GRRRecenzja: LittleBigPlanet - beta

GRRRecenzja: LittleBigPlanet - beta

GRRRecenzja: LittleBigPlanet - beta
Mateusz Gajewski
11.10.2008 00:27

Październikowy wieczór. Za oknem ciemno, gdzieniegdzie żarzą się tylko uliczne lampy. Idealna pora na zatopienie się w LittleBigPlanet. Tytułowa planeta jest tak naprawdę zlepkiem ludzkich snów. Za każdym razem, gdy śnimy to nasze myśli w cudowny sposób unoszą się ku niebu, po to, aby trafić w przestrzeń kosmiczną, gdzie kreowana jest z nich tytułowa... Mała, wielka planeta? No właśnie. Jak najsensowniej można by ten tytuł przełożyć na język naszych przodków. Dzięki Bogu SONY postanowiło pozostać przy oryginalnym tytule, bowiem inaczej brzmiałoby to śmiesznie. Czy można więc przetłumaczyć ten tytuł jako chwila wielkiej planety? Cóż, bardziej chyba by pasowało chwila wielkiego Sackboya. Mniejsza z tym.

Wracając do owego wieczoru. Gdy wyjrzałem za okno, oczom moim ukazało się uśpione osiedle. Sam nie mogłem spać, co było efektem dwóch latte wypitych gdy Księżyc wspiął się już wysoko na firmament. Postanowiłem chwycić pada i w otoczeniu, które świetnie do klimatu gry pasuje, przetestować Sackboya.

Październikowy wieczór. Za oknem ciemno, gdzieniegdzie żarzą się tylko uliczne lampy. Idealna pora na zatopienie się w LittleBigPlanet. Tytułowa planeta jest tak naprawdę zlepkiem ludzkich snów. Za każdym razem, gdy śnimy to nasze myśli w cudowny sposób unoszą się ku niebu, po to, aby trafić w przestrzeń kosmiczną, gdzie kreowana jest z nich tytułowa... Mała, wielka planeta? No właśnie. Jak najsensowniej można by ten tytuł przełożyć na język naszych przodków. Dzięki Bogu SONY postanowiło pozostać przy oryginalnym tytule, bowiem inaczej brzmiałoby to śmiesznie. Czy można więc przetłumaczyć ten tytuł jako chwila wielkiej planety? Cóż, bardziej chyba by pasowało chwila wielkiego Sackboya. Mniejsza z tym.

Wracając do owego wieczoru. Gdy wyjrzałem za okno, oczom moim ukazało się uśpione osiedle. Sam nie mogłem spać, co było efektem dwóch latte wypitych gdy Księżyc wspiął się już wysoko na firmament. Postanowiłem chwycić pada i w otoczeniu, które świetnie do klimatu gry pasuje, przetestować Sackboya.

Sackboy na prezydenta!

O samym LittleBigPlanet można napisać naprawdę dużo. Gra ma świetną muzykę, łatwo wpadającą w ucho. Intuicyjny system tworzenia wygląda tak, jakby był programowany z myślą o 3-latkach. Świetna grafika, oraz niesamowite tekstury, które na porządnym sprzęcie HD kopią po oczach! Wszystko to sprawia, że gra jest niesamowita. To, co się jednak liczy w LittleBigPlanet to doświadczenie, jakie zdobywamy podczas przemierzania kolejnych poziomów. Nie mamy tutaj żadnych wodotrysków, jest za to czysty, niczym niezmącony fun, który wylewa się z ekranu hektolitrami.

Gdy uruchomimy betę LBP po raz pierwszy, do dyspozycji otrzymamy prosty level, w którym dane nam będzie nauczyć się obsługi Sackboya. Biegania, skakania, tworzenia prostych elementów, wymachiwania ramionami czy modyfikowania otoczenia. Sam proces nauki jest bardzo przyjemny i trwa kilka chwil. Łatwość przyswajania wiedzy jest potęgowana przez miłego narratora, który swoimi komentarzami zachęca do dalszej zabawy.

Obraz

„Kukiełka" Twoim przyjacielem!

