Wielkie nic | recenzja filmu Babylon A.D.

Wielkie nic | recenzja filmu Babylon A.D.

Szymon Adamus
02.10.2008 15:28
Obraz

Thoorop wyjmuje karabin trzy razy większy niż on sam i zaczyna strzelać. WYBUCH, WYBUCH, STRZAŁ, WYBUCH! Po wyczerpaniu amunicji przechodzi do walki wręcz. SZAST PRAST! PRAWY SIERPOWY! KOPNIAK W POTYLICĘ!

Tak mógłby wyglądać cały scenariusz filmu Babylon A.D? gdyby było to rasowe kino akcji z Vinem Dieselem. Rasowe jednak nie jest bo ma zakusy na coś poważniejszego. Tylko, że w tym przypadku owe chęci zabijają drogocenną rasę na rzecz bezwartościowego kundla.

Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam ambitne kino fantastyczne. Co więcej strasznie mi żal, że potencjał jaki drzemał w Babylon A.D. został niewykorzystany. Z tak ciekawym światem i bohaterami to naprawdę mógł być drugi Łowca Androidów. Ale nie jest.

W tym filmie nic się nie klei. Historyjka jest z pozoru banalna (najemnik Thoorop musi przewieźć tajemniczą dziewczynę Aurorę do USA z drugiego końca świata), ale wszystko się gmatwa (dziewczyna zaczyna wykazywać zdolności paranormalne). Główny bohater jest ciekawy (wali prosto w szczękę gościa dwa razy większego do siebie, a przy rozmiarach Vina Diesela to spore wyzwanie), ale nie wiadomo w sumie o co mu chodzi. Akcja niby jest, ale słabo nakręcona i nieciekawa. Ciekawy świat SF też jest, ale jakiś taki chaotyczny. Innymi słowy nie ma tu zbyt wiele ani dla fanów czystego kina akcji, ani dla zwolenników ambitnego SF.

kadr z filmu Babylon AD
kadr z filmu Babylon AD

Podczas seansu ma się wrażenie, że autorzy nakręcili 20 godzin materiału za dużo, a podczas montażu sami zapomnieli co chcieli zrobić. Bohaterowie wyskakują ni z gruszki, ni pietruszki z nowymi wątkami, z których co gorsza część nie jest nawet kontynuowana. BA! Tu nawet w trzech czwartych filmu z zaskoczenia pojawiają się całe nowe postaci. I to w taki sposób jakbyśmy widzieli je na ekranie od pierwszej minuty. Oglądając Babylon A.D. człowiek ma uczucie jakby patrzył na pierwszą część zaplanowanej od dawna trylogii. I to takiej jak Władca Pierścieni, w której i tak każdy wie o co chodzi.

Bez urazy dla Pana Maurica Danteca (autor powieści Babylon Babies na podstawie której powstał film), ale jego książka nie jest aż tak znana.

Problem tego filmu polega na tym, że Mathieu Kassovitz chciał z ekranizacji powieści Danteca zrobić ambitne kino fantastyczne, ale producenci woleli lanie po mordzie. Koniec końców w Babylon A.D. nie ma ani jednego, ani drugiego i wyszło z tego wielkie nic.

Obraz
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)