Krótki przegląd kina kanadyjskiego

Krótki przegląd kina kanadyjskiego

Magda B.
19.03.2008 14:23

Kinematografia Ameryki Północnej jest totalnie zdominowana przez tytuły pochodzące ze Stanów Zjednoczonych. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Z racji powszechnej obecności kina amerykańskiego, każdy gorzej lub lepiej zna jego historię, każdy filmy ze Stanów zna i lubi. Kanada zaś wciąż kojarzy nam się przede wszystkim z hokejem, dziewiczą przyrodą i syropem klonowym, a w najlepszym wypadku: z Lucy Maud Montgomery albo Michaelem Ondaatje. Ale na pewno nie z kulturą filmową.

Jedynym powszechnie znanym na świecie kanadyjskim reżyserem jest David Cronenberg. Warto jednak nieco przyjrzeć się temu kinu, aby móc przekonać się, że stoi za nim nie tylko twórca Nagiego lunchu (fot. powyżej), Existenz i Historii przemocy. Dowodem na to jest choćby zakończony niedawno 1 Festiwal Filmów z Quebecu i krajów frankofońskich, na którym były prezentowane między innymi świetne produkcje z francuskiej części Kanady. Zobaczmy, na jakich twórców kina kanadyjskiego warto zwrócić uwagę - zapraszamy do pierwszej odsłony przeglądu :)

Kinematografia Ameryki Północnej jest totalnie zdominowana przez tytuły pochodzące ze Stanów Zjednoczonych. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Z racji powszechnej obecności kina amerykańskiego, każdy gorzej lub lepiej zna jego historię, każdy filmy ze Stanów zna i lubi. Kanada zaś wciąż kojarzy nam się przede wszystkim z hokejem, dziewiczą przyrodą i syropem klonowym, a w najlepszym wypadku: z Lucy Maud Montgomery albo Michaelem Ondaatje. Ale na pewno nie z kulturą filmową.

Jedynym powszechnie znanym na świecie kanadyjskim reżyserem jest David Cronenberg. Warto jednak nieco przyjrzeć się temu kinu, aby móc przekonać się, że stoi za nim nie tylko twórca *Nagiego lunchu *(fot. powyżej), Existenz i Historii przemocy. Dowodem na to jest choćby zakończony niedawno 1 Festiwal Filmów z Quebecu i krajów frankofońskich, na którym były prezentowane między innymi świetne produkcje z francuskiej części Kanady. Zobaczmy, na jakich twórców kina kanadyjskiego warto zwrócić uwagę - zapraszamy do pierwszej odsłony przeglądu :)

Zacznijmy od reżysera, którego do dziś uważa się za jednego z najwybitniejszych kanadyjskich filmowców i jednego z największych geniuszów światowej animacji. Mowa o Normanie McLarenie. Tak naprawdę, urodził się on w Szkocji (w 1914 roku), jednak od początku lat '40 mieszkał w Kanadzie i związał się z National Film Board, w którym stworzył dział filmu animowanego. Zajmował się też reżyserią fabularnych filmów krótkometrażowych, komponowaniem muzyki i malarstwem. W 1952 roku dostał Oskara za animację *Sąsiedzi. *Na potrzeby tego niezwykłego obrazu, stworzył nową technikę animacyjną - pikselizację (czyli malowanie kadrów filmu aktorskiego). Wśród innych jego ważniejszych filmowych dokonań warto wymienić między innymi Phantasy, Rhythmetic i *Lines: Horizontal. *W latach '50 i '60 popularyzował kulturę filmową i kino animowane w Indiach i Chinach. Aż do momentu śmierci (1984 r., Montreal) pozostał niezwykle aktywnym artystą.

*Ararat *(2002), reż. Atom Egoyan

Teraz przyjrzyjmy się kanadyjskiemu kinu z ostatnich lat. Na początek Atom Egoyan. Jego również, podobnie jak McLarena, nie można uznać za rdzennego Kanadyjczyka, bowiem ma on ormiańskie pochodzenie, urodził się w 1960 roku w Kairze, a w wieku trzech lat wraz z rodzicami przeprowadził się do Kanady. Jego ostatni i chyba najlepiej w Polsce znany film, to Gdzie leży prawda oraz nieco wcześniejszy - Podróż Felicji. Za jedno z jego najwspanialszych dokonań uznaje się jednak Aratat - poruszający obraz, w którym reżyser przypomina całemu światu o swych ormiańskich korzeniach i wraca do przeszłości, między innymi do historii krwawych pogromów tureckich. Główne motywy, jakie odnajdziemy w jego kinie, to krytyka współczesnego spłeczeństwa, uzależnionego od mediów oraz związany z tym rozpad stosunków międzyludzkich i rosnąca niemożność komunikacji. O oryginalności formy filmowej, wybranej przez Egoyana, decyduje między innymi zestawianie obrazów filmowych z tymi zarejestrowanymi na taśmie video, czy specyficzne użycie muzyki filmowej (często zupełnie niezwiązanej z tym, co się "dzieje" na ekranie).* *

*Days of Darkness *(2007), reż.Denys Arcand

A teraz jeszcze co nieco o Denysie Arcandzie, którego znamy z Inwazji barbarzyńców, która zdobyła wiele nagród, np. Złotą Palmę i Cezara i nominacji - między innymi do Oskara. Quebecki reżyser zaczynał od eksperymentalnych fabuł oraz dokumentalnego kina direct. Za jego największe dzieło uznaje się powstałego w 1989 roku Jezusa z Montrealu, głośnego tytułu porównywalnego do Viridiany Luisa Bunuela. Arcand zbliżył się tu do formy filmowej swojego ulubionego mistrza kina, stworzył obraz równie zimny i ironiczny, a jednocześnie - niezwykle przejmujący. Styl ironii, tragikomedii i minimalizmu będzie odtąd znakiem rozpoznawczym jego twórczości. Charakteryzuje on też jego późniejsze filmy, takie jak Anatomię sławy, właśnie Inwazję barbarzyńców, a także jego ostatni obraz, The days of Darkness, który również w tym roku znalazł się na liście nominowanych do Oskara dla filmu nieanglojęzycznego. Już szczerze nie mogę doczekać się jego polskiej premiery.

Poniżej zaś możecie zobaczyć trailer najnowszego filmu uznanego powszechnie mistrza ekranu, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. David Cronenberg i jego Eastern Promises:

[swf]http://patrz.pl/player.partner.24.swf?id=316166&r=5&o=316166&w=24&color1=000000&color2=ffffff&color3=990000,425,349,8,ffffff[/swf]

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)