Kolos na glinianych nogach

Kolos na glinianych nogach

Krzysiek Czapiga
19.03.2008 08:00

Na kinowych ekranach wciąż można obejrzeć najnowszy film Paula Thomasa Andersona Aż poleje się krew. Bez wątpienia warto się wybrać na ten odważny, oryginalny i kontrowersyjny projekt, choćby dlatego, aby wyrobić sobie własne zdanie. Moje zdanie, w formie recenzji, poniżej. Zapraszam do lektury i komentowania.

W najnowszym filmie Paula Thomasa Andersona chęć zysku zmienia się w chciwość, dobre intencje w fanatyczne wypaczenia, a instynkt przetrwania w pęd ku samozagładzie.

Na kinowych ekranach wciąż można obejrzeć najnowszy film Paula Thomasa Andersona Aż poleje się krew. Bez wątpienia warto się wybrać na ten odważny, oryginalny i kontrowersyjny projekt, choćby dlatego, aby wyrobić sobie własne zdanie. Moje zdanie, w formie recenzji, poniżej. Zapraszam do lektury i komentowania.

W najnowszym filmie Paula Thomasa Andersona chęć zysku zmienia się w chciwość, dobre intencje w fanatyczne wypaczenia, a instynkt przetrwania w pęd ku samozagładzie.

Zanim poleje się krew, wytryśnie ropa. Paul Thomas Anderson, czego dowiódł choćby realizując Boogie Nights (1997), wielowątkowy film o branży porno, jest twórcą odważnym i bezkompromisowym. Z tego powodu nie dziwi 15-minutowa początkowa sekwencja, nietypowa jak na dzisiejsze standardy, w której reżyser obywa się bez dialogów. Poznajemy w niej najważniejsze cechy charakteru głównego bohatera. Postać Daniela Plainviewa (Daniel Day-Lewis), nieustępliwego i konsekwentnego nafciarza będzie nam towarzyszyć już przez cały film. Z dopracowanych i wycyzelowanych kadrów zniknie ledwie na krótkie momenty. Pozostanie symbolem ludzkiej chciwości, ale też ciemnych stron potęgi gospodarczej U.S.A. W czasie przedstawionych wydarzeń (akcja rozpoczyna się w roku 1898) dopiero się ona rozwija, nabiera prędkości. Wymowny jest moment zakupu przez Plainviewa ziem, na których według Eli'ego Sunday'a (Paul Dano) znajdują się złoża nafty. On sam, dojrzewający chłopiec wraz z rodziną, nie może z tym faktem wiele zrobić. Jedyną sposobnością pozostaje sprzedanie roponośnych hektarów komuś, kto wie jak je zagospodarować. W zajmującej scenie transakcji postać Plainviewa staje się bogatsza o kolejne cechy - wizjonerstwo i bezwzględność. Podświadomie czujemy, że krew poleje się nieuchronnie. I to już niedługo.

Oceniając Aż poleje się krew (2007) nie sposób porzucić kontekstu wcześniejszych dokonań Andersona. W jednym z wywiadów reżyser powiedział, że prawdopodobnie nie zrealizuje już lepszego filmu od Magnolii (1999). Kokieteria? Być może, ale nagrodzony za reżyserię w Berlinie najnowszy obraz Andersona zdaje się to potwierdzać. Zbyt wiele tu broniących się samodzielnie, autonomizujących się elementów, żeby wymienić tylko muzykę, zdjęcia i nagrodzoną Oscarem kreację Daniela Day-Lewisa. Za ścieżkę dźwiękową odpowiedzialny był muzyk Radiohead Jonny Greenwood. Dobywające się z głośników psychodeliczne piski dopełniają obraz ledwie w jednej sekwencji - najlepszym w całym filmie momencie, gdzie wytryskująca na wiele metrów ropa zaczyna płonąć. Przez resztę filmu odrywa się od całości, jakby niespodziewanie ?wymknęła" się reżyserowi spod kontroli. Podobnie jest ze zdjęciami Roberta Elswita. Operator ten sprawdził się zarówno podczas kręcenia produkcji wysokobudżetowych (Jutro nie umiera nigdy [1997]), jak i kameralnych (Good Night and Good Luck [2005] czy Michael Clayton [2007]). Zwłaszcza w przypadku dwóch ostatnich pozycji wyraźnie ukazała się osobowość Elswita. Potrafi on mianowicie samymi tylko zdjęciami wpłynąć na formę i klimat filmu. W przypadku Good night... były to zadymione pomieszczenia telewizyjnej redakcji, w Michaelu... sterylne pokoje i korytarze prawniczej korporacji. W Aż poleje się krew pięknie sfilmowane plenery pustynnej Kalifornii, często symboliczne i wielowymiarowe, nie dopełniają opowieści, nie popychają jej naprzód, lecz przesadnie skupiają na sobie uwagę. Dziwi to tym bardziej, że Elswit jest stałym współpracownikiem Andersona.

Podobnie dzieje się z popisową rolą Day-Lewisa. Kreacja genialnego brytyjskiego aktora jakby ?rozsadza" film od środka, jest zbyt obszerna i złożona, niepotrzebnie archetypiczna. Laureat Oscara za Moją lewą stopę (1989) gra wyłącznie na własne konto, przez co przyćmiewa swą charyzmą tematy, o których stara się mówić reżyser. Właściwie można by powiedzieć, że jest to kolejny film Day-Lewisa. Od przełomowej roli sparaliżowanego Christy'ego Browna w przejmującym utworze Jima Sheridana problemem Brytyjczyka pozostaje słabość filmów, w których występuje. Jeszcze nie miała miejsca sytuacja, gdzie, choćby jak w Ojcu chrzestnym (1972), dopełniły się osobowości dwóch autentycznych mistrzów w swym fachu - aktorskim Marlona Brando i reżyserskim Francisa Forda Coppoli. Na polu walki zawsze zwycięzcą pozostaje Day-Lewis. Jako demoniczny Plainview kolejny raz zawłaszcza sobie cały niemal film. W pamięci pozostaje ubrudzony naftą i przyglądający się jej wydobyciu, dynamicznie załatwiający kolejne biznesowe transakcje, skrywający pod maską wewnętrzne rozdarcie, wściekłość i upokorzenie w scenie w kaplicy czy w mocnej scenie finałowej. Najlepszy jest jednak gdy mówi o swej niechęci do ludzi. Chyba w żadnym innym filmie słowo ?ludzie" nie miało tak pejoratywnego, oślizgłego zabarwienia jak w ustach Plainviewa.

Zrealizowana z epickim rozmachem ekranizacja *Nafty *Uptona Sinclaira pod imponującą stroną wizualną kryje sporo treści, lecz nie tak wiele, ile by mogła. ?Naftowa gorączka", która jest punktem wyjścia filmu, niespodziewanie szybko zostaje zepchnięta do narożnika. Na pierwszy plan wybija się postać Plainviewa. Jego samotność, nieprzejednana chęć zysku, a w końcu autodestrukcja. Odosobnienie i alienacja są wynikiem świadomego wyboru, powodowanego absurdalną niechęcią do ludzi, która nie zostaje wyjaśniona. Bohater do końca pozostaje zagadkowy, a więc - interesujący. Po lekturze Aż poleje się krew trudno nie odnieść wrażenia, że całość opiera się na wybitnej roli Daniela Day-Lewisa. Reszta jest tylko dopełnieniem. Bez wątpienia interesującym i efektownym, ale tylko dopełnieniem.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)