Film "do IT in Poland" promuje nasze marki i ludzi, ale czy robi to uczciwie?

Film "do IT in Poland" promuje nasze marki i ludzi, ale czy robi to uczciwie?

Film "do IT in Poland" promuje nasze marki i ludzi, ale czy robi to uczciwie?
Mariusz Kamiński
20.09.2012 13:16

Film jest częścią inicjatywy Branżowy Program Promocji IT/ICT, którego zadaniem jest reklamowanie naszego kraju i naszych marek na arenie międzynarodowej. Chwalimy się specjalistami, słynnymi produktami i sukcesami w branży IT. Tylko nie bardzo wiem, co właściwie chcą osiągnąć autorzy tego klipu...

Film jest częścią inicjatywy Branżowy Program Promocji IT/ICT, którego zadaniem jest reklamowanie naszego kraju i naszych marek na arenie międzynarodowej. Chwalimy się specjalistami, słynnymi produktami i sukcesami w branży IT. Tylko nie bardzo wiem, co właściwie chcą osiągnąć autorzy tego klipu...

Główną treścią filmu jest przedstawianie mniej lub bardziej znanych marek w bardzo pozytywnym świetle (całkiem zasłużenie) ze szczególnym naciskiem na samych pracowników - specjalistów w poszczególnych dziedzinach. Widzimy drużynę od DICE+, wędrujemy po pokojach CD PROJEKT RED, odwiedzamy także specjalistyczną firmę piszącą oprogramowanie dla sektora medycznego.

Celem filmu jest zachęcenie inwestorów do otwierania działalności w naszym kraju i generowania PKB. W tym aspekcie inicjatywa niestety klęka na kolana. To prawda, mamy wybitnych specjalistów, ale Ci specjaliści albo wyjeżdżają za granicę, albo niedługo wyjadą złowieni przez headhuntera. Nieliczni zostają. Czasami dlatego, że są mniej zaradni, a czasami nie mają takiej możliwości z powodów osobistych.

Argumenty kierowane przez lektora do inwestorów są absurdalne i kłamliwe. Pierwszy z nich (pierwszy wymieniany!) to położenie geograficzne Polski. W jaki sposób nasza lokalizacja ma wpływać na atrakcyjność biznesową kraju, tego nie wiem. Argument rodem z pierwszych lat transformacji ustrojowej, gdy mogło to mieć jeszcze jakieś znaczenie (raczkująca globalizacja). Szkoda, że na wstępie obrażamy inteligencję inwestorów otwierających działalność albo w Chinach albo w jednym z rajów podatkowych.

Kolejna sprawa to stabilność gospodarcza. Mówienie o stabilności gospodarczej, gdy państwo podnosi obciążenia fiskalne i wykańcza rodzime i cudze firmy nie płacąc im należnych pieniędzy, jest po prostu żartem. Szkoda, że lektor nie wspomniał o kolosalnej pazerności państwa, horrendalnych podatkach i rekordowych kosztach zatrudnienia pracownika. O tym inwestor dowie się, gdy już rozpocznie działalność. W końcu nie wszyscy mają szczęście dostać się do specjalnych stref ekonomicznych. A właśnie o tym warto by wspomnieć! Pokazać, że u nas czasami można zarabiać pieniądze, choć państwo zabiera prawie połowę.

Jaki będzie efekt filmu (jeżeli jakiś będzie)? Headhunterzy się nim zainteresują na pewno, ale domyślam się, że do pracy nie będzie im potrzebny. Nasi pracownicy IT bez tego są znani i cenieni. Czy inwestorzy ściągną do naszego kraju? Absolutnie nie. Gdyby było tak fantastycznie, to już by tu byli. A tak, siedzą w Indiach, Tajlandii, Chinach, Korei, Cyprze, Wyspach Dziewiczych...

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)