderczyni
Za zamachem na prezydenta Lincolna stała nie jedna osoba, ale cała grupa. W konspiracji brała udział kobieta, Mary Surratt, którą potem skazano na śmierć przez powieszenie (to pierwsza kobieta, na której wykonano w USA karę śmierci). Jej córka, Anna, dobijała się do drzwi Białego Domu, błagając o ułaskawienie matki. I robi to do dziś, z zaskakującą regularnością – tj. co roku 7 lipca, w rocznicę stracenia Mary Surratt.
Kot, który ma w sobie coś z diabła
Ten duch znalazł się tutaj niejako "poza rankingiem", bo nie straszy w Białym Domu, tylko na Kapitolu. Ponieważ jednak nie sądzę, abym w najbliższym czasie miała znów okazję wypowiadać się na temat waszyngtońskich zjaw, postanowiłam go tutaj umieścić.
Koty pojawiły się na Kapitolu w XIX wieku, kiedy to budynek miał straszny problem ze szczurami. Jeden z nich, futrzak koloru czarnego, zwany Szatańskim Kotem, tak polubił tę pracę, że mieszka tam do dziś. Niestety, kiedy komuś się ukazuje, nigdy nie zwiastuje to niczego dobrego. Widziano go m.in. w 1929 roku przed Wielkim Kryzysem, a także przed zabójstwem Kennedy'ego.
Takie to historie krążą po stolicy państwa, które (podobno) rządzi światem. Nie znalibyśmy ich, gdyby to sami prezydenci, ich małżonki oraz ważni goście nie opowiadali, co strasznego im się przytrafiło w Białym Domu. A bierze się to również stąd, że kiedy my palimy znicze na grobach zmarłych, Amerykanie chodzą na imprezy halloweenowe i opowiadają swoim dzieciom przerażające historie.
Źródło: Suite 101 • Mental Floss • Listverse • History
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze