niezła relacja: Każdy ma swoje kino

niezła relacja: Każdy ma swoje kino

Piotr Guszkowski
24.07.2008 20:00

Półtorej godziny przed seansem w kolejce ustawiały się już pierwsze osoby. W przeciągu kilkunastu minut sznur ludzi wypełnił niemal całe ostatnie piętro wrocławskiego kina Helios. Znaczna część zainteresowanych na salę ostatecznie nie weszła. Jaki film cieszył się tak ogromną popularnością? Już odpowiadam: Każdy ma swoje kino.

Półtorej godziny przed seansem w kolejce ustawiały się już pierwsze osoby. W przeciągu kilkunastu minut sznur ludzi wypełnił niemal całe ostatnie piętro wrocławskiego kina Helios. Znaczna część zainteresowanych na salę ostatecznie nie weszła. Jaki film cieszył się tak ogromną popularnością? Już odpowiadam: Każdy ma swoje kino.

Film Każdy ma swoje kino powstał dla uczczenia sześćdziesiątej rocznicy festiwalu w Cannes. Trzydziestu pięciu znanych reżyserów złożyło swój hołd kinu. Każdy zrealizował trzyminutowy filmik. Podejścia do tematu inspiracji, jakie daje kino, wykorzystywały bardzo różnorodne pomysły i konwencje: od komedii i pastiszu, przez nostalgię i wzruszający powrót w czasy dzieciństwa, po cinéma vérité czy surrealizm. Wśród twórców znaleźli się m.in. David Cronenberg, Jane Campion, Alejandro González I?árritu, bracia Dardenne, Wong Kar Wai, Lars von Trier, David Lynch, Walter Salles, Nanni Moretti, Ken Loach, Claude Lelouch, Andriej Konczałowski, Takeshi Kitano i Roman Polański (który moim skromnym zdaniem stworzył najciekawszą etiudę).

Drugim filmem, o którym chciałem wam tym razem opowiedzieć jest? Dr Plonk w reżyserii Rolfa de Heera, australijskiego twórcy znanego polskiej publiczności z Tajemnicy Aleksandry. Jego kolejny projekt jest równie intrygujący co poprzednie: nakręcony podobno na przeterminowanej czarno-białej taśmie stanowi błyskotliwy komentarz do wydarzeń współczesnego świata ubrany w kostium slapstickowego kina niemego. Zresztą, przeczytajcie sami opis fabuły z festiwalowego katalogu:

Doktor Plonk jest naukowcem i wizjonerem. Przekazuje on swojej pulchnej żonie, pomiatanej służącej i przebiegłemu psu o imieniu Tiberius prozę swoich codziennych obowiązków domowych, a sam usiłuje uchronić cywilizację przed zagładą - końcem świata przewidywanym na rok 2008. Nikt, włącznie z australijskim premierem nie traktuje wróżb Plonka poważnie. Bohater konstruuje więc wehikuł czasu, aby znaleźć dowody na słuszność swoich racji.

*Dr Plonk *

Wczoraj obejrzałem także kolejny nowozelandzki film ? Koniec złotego wieku Iana Mune?a. tym razem na sali było pusto. A szkoda, bo ta ekranizacja scenicznego monodramu, została przeformułowana na niezwykle ciepłą opowieść o przygodach samotnego chłopca, Geoffa, dorastającego na nadmorskich przedmieściach w latach 30. Bohater poznaje wyśmiewanego przez społeczność dziwaka Firpo i wkrótce się z nim zaprzyjaźnia. Postać Firpo może być odczytywana jako karykaturalne przedstawienie samego Geoffa ? nieporadnego, ograniczonego światem marzeń i domysłów, dopiero uczącego się dorosłego życia.

Mam nadzieję, że jeszcze w sobotę uda mi się zdać Wam relację. Jeśli nie, to w niedzielę lub poniedziałek pojawi się na pewno podsumowanie festiwalu wraz z informacją na temat zwycięzców.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)