Melchior's Eleven. Recenzja filmu DVD Nie ma takiego numeru

Melchior's Eleven. Recenzja filmu DVD Nie ma takiego numeru

Krzysiek Czapiga
27.04.2008 11:00

Nie ma takiego numeru jest polską odpowiedzią na takie amerykańskie produkcje jak Ocean's Eleven, Przekręt, czy Żądło, z których zresztą całymi garściami czerpie. Odpowiedź ta jest zadowalająca, więcej - w pewnym sensie konkurencyjna. Cytaty są w pełni świadome, a film nie poprzestaje na bezmyślnym naśladownictwie.

Nie ma takiego numeru jest polską odpowiedzią na takie amerykańskie produkcje jak Ocean's Eleven, Przekręt, czy Żądło, z których zresztą całymi garściami czerpie. Odpowiedź ta jest zadowalająca, więcej - w pewnym sensie konkurencyjna. Cytaty są w pełni świadome, a film nie poprzestaje na bezmyślnym naśladownictwie.

Fabuła jest niemal dosłownie zaczerpnięta od Soderbergha (którego najnowszy obraz będzie pokazywany w Cannes), choć warto zaznaczyć, że on też nie był specjalnie oryginalny - jego film to remake przeboju z 1960 roku. Grupka ?przekręciarzy" planuje skok na kasyno, w tym celu potrzebny jest niezmiernie precyzyjny plan działania i wyspecjalizowani w poszczególnych dziedzinach zawodowcy. Początkowy styl realizacji oraz środowisko mężczyzn nie stroniących od przemocy to Przekręt. Misternie skonstruowane zwroty akcji to wariacje na fabularne zakręty Żądła. Brzmi znajomo, a wyliczankę można by długo kontynuować. Nie o nowatorstwo jednak chodzi, lecz o zabawę w odniesienia i klisze, których, trzeba przyznać, jest naprawdę sporo - bezbłędnie połączonych i zgranych w spójną całość. Wyłapywanie ich, oraz wyraźnych mrugnięć od reżysera, daje sporo satysfakcji. Od czasu Vinci Machulskiego nie było na ekranach równie dobrej rozrywkowej propozycji od rodzimego kina. Czyżby kultowemu twórcy Seksmisji rósł godny następca?

[swf]http://patrz.pl/player.partner.24.swf?id=329631&r=5&o=329631&w=24&color1=000000&color2=ffffff&color3=990000,425,349,8,ffffff[/swf]

Nie ma takiego numeru najbliżej do Ocean's Eleven, choć porównanie to może się wydawać z góry przegrane dla Brzeskota - twórca* Solaris* podczas realizacji dysponował bowiem zastępem gwiazdorów, potężnym budżetem i dowodzącą nieprzeciętnego talentu Złotą Palmą z Cannes. Brzeskot natomiast nie ma na swym koncie nagród, gdyż dopiero debiutuje, aktorzy to nieznane twarze (poza pojawiającymi się w epizodach Janem Machulskim i Janem Nowickim) a finansowe zaplecze tez nie specjalne. Powstał jednak film na równie wysokim poziomie rozrywkowym. Można stąd wysnuć wniosek, że przy realizacji podobnych projektów liczy się znajomość rządzących nimi praw, pewna reżyserska ręka i równocześnie lekkość opowiadania -  te cechy Brzeskot posiada. Jednak aby móc sprawiedliwie wypowiedzieć się na temat jego talentu, trzeba poczekać na kolejny film, ponieważ w debiucie na ogół umieszcza się pomysły, które kumulują się w twórcy przez całe dotychczasowe życie. Dopiero drugi film jest prawdziwym sprawdzianem pomysłowości i rzeczywistej wartości reżysera. Przy czym już dziś nie ulega kwestii, że Nie ma takiego numeru nie mają walorów choćby Wściekłych psów, a Brzeskot nie będzie drugim Tarantino. Nie mniej porównanie go z Juliuszem Machulskim, na chwilę obecną wydaje się być uzasadnione i trafne.

Wielce obiecujący debiut Brzeskota nie jest bynajmniej pozbawiony wad. O ile Agnieszka Ćwik przekonująco wypada w scenach, w których prezentuje spryt i zaradność swej bohaterki, o tyle trudno uwierzyć, że grany przez samego reżysera Koniakowski tak łatwo pod jej wpływem popada w zauroczenie. Ma on kobiet na pęczki, zresztą - dużo atrakcyjniejszych. Reszta obsady sprawdza się bez zarzutu i każdy z wykonawców zadowalająco wykorzystuje powierzony im czas. Dobrym pomysłem (koniecznością?) było zatrudnienie świeżych, nieopatrzonych twarzy. Bartosz Brzeskot w swym debiucie czerpie skąd tylko się da - robi to pomysłowo, inteligentnie i zaskakująco sprawnie. Proponuje przystąpienie do zabawy w sprawdzanie, na ile poszczególne chwyty fabularne są żywotne (a są!). Ponadto doskonale rozumie kwestię, że ?najlepsze są te filmy, które już widzieliśmy" - dlatego właśnie ogląda tak dobrze się. Nie ma takiego numeru to godna uwagi postmodernistyczna mieszanka, gdzie każdy składnik skądś zaczerpnięto, a w efekcie powstało danie smaczne i lekkostrawne.

foto: Vivarto

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)