Szukasz pracy? Uważaj na zawody, w których może zastąpić cię robot

Szukasz pracy? Uważaj na zawody, w których może zastąpić cię robot

Szukasz pracy? Uważaj na zawody, w których może zastąpić cię robot
Źródło zdjęć: © technabob.com
Olga Drenda
16.01.2014 06:51, aktualizacja: 10.03.2022 11:36

Czy za kilka lat inteligentny bocik napisze podobny tekst zamiast mnie, a ja, jak przystało na ubogiego literata, będę przymierać głodem?

Od kiedy słowo "robot" za sprawą dramatu "R.U.R" Karela Čapka (1920) weszło do międzynarodowego słownika, humanoidalne maszyny sieją niepokój wśród ludzi. U Čapka roboty wszczynają bunt przeciwko swoim wynalazcom. Jednak bardziej prawdopodobny od zamachu stanu dokonanego rękami maszyn jest scenariusz, w którym to ludzie sami podetną gałąź, na której siedzą, ustępując robotom pola w gospodarce.

Im bardziej zaawansowana staje się sztuczna inteligencja, tym częściej powracają obawy co do tego, które zawody przejdą do historii: mieliśmy przywitać mechanicznych księgowych, sprzedawców, pośredników nieruchomości, bibliotekarzy, operatorów maszyn, pracowników linii telefonicznych i stenotypistów. Niektóre z tych prognoz okazały się po części prawdziwe: podatek możemy obliczyć sobie za pomocą aplikacji, w supermarketach spotyka się samoobsługowe kasy, biblioteki uzbroiły się w cyfrowe katalogi i systemy zamawiania. Roboty, choć wcale nie humanoidalne, pracują wśród ludzi już dzisiaj, pomagając na sali operacyjnej i składając samochody w hali fabrycznej. Ostatnio blady strach (no dobrze, mocno rozdmuchany przez media) padł na dziennikarzy po tym, jak start-upy takie jak Narrative Science opracowały algorytmy piszące depesze dziennikarskie, które naprawdę miały sens.

Obraz
© pando.com

W czasach gospodarczej niepewności technofobia rośnie w siłę, a wraz z nią strach przed wrogimi robotami. Mechanizmy globalnej gospodarki sprzyjają takiemu rozwojowi spraw. Firmy chcą obniżać koszty, a ludzie są zawodni, ich wytrzymałość ma swoje granice i, co najgorsze, domagają się pieniędzy. Dlatego gigantyczne koncerny produkcyjne, takie jak cieszący się złą sławą chiński Foxconn, inwestują w automaty, które zastąpią część personelu fabryk. Foxconn deklaruje, że robi to dla dobra pracowników, robotom bowiem przypadłyby w udziale najbardziej monotonne, męczące i niskopłatne prace.

Jednocześnie jednak taka decyzja jest motywowana finansami: Chiny chcą utrzymać swoją pozycję globalnego dostawcy taniej siły roboczej, a z bardziej samoświadomymi (czyli droższymi) pracownikami nie jest to możliwe. Robot może tymczasem pracować 24 godziny na dobę, nie trzeba płacić mu wcale, nie zbuntuje się przeciw takim warunkom i nie trzeba wypłacać mu odszkodowania, gdy coś mu się stanie. To po prostu turbokapitalistyczny sen spełniony. Wpadł zresztą już na to wspomniany Karel Čapek w innej swojej sztuce, w której to roboty są "niższą kastą" słuchającą poleceń ludzi.

Neil Jacobstein z amerykańskiego Singularity University uspokaja opinię publiczną, głosząc, że brak stanowisk pracy wcale nie oznacza, że ludzie nagle zubożeją, jednak potencjalne optymistyczne scenariusze zbywa szlachetnym, ale mglistym pojęciem sprawiedliwej dystrybucji dóbr (niestety, nie wdając się w szczegóły). Czy oznacza to, że na wszelki wypadek powinnam się dowiedzieć, jak żywić się energią z kosmosu na wypadek wykolegowania z pracy przez algorytm? Niekoniecznie, choć będę musiała wykonywać swoją pracę coraz lepiej albo nauczyć się czegoś nowego, bo rynek mediów może się skurczyć.

Jakiś czas temu zastanawiałam się na łamach Gadżetomanii, czy wirtualny psychoterapeuta może być równie skuteczny jak żywy. Kiedyś zapewne tak będzie, ale do takiego stanu rzeczy jest daleka droga. Sztuczna inteligencja bowiem nie uczy się, jak ludzie, przez doświadczenie i refleksję nad swoimi dokonaniami. Wirtualny terapeuta może zatem udzielić odpowiedzi poprawnej logicznie, ale niekoniecznie skutecznej. Te zawody, które polegają na kontakcie z człowiekiem: psychoterapeuta, lekarz, fryzjer czy aktor, mają przed sobą długą przyszłość.

Rosie z Jetsonów: czy robopersonel zawita do naszych domów?
Rosie z Jetsonów: czy robopersonel zawita do naszych domów?

Większość ludzi na świecie jednak nie jest ani specjalistami, ani nie pracuje w usługach. Większość to pracownicy manualni i to oni są w najgorszym położeniu: ich zawody, już dziś niskopłatne, mogą zostać zrobotyzowane w celu jeszcze większego cięcia kosztów. A co stanie się wtedy? Oczywiście wojna z robotami. Tyle że nie wywoła jej żaden Skynet, tylko wkurzeni, ubodzy ludzie.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)