Straszy, aż boki zrywać. Recenzja filmu Zdarzenie M. Nighta Shyamalana

Straszy, aż boki zrywać. Recenzja filmu Zdarzenie M. Nighta Shyamalana

Maciej Kuś
14.06.2008 14:15
  1. Night Shyamalan ma przerąbane. Nakręcił ten swój słynny Szósty zmysł, a potem żeby chyba dobić się całkowicie, zrobił interesującego Niezniszczalnego. Po takim początku wielkiej kariery cokolwiek by ten indyjski reżyser nie nakręcił, wszyscy będą uważali to za dzieło słabsze. Na szczęście w przypadku Zdarzenia nie ma to większego znaczenia. Ten film nie jest słaby w stosunku do poprzednich obrazów Shyamalana. On jest słaby tak po prostu, zwyczajnie.
  1. Night Shyamalan ma przerąbane. Nakręcił ten swój słynny Szósty zmysł, a potem żeby chyba dobić się całkowicie, zrobił interesującego Niezniszczalnego. Po takim początku wielkiej kariery cokolwiek by ten indyjski reżyser nie nakręcił, wszyscy będą uważali to za dzieło słabsze. Na szczęście w przypadku Zdarzenia nie ma to większego znaczenia. Ten film nie jest słaby w stosunku do poprzednich obrazów Shyamalana. On jest słaby tak po prostu, zwyczajnie.

Pierwsze, co zauważa się podczas seansu, to tragiczne aktorstwo. Ja rozumiem, że pan Marky Mark Mark Wahlberg może mieć gorszy dzień, akceptuję fakt, iż Zooey Deschanel mogła mieć niestrawność. Ale na Boga w tym filmie wszyscy grają tak marnie, że momentami, to jest nawet zabawne. Widząc ten popis szkółki aktorskiej zastanawiałem się czy reżyseria na planie wyglądała tak: To teraz ty Mark powiesz, że zagraża nam jakiś wirus, a Ty Zooey zrobisz głupią minę, odczekasz dwie sekundy i odpowiesz drewnianym głosem, że się boisz. Żenada. Pod koniec na chwilę robi się pod tym względem trochę lepiej, ale tylko dlatego, że spada ilość bohaterów widocznych na ekranie. Jeśli zdecydujecie się na wizytę w kinie, to polecam zwrócić uwagę na wypowiedź dwójki aktorów w telewizyjnym talk show pod koniec filmu. Po prostu boki zrywać!

[swf]http://patrz.pl/player.partner.24.swf?id=338657&r=5&o=338657&w=24&color1=000000&color2=ffffff&color3=990000,425,349,8,ffffff[/swf]

Drugim problemem The Happening jest fakt, że M. Night Shyamalan strasznie się w nim uwstecznił. Nie chodzi mi o prostotę historyjki, płaskich bohaterów czy kretyńskie elementy ?BOOO!!!" mające straszyć, a tak naprawdę zostawiające niesmak. Chodzi o to, że z reżysera subtelnego, genialnie operującego niedomówieniem, Shyamalan zmienił się w nudnego rzemieślnika rodem z prostych horrorów dla nastolatków. Pamiętacie te sceny z potworami w Osadzie? Było widać tylko fragment płaszcza, niewyraźny cień lub ruch roślin. I to było straszne! To był Shyamalan. W Zdarzeniu wszystko wykładane jest widzowi tak łopatologicznie, że można się poczuć urażonym. Od początku do końca filmu widzimy coraz to kolejne sceny samobójstw, które są stanowczo zbyt dosłowne. Policjant zabija się strzałem w głowę i pada jak długi przed kamerą. Pistolet ponosi przechodzień i to samo. Potem jeszcze jedna osoba i podobnie. Doooobrze! Już rozumiemy o co chodzi.

Nie wspominając nawet o wyjaśnianiu głównej fabuły. Robione jest to w dialogach i nie ma sprawy! Reżyser już nas do tego przyzwyczaił. Ale dlaczego jest to napisane tak głupio!? Bohaterowie ni z gruszki, ni z pietruszki rozpracowują najbardziej zawiłe elementy zagadki i ogłaszają je sobie takim tonem jakby wszystko było oczywiste od samego początku. Może i jest, widz to jednak dość inteligentne zwierzę, ale bohaterowie w takim filmie muszą czasem chociażby udawać, że nie wiedzą co się dzieje. Inaczej po co ta cała bieganina?

Na deser film oferuje jeszcze wstawki humorystyczne, które są nawet zabawne, ale cierpią od słabej gry aktorskiej i faktu, że są dodane wyraźnie na siłę by rozładować napięcie. Jest też brak inteligencji bohaterów (dlaczego w tym filmie nikt nie pomyślał o tym by zakryć czymś usta? Wszyscy gadają o wirusach i atakach terrorystycznych wciągając swobodnie powietrze jakby brakowało im jodu), banalne wykorzystanie wypowiedzi i zdolności bohaterów (jeśli pada jakiś tekst pseudo naukowy lub nie pasujący do danej sceny, to dlatego, że potem będzie do niego odwołanie) itd. Film mógł się obronić pomysłem na fabułę, ale się nie broni, bo ta z początku ciekawa jakoś nie nabiera wiatru w żagle. Może dlatego, że te cholerne rośliny kontrolują w tym filmie nawet wiatr.

Tak jak mówiłem na początku - M. Night Shyamalan ma przerąbane. Szczególnie jeśli będzie kręcił takie filmy. Zdarzenie może podobać się członkom Greenpeace przykuwającym się łańcuchami do drzew. Co jednak ciekawe według wizji reżysera, scenarzysty i producenta w jednej osobie Ci widzowie zginęliby najszybciej. Nie bądźmy więc jak ofiary z ekranu i nie popełniajmy samobójstwa.

autorem recenzji jest Szymon Adamus z bloga GRRR.pl

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)