Internet mamy tani, a gdyby podrożał to nasz rynek zacząłby się szybciej rozwijać - takie dość kontrowersyjne wnioski płyną z raportu Urzędu Komunikacji Elektronicznej dotyczącego tempa rozwoju sprzedaży usług internetowych w kilkunastu krajach Europy. Zdaniem UKE, dla zwiększenia tempa rozwoju zachowana musi być zawsze pewna dysproporcja między cenami.
Internet mamy tani, a gdyby podrożał to nasz rynek zacząłby się szybciej rozwijać - takie dość kontrowersyjne wnioski płyną z raportu Urzędu Komunikacji Elektronicznej dotyczącego tempa rozwoju sprzedaży usług internetowych w kilkunastu krajach Europy. Zdaniem UKE, dla zwiększenia tempa rozwoju zachowana musi być zawsze pewna dysproporcja między cenami.
Różnica musi dotyczyć konkretnie operatora dominującego oraz jego rosnącej dopiero konkurencji. Prezes UKE zwróciła uwagę na to, że obecnie walka o klienta rozgrywa się u nas pomiędzy TPSA a resztą rynku - i dlatego za konieczne uważa... podniesienie cen przez tego pierwszego. Dzięki temu bowiem pozostali operatorzy przejmą część klientów TP, a osiągane zyski będą mogli zainwestować w rozwój swoich usług i infrastruktury.
Kontrowersyjne? Mało powiedziane. Z analizy UKE wynika jednak, że w branych pod uwagę krajach powtarzał się ten sam schemat: kiedy ceny u operatora dominującego były nieco wyższe niż u pozostałych, rosła konkurencyjność rynku, zwiększała się ilość sprzedawanych łącz - i większe były nakłady na rozwój usług internetowych. TPSA wskazuje jednak na błąd w rozumowaniu: pod uwagę wzięto w raporcie jedynie usługi typu DSL, a te stanowią u nas jedynie 60% rynku.
UKE szuka nowych możliwości rozwoju naszego rynku, ponieważ jak wynika z badań szybkie łącza są u nas nadal fikcją. Pod względem dostępu do szybkiego, szerokopasmowego Internetu jesteśmy na czwartym miejscu. Od końca. Gorsze warunki są tylko w Słowacji, Turcji i Meksyku.