Niewątpliwie największą zaletą LBP jest sama postać Sackboya. Jest on swojego rodzaju przewodnikiem gracza, który prowadzony jest przez niego za rękę. Wspólnie zdobywane doświadczenie wpływa na zachowanie obojga uczestników zabawy. Co ciekawe jego reakcje są całkowicie zależne od woli gracza. Momentami możemy się poczuć jakby Sackboy był naszym podwładnym... co w rzeczywistości jest prawdą, wszakże to my kierujemy jego poczynaniami. W zależności od tego jaki kierunek na d-padzie wciśniemy, nasz mały przyjaciel może zrobić różne miny. Gdy dla przykładu wciśniemy przycisk w górę, na twarzy Sackboya pojawi się szeroki uśmiech. Gdy dla kontrastu wciśniemy dół, bohater posmutnieje, co w ostateczności może się skończyć płaczem.

Dzięki możliwościom pada SIXAXIS jesteśmy również w stanie balansować ciałem Sackboya. Wychylając pad w lewo „ludzik" wykona taki sam ruch. Dodatkowo po wciśnięciu przycisków L2 i R2 możemy za pomocą analogów kierować jego rękoma. Łącząc te funkcje może nam z tego wyjść np. ciekawy i śmieszny taniec.

PIMP MY Sackboy

W każdej chwili, dzięki intuicyjnemu edytorowi, możemy nadać dowolny wygląd naszej szmacianej marionetce. Wystarczy skorzystać z dostępnych naklejek, oraz kostiumów. Edytor otrzymał nazwę Popitu. Za jego pomocą kontrolujemy opcję naklejek, możliwości restartu w przypadku zakleszczenia się w którymś momencie gry, funkcję chata, personalizację postaci, a także wszystkie elementy przydatne podczas tworzenia poziomów. W LBP mamy również opcję dodania konkretnego przedmiotu, czy obiektu do Ulubionych (Hearted). Dzięki temu uzyskujemy szybki dostęp do najprzydatniejszych przedmiotów praktycznie z głównego menu Popitu.

Tworzenie własnych poziomów jest również bardzo proste. Możemy wybrać gołą planszę, lub też jeden z wzorów gotowych do użycia (ogród, kanion, wyspa, świątynia, itp.). Warto jednak na samym początku poświęcić kilka chwil na obejrzenie wszystkich poradników poświęconych tej opcji. Dzięki nim dowiemy się jak manewrować obiektami w przestrzeni, jak je łatwo i szybko zmniejszać, zwiększać, obracać, itd. Gracze mogą tworzyć przeróżne przedmioty za pomocą rzeczy od razu udostępnionych przez twórców, bądź też korzystając z tzw. Worka Dobroci (Goodies bag). Każdy z dodanych elementów możemy w pewien sposób animować, przypisać od niego konkretny dźwięk, bądź tekst, zawiesić w przestrzeni, obrócić, a nawet uczynić śmiercionośnym.

Obraz

Jak się bawić, to się bawić!

Singleplayer w LBP jest zwykłą pogonią za skarbami porozrzucanymi na każdym poziomie. Zadaniem gracza jest po prostu uzyskanie jak największej liczby punktów na końcu każdego etapu. Wynik zostanie później wysłany na PSN (oczywiście, jeśli w danym momencie mamy połączenie z Internetem), oraz porównany z efektami pracy innych osób, wcześniej grających na danym levelu. Co ciekawe oprócz zwykłych punktów, możemy również zbierać przedmioty. Ich znalezienie nie zawsze jest proste i czasami trzeba zajrzeć w każdy kąt, ale poszukiwania zawsze się opłacają. Zdobyte „itemy" możemy później wykorzystać podczas tworzenia własnych poziomów, bądź zmieniania Sackboya.

Multi prezentuje się o wiele ciekawej. Jednocześnie w rozgrywce mogą brać udział 4 osoby, współdziałające w trybie kooperacji. Mogą one grać przez PSN lub lokalnie, przy jednej konsoli. Jednak najlepszym ficzerem, który moim zdaniem przesądzi o sukcesie LBP, jest możliwość zabawy na poziomach stworzonych przez innych graczy. Sam miałem niemało radochy na przykład w w GTA:LibertyCityPlanet (zadaniem Sacbkoya było zrabowanie banku i szybka ucieczka z łupem w siną dal).

Game of the Year?

Jak wspomniałem na samym początku o LittleBigPlanet można napisać naprawdę wiele. Gra wciąga, postać Sackboya jest zabawna, a ilość opcji wręcz nieograniczona. Pełna wersja zaprezentuje na pewno więcej poziomów, więcej przedmiotów, więcej naklejek, więcej możliwości. Jeśli wszystko będzie zapięte na ostatni guzik, to za jakiś czas mały Sackboy skaczący po konsoli PS3 otrzyma pewnie nową naklejkę: Game of the Year.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)