Mimo że o przeniesieniu japońskiego animowanego serialu Voltron: Defender of the Universe na duży ekran mówiło się od dawna, dopiero sukces Transformers Michaela Baya zmobilizował twórców projektu. Co prawda budżet jest o wiele mniejszy, ale z tego względu producenci (Mark Gordon i Jordan Wynn) zdecydowali się na użycie opłacalnej technologii znanej chociażby z 300-tu Zacka Snydera. Reżyser zostanie ujawniony w przyszłym tygodniu. Cóż za trzymanie nas w napięciu...
Mimo że o przeniesieniu japońskiego animowanego serialu Voltron: Defender of the Universe na duży ekran mówiło się od dawna, dopiero sukces *Transformers *Michaela Baya zmobilizował twórców projektu. Co prawda budżet jest o wiele mniejszy, ale z tego względu producenci (Mark Gordon i Jordan Wynn) zdecydowali się na użycie opłacalnej technologii znanej chociażby z 300-tu Zacka Snydera. Reżyser zostanie ujawniony w przyszłym tygodniu. Cóż za trzymanie nas w napięciu...
Serial Voltron powstał w latach 80-tych. Scenariusz do kinowej wersji napisał Justin Marks (Street Fighter: The Legend of Chun-Li, skrypt do nowej wersji He-Mana). Historia dzieje się w postapokaliptycznym Nowym Jorku i Meksyku. Pięciu śmiałków, ocalałych z najazdu obcych, pilotuje roboty w kształcie lwów, które po połączeniu tworzą potężnego Voltrona. Nie macie deja-vu? Jak widać w latach 90-tych Amerykanie też chcieli mieć swojego Voltrona i nakręcili okropny Power Rangers. Zobaczymy, jaką tandetę nam teraz zaserwują, gdyż technologia wykorzystana w 300-tu nie za bardzo pozwala na stworzenie realistycznego wyglądu na wzór Transformers.
Foto: World Events Productions
Źródło: Variety