niezła relacja: Polskie kino na horyzoncie

niezła relacja: Polskie kino na horyzoncie

Piotr Guszkowski
26.07.2008 20:00

Rzadko wybieram się na polskie filmy podczas Nowych Horyzontów. W tym roku były to dotychczas zaledwie dwa seanse ? nieco rozczarowujące Cztery noce z Anną Jerzego Skolimowskiego oraz ? o zgrozo ? najnowszy, zupełnie niezdatny do oglądania obraz Krzysztofa Zanussiego ? Czarne słońce. Teraz czas na kilka słów o nieco lepszych produkcjach rodzimej kinematografii.

Rzadko wybieram się na polskie filmy podczas Nowych Horyzontów. W tym roku były to dotychczas zaledwie dwa seanse ? nieco rozczarowujące Cztery noce z Anną Jerzego Skolimowskiego oraz ? o zgrozo ? najnowszy, zupełnie niezdatny do oglądania obraz Krzysztofa Zanussiego ? Czarne słońce. Teraz czas na kilka słów o nieco lepszych produkcjach rodzimej kinematografii.

Najpierw Wino truskawkowe. Film Dariusza Jabłońskiego miałem już obejrzeć jakiś czas temu, ale udało się dopiero we Wrocławiu. Miałem co prawda w planach inny seans, ale przyznaję, że nie żałuję tej decyzji. Film, który miał już swoje kinowe premiery w Czechach i na Słowacji, wkrótce trafi na ekrany polskich kin.

Wino truskawkowe jest ekranizacją prozy Andrzeja Stasiuka. Ten ciepły i zabawny film zabiera widza w magiczny świat mieszkańców południowego krańca Polski. Miasteczko Dukla staje się areną niesamowitych wydarzeń: historii miłosnych, zbrodni, namiętności, nieszczęśliwych wypadków i pomocnych duchów. To obraz szarej codzienności, która polana tytułowym trunkiem zyskuje zupełnie inny wymiar ? czy lepiej powiedzieć, inny smak. I tylko udział czeskiego aktora, Jiriego Machecka (którego postaci głosu użyczył Wojciech Malajkat) psuje chwilami odbiór filmu. Zgrzyt nie jest jednak na tyle duży, by kolejnej produkcji Jabłońskiego nie docenić.

Drugim filmem, o którym chciałem dziś napisać jest 0-1-0, ostatni obraz zmarłego w tym roku Piotra Łazarkiewicza, który miał we Wrocławiu swoją oficjalną premierę. Zapowiadając premierową projekcję szef festiwalu, Roman Gutek, przyznał, że za chwilę obejrzymy film zupełnie niepolski ? a bardzo europejski ? szczególnie w swej narracji. I rzeczywiście. Gutek miał trochę racji, chociaż mi osobiście sposób realizacji 0-1-0 przypomina produkcje Teatru Telewizji. Film świetnie się go ogląda i jest to zasługa przemyślanej reżyserii Łazarkiewicza.

Jednak wybitny polski filmowiec nie uniknął błędów. Przede wszystkim chciał opowiedzieć o zbyt dużej liczbie bohaterów. Film trwa zaledwie osiemdziesiąt sześć minut: każdej z postaci reżyser może poświęcić mało czasu. Próbuje więc pośpiesznie naszkicować ich charakterystyki, osadzić jakoś w rzeczywistości, pokazać kim są i dlaczego. Ale czasu naprawdę niewiele, przez co bohaterów poznajemy przez pryzmat stereotypów, klisz, ogranych schematów. 0-1-0 miał stanowić obraz współczesnych trzydziestolatków, którym trudno przychodzą szczere rozmowy, bezpośrednie relacje, mają problemy z rozwiązywaniem problemów. Jedynie poprzez internet, anonimowi, ukryci za ekranem komputera, zdolni są do zwierzeń i odsłonięcia prawdziwych siebie.

I to tyle na dziś. Jutro poznamy laureatów festiwalu.

Foto: materiały ENH

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)