Wspierający Łukasza Berezaka to naiwni idioci? Nikt, kto chciał pomóc, nie może być tak nazwany

Wspierający Łukasza Berezaka to naiwni idioci? Nikt, kto chciał pomóc, nie może być tak nazwany

Wspierający  Łukasza Berezaka to naiwni idioci? Nikt, kto chciał pomóc, nie może być tak nazwany
Adam Bednarek
16.01.2014 16:43, aktualizacja: 17.01.2014 09:57

Pomoc nie zawsze oznacza wpłatę pieniędzy na konto. Czasami "jestem z tobą" jest nawet ważniejsze. A Facebook doskonale w tym pomaga.

Problem ze zbieraniem lajków od nieświadomych ludzi nowy nie jest. Zawsze klika się chętnie, bo ma się wrażenie, że jednym ruchem komuś pomagamy. Nic nas to nie kosztuje, a przy okazji ładnie wygląda na tablicy. Zobaczcie, jaki jestem dobry.

Jedni wykorzystują dobre serca, inni zwykłą naiwność, oferując darmowe iPhone'y. OK, to głupie, ale przynajmniej każdy ma nauczkę: nie ma nic za darmo. Jeśli chce się pomóc albo coś zgarnąć, to trzeba się postarać. Albo wydać pieniądze.

Dzisiaj internauci oburzają się tym, że powstaje mnóstwo profili, w których rolę główną odgrywa nieuleczalnie chory Łukasz Berezak. Wzruszająca historia chłopca, który nie wyzdrowieje, ale chce pomagać innym i dlatego został wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Inni się odwdzięczają. Organizują koncert (tak jak wczoraj ekipa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy) albo klikają „Lubię to!”. Każdy robi to, co w tej chwili może. Pewnie większość doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że lajk w niczym nie pomoże, ale przynajmniej chłopak ma świadomość, że ludzie go znają i podziwiają. Nawet jeśli to nie jest jego oficjalny profil.

Fragment tekstu opublikowanego na gazeta.pl
Fragment tekstu opublikowanego na gazeta.pl

I, wbrew pozorom, wyobrażam sobie, że ma to dla niego kolosalne znacznie.

Sęk w tym, że już znaleźli się internauci, którzy wrzucają wszystkich tych, którzy profile polubili, do jednego worka o nazwie „idioci”. No bo jak to tak: wspierać profil anonimowego kogoś, nabijając mu lajki, które on zaraz sprzeda?! Jak można być tak naiwnym i bezmyślnym – grzmią niektórzy.

Tyle że to po prostu niesprawiedliwe.

Doskonale rozumiem, że nie jest dobrze, gdy ktoś czerpie zyski z naiwności. Mam jednak kilka wątpliwości:

  1. Czy możemy z całą pewnością stwierdzić, że każdy profil, który dzisiaj powstał, zostanie wykorzystany w celach „zarobkowych”?
  1. Czy każdy, kto kliknął „Lubię to!”, jest idiotą?

Odpowiedź na obydwa pytania brzmi: nie. Ponoć zdarzały się jakieś przypadki, ale konkretnego dowodu jeszcze nie ma. A obrywa się tym, którzy po prostu chcieli dołączyć do akcji "niech o chorym Łukaszu będzie głośno".

Trudno winić ludzi za to, że chcieli być organizatorami czegoś ważnego. I być może właśnie stąd tyle tych profili. Pewnie znajdą się przypadki, że ktoś liczył na łatwy zysk, ale nie skreślajmy całej akcji tylko dlatego. I pomagających. A raczej wspierających.

Bo nie wszystkie wspierające fanpage są głupie i nie wszystkie powstają w jednym, finansowym celu. Nie zawsze chodzi o materialną pomoc, tym bardziej że nie każdy może sobie na to pozwolić.

Ważne jest wysłanie sygnału: „Kolego, jesteśmy z tobą!”. A Facebook to umożliwia, więc dlaczego mamy z tego nie korzystać?

Tym bardziej że nikt nie sugeruje, że „Lubię to!” przełoży się na finansową pomoc. Chodzi tylko o wsparcie, solidaryzowanie się.

To Internet. Takie ruchy są normalne. A że nie zawsze przelewa się pieniądze na czyjeś konto? Hej, ważna jest chęć pomocy, zainteresowanie sprawą, problemem.

Nie podoba mi się, że nagle mój lajk mógłby zostać uznany za kretyński, a ja nazwany naiwnym idiotą, bo kliknąłem "Lubię to!", a nie przelałem pieniędzy na konto. Skąd ktokolwiek wie, o co mi chodziło, na co liczyłem i co chciałem zrobić?

Fragment artykułu opublikowanego na technologie.gazeta.pl
Fragment artykułu opublikowanego na technologie.gazeta.pl

Nie podoba mi się też to, że wykorzystuje się chorego chłopca do walki z internetowymi oszustami. Takich okazji było więcej, a nie zauważyłem, byśmy wcześniej mieli do czynienia z podobnymi aferami. Tym bardziej że tamte były gorsze, bo obiecały klikającym, że ich aktywność oznaczać będzie wodę dla biednej wioski czy nakarmienie głodujących. I to faktycznie jest niefajne i cyniczne.

W tym przypadku czegoś takiego nie ma. Chodzi jedynie o gest. Nie możemy chłopca poklepać, wesprzeć go w rozmowie, więc klikamy "Lubię to!". Proste. Ale niektórym to wystarczy, by oskarżać innych o to, że nie używają mózgu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)