10 filmów o zombie, które warto obejrzeć

"The Walking Dead" powróciło już z 3. sezonem, a co robić w przerwach między odcinkami? Oczywiście oglądać filmy o zombie! "Zombieland", "Noc żywych trupów", "Martwica mózgu"… Oto 10 (a właściwie kilkanaście) pozycji, które z różnych względów polecam.
Mój top 10 filmów o zombie mniej więcej w połowie składa się z klasyki, którą (prawie) wszyscy znają, a druga połowa to rzeczy, które z jakiegoś powodu chciałabym polecić, mimo że albo nie są specjalnie popularne, albo nie oceniano ich zbyt dobrze.
1. "Noc żywych trupów" (1968), "Świt żywych trupów" (1978) i "Dzień żywych trupów" (1985)
Saga George'a Romero to klasyka horroru przez duże K. W 2012 roku, po wszystkich remake'ach, wielu widzów ma już tych filmów dość. Jeśli jednak nie widzieliście wciąż oryginałów, polecam wszystkie trzy. Interesująca jest zwłaszcza "Noc żywych trupów" – w 1968 roku to było coś, dzieło przełomowe, otwierające nowy rozdział w historii horroru.
Zobacz również: Angry Birds Telepods w redakcji Gadżetomanii
Jedni oburzali się na epatowanie brutalnymi scenami, inni dostrzegali w tym komentarz do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej i próbowali interpretować film na różne sposoby, wielu zaskoczyło zakończenie. A na dodatek główny bohater był Afroamerykaninem — w czasach kiedy zaproszenie czarnego chłopaka na obiad było odważnym zachowaniem.
Nowe filmy z tej serii już tak ciekawe nie są. Choć fani Zacka Snydera ("300") mogą zainteresować się jego wersją "Świtu żywych trupów" z 2004 roku.
Zalany Stadion Narodowy bohaterem Facebooka. Najlepsze memy plus konkurs
2. "Martwica mózgu"(1992)
Czym zajmował się Peter Jackson, zanim zrobił "Władcę Pierścieni"? Ano między innymi nakręcił wyjątkowo brutalny, straszny i bardzo, ale to bardzo zabawny film gore, znany w USA jako "Dead Alive", poza USA jako "Braindead", a w Polsce jako "Martwica mózgu". Krew leje się tu strumieniami, flaki fruwają w powietrzu, a wszystkiemu towarzyszy taka dawka totalnego szaleństwa i czarnego humoru, że widzowi pozostaje tylko wytrzeszczać oczy.
Wielu fanów gatunku uważa film Jacksona za kultowy. Niektóre sceny z "Martwicy mózgu" żyją już własnym życiem, jak ta, w której kobiecie jedzącej zupę odpada ucho, a ona oczywiście tego nie zauważa i… zgadnijcie, co z tym uchem dzieje się dalej. Albo ta z kosiarką:
3. "28 dni później" (2002)
Ambitny obraz Danny'ego Boyle'a z 2002 roku, który niewątpliwie wniósł sporo do gatunku. Niesamowity klimat, świetne zdjęcia opuszczonego Londynu, dawkowanie napięcia. Nic dziwnego, że w "28 dni później" zakochali się krytycy. Po prostu wcześniej w taki sposób nie robiło się filmów o zombie. Dziesięć lat później szał jakby minął, ale wciąż warto zobaczyć ten obraz, nawet jeśli nie jest się fanem gatunku. Ten film to przede wszystkim bardzo dobry dramat. Gdyby nie moje przywiązanie do starszych filmów, pewnie byłby na pierwszym miejscu tego rankingu
4. "Zombieland" (2009)
Na początku odstrasza obrzydliwymi scenami, ale warto je przetrwać, by zobaczyć, co będzie dalej. Film Rubena Fleischera to niegłupia i całkiem zabawna komedia kumpelska o dwóch facetach, którzy nauczyli się sztuki przetrwania w świecie opanowanym przez zombie. Za mało, żeby oglądać? Drodzy panowie, dwa słowa: Emma Stone. W ogóle zresztą obsada "Zombielandu" daje radę – grają m.in. Woody Harrelson, Jesse Eisenberg i Bill Murray.
Bliskie spotkania z nieznanym. Najsłynniejsze przypadki obserwacji UFO
5. "Rec" (2007)
Nowatorski, świeży, przełomowy i po prostu świetny. Hiszpański "Rec", opowiadający o ekipie telewizyjnej, która została uwięziona w przerażającym budynku, to jeden z najciekawszych filmów kina grozy z ostatnich lat. "Rec" nie tylko zachwyca pomysłową formą, ale też faktycznie straszy. Potem na swoją modłę przerobili go Amerykanie, ale nie będę pisać, co im wyszło, bo musiałabym użyć słów powszechnie uważanych za obraźliwe.
6. "Grindhouse: Planet Terror" (2007)
Jeśli nie traktujecie horroru zbyt poważnie i lubicie wszystko, co absurdalne i przerysowane do granic możliwości, powinniście dobrze się bawić, oglądając ten film. Tandeta i kicz wylewają się tu z ekranu, nie brakuje scen wywołujących nerwowy chichot widowni, która nie do końca wie, jak zareagować (no bo jak zachować się na widok gnijących klejnotów Tarantino?). Jako totalny pastisz "Planet Terror" daje radę, stąd jego obecność na tej liście na tak wysokiej pozycji. Dla fanów Rodrigueza pozycja obowiązkowa.
7. "Resident Evil" (2002)
"Resident Evil" (tak, nawet ten pierwszy) ani mnie specjalnie nie przerażał, ani nie zachwycał, ale seksownie ubrana Milla Jovovich wystarczy, żeby przekonać nawet mnie.
8. "Białe zombie" (1932)
"White Zombie" z 1932 zasługuje na uwagę przede wszystkim dlatego, że był to jeden z pierwszych filmów o zombie. A poza tym w jednej z głównych ról występuje Béla Lugosi.
Nowy, obiecujący serial science fiction. Zobaczcie trailer “Defiance”
9. "Jestem legendą" (2007)
Trwają spory, czy "Jestem legendą" to w ogóle film o zombie. Dyskutuje się też o tym, czy film z Willem Smithem w roli głównej w ogóle warto oglądać. Jest on, niestety, typowo hollywoodzki i nie dorasta do pięt wielu bardziej kameralnym produkcjom. Ale zerknąć można, choćby po to, by zobaczyć Nowy Jork po apokalipsie.
10. "Striptizerki zombie" (2008) i inne dziwne filmy
Klasyka klasyką, ale czasem człowiek ma ochotę obejrzeć coś wyjątkowo głupiego, zabawnego czy po prostu dziwnego. I tu wchodzą takie "dzieła", jak "Striptizerki zombie" z Jenną Jameson w roli głównej. Fajną komedią jest "Fido" z 2007 roku, w którym możemy zobaczyć, co by było, gdyby zombie wytresować. Jest zresztą sporo filmów, w których role się odwracają i to ludzie są tymi złymi.
Fani popapranych komedii z zombie w roli głównej powinni też zobaczyć odcinek serialu "Misfits" (3×07) z poprzemienianymi w zombie cheerleaderkami. Piękne potwory zamieniły się w jeszcze większe potwory i zaczęły zjadać się nawzajem. Miodzio!
Ten artykuł ma 9 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze