Google startowało jako zwyczajna wyszukiwarka treści w Sieci. Nikt się wtedy nawet nie spodziewał, że rozwinie się w potężną firmę o globalnym zasięgu, która w zasadzie zmonopolizuje Internet. Najwyraźniej jednak istniejące rynki już Google nie wystarczają - teraz nadszedł czas na stworzenie nowych, w krajach rozwijających się. Dodatkowe trzy miliardy potencjalnych klientów to nie przelewki...
Google startowało jako zwyczajna wyszukiwarka treści w Sieci. Nikt się wtedy nawet nie spodziewał, że rozwinie się w potężną firmę o globalnym zasięgu, która w zasadzie zmonopolizuje Internet. Najwyraźniej jednak istniejące rynki już Google nie wystarczają - teraz nadszedł czas na stworzenie nowych, w krajach rozwijających się. Dodatkowe trzy miliardy potencjalnych klientów to nie przelewki...
Firma Google wraz z jednym z największych europejskich banków - HSBC - zamierzają udostępnić szybki, bezprzewodowy Internet ludziom żyjącym w biedniejszych krajach. Satelity umożliwiające łączność z Globalną Siecią mają docelowo pokryć swoim zasięgiem Azję, Afrykę, Amerykę Południową i Bliski Wschód.
Dzięki wykorzystaniu sieci satelitów, możliwe będzie dostarczenie szerokopasmowego Internetu we względnie niskich cenach wszędzie tam, gdzie położenie okablowania jest zwyczajnie nieopłacalne lub z różnych względów niewykonalne technicznie.
Jak tłumaczył pomysłodawca projektu Greg Wyler, w krajach rozwijających się dostęp do Internetu jest nadal mocno utrudniony - wspólne przedsięwzięcie pozwoli zaś ich mieszkańcom na skorzystanie z edukacji online i różnego rodzaju usług, które przyspieszą wzrost ekonomiczny i społeczny.
Satelity wykona firma Thales Alenia Space w ciągu następnych kilkunastu miesięcy. Projekt zakłada, że powinny zacząć działać do 2010 roku. Google, bank HSBC i firma telekomunikacyjna Liberty Global, postanowiły wziąć udział w projekcie aby wesprzeć organizację o3b Networks, planującą już od jakiegoś czasu włączyć kraje rozwijające się do Globalnej Sieci.
Z takimi partnerami wydaje się to znacznie mniej skomplikowanym zadaniem.