1000 dolarów za "subskrypcję odrzutowca". Nie musicie go mieć, możecie nim latać

1000 dolarów za "subskrypcję odrzutowca". Nie musicie go mieć, możecie nim latać

Co powiecie na subskrypcję odrzutowca? (Fot. Surf Air)
Co powiecie na subskrypcję odrzutowca? (Fot. Surf Air)
Marta Wawrzyn
24.08.2012 11:01, aktualizacja: 10.03.2022 13:08

Na naszych oczach dokonuje się koniec ery posiadania. Kiedy o nim mówimy, mamy na myśli filmy, muzykę czy gry, ale są tacy, którzy myślą szerzej i na przykład oferują w Sieci prywatne odrzutowce do wynajęcia. Przedstawiamy startup, który może zrewolucjonizować sposób, w jaki latamy.

Na naszych oczach dokonuje się koniec ery posiadania. Kiedy o nim mówimy, mamy na myśli filmy, muzykę czy gry, ale są tacy, którzy myślą szerzej i na przykład oferują w Sieci prywatne odrzutowce do wynajęcia. Przedstawiamy startup, który może zrewolucjonizować sposób, w jaki latamy.

Jeśli sądzicie, że prywatny odrzutowiec to zabawka tylko dla prawdziwych bogaczy, to macie rację. Ale tylko częściowo. Dzięki startupowi Surf Air na luksusowe podniebne podróże będzie mógł sobie pozwolić Amerykanin z klasy średniej. Taki, który zechce wydać 1000 dolarów miesięcznie na subskrypcję.

Tak, tak, to nie żart: Surf Air oferuje coś, co można by określić subskrypcją odrzutowca. Każdy, kto płaci 1000 dolarów na miesiąc, ma dostęp do prywatnych odrzutowców, w których mieści się po osiem osób. Na razie będą one latać po Kalifornii, wożąc m.in. ludzi pracujących w Dolinie Krzemowej (jeden z kierunków to Palo Alto). Ale startup ma oczywiście plany rozwoju.

Jego twórcy Wade i Dave Eyerly mówią, że to działa trochę jak Netflix. Za 1000 dolarów dostaje się cztery karty pokładowe do wykorzystania miesięcznie. Nie ma żadnych dodatkowych opłat, czekania w kolejkach na lotniskach, kontroli bezpieczeństwa. Wsiadamy i lecimy, na dodatek za nie aż tak straszną cenę (w USA nie ma tanich linii lotniczych w rozumieniu europejskim).

Bracia Eyerly mówią, że model podróżowania samolotami nie zmienił się od lat 30. poprzedniego wieku, w związku z czym chcieliby zapoczątkować nową epokę. Ich odrzutowce zaczną latać pod koniec 2012 roku. Tutaj możecie obejrzeć rozmowę Jesse Draper (ciekawa dziewczyna, swoją drogą) z jednym z braci założycieli na temat projektu.

Startup ładnie wpisuje się w koniec ery posiadania, o którym pisał na swoim blogu, a także na Gadżetomanii Piotr Gnyp. Nie jest żadnym odkryciem stwierdzenie, że format DVD powoli umiera, bo wolimy oglądać filmy w Sieci. Podobnie zmienia się rynek muzyki, książek czy gier. Nie kupujemy, tylko subskrybujemy.

Zwłaszcza Amerykanie mogą przebierać w ofertach, my na razie możemy co najwyżej sobie pomarzyć o najnowszych odcinkach seriali dostępnych za niewielką opłatą na Hulu czy Netfliksie. O prywatnych odrzutowcach, którymi można by podróżować np. z Wrocławia do Warszawy (jechaliście kiedykolwiek pociągiem na tej trasie? Koszmar!) tym bardziej. Ale za parę lat? Kto wie.

Subskrypcja odrzutowca to oczywiście tylko ciekawostka – w końcu nawet w Kalifornii nie wszystkich na to stać – ale obrazuje ona, w jak interesujących czasach żyjemy. Jak przechodzimy od posiadania do wypożyczania, a to, co elitarne, staje się egalitarne, łatwiej dostępne.

Źródło: Mashable

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)