Once, wzruszona recenzja

Once, wzruszona recenzja

miszka1
15.03.2008 15:21

Pisząc o filmie Once należałoby podjąć się rozwinięcia tematyki musicalu w kinie, choć sam film sprawia jednak wrażenie fabularyzowanego dokumentu, którego "teledyskowość" jest głównym nośnikiem emocji. Once jest jednak wyjątkowy, Once jest jedyny.

Pisząc o filmie Once należałoby podjąć się rozwinięcia tematyki musicalu w kinie, choć sam film sprawia jednak wrażenie fabularyzowanego dokumentu, którego "teledyskowość" jest głównym nośnikiem emocji. Once jest jednak wyjątkowy, Once jest jedyny.

[swf]http://patrz.pl/player.partner.24.swf?id=314529&r=5&o=314527&w=24&color1=000000&color2=ffffff&color3=990000,425,349,8,ffffff[/swf]

*Glen Hansard - Say It To Me Now *

Fabuła Once jest tylko pretekstem do zaangażowania wrażliwości widza, szczególnie wrażliwości na muzykę. To prosta historia o dwójce kompozytorów, którzy odkrywają w sobie bratnie dusze. Każde z nich niesie spory bagaż doświadczeń, z których najważniejszym jest nieudana miłość. Z niej powstaje muzyka, przepełniona cierpieniem, ale i nadzieją, że jej twórca znajdzie pocieszenie. Ona daje siłę, lecz również szuka ucha, które jest otwarte na jej piękno. Dlatego Guy (Glen Hansard o fantastycznym, emocjonalnym głosie) śpiewa swoje najpiękniejsze utwory na ulicach Dublinu jedynie późnym wieczorem, ponieważ przechodnie lubią słuchać tylko tego, co już dobrze znają. Ale pewnego dnia w trakcie jednego z takich intymnych występów przed oczami Guya staje niezwykła dziewczyna...

Jak ciężko człowiekowi wrażliwemu odnaleźć się w zabieganym świecie wie każdy, kto choć raz poczuł w sobie odrobinę artystycznej głębi. I do takich właśnie osób skierowana jest ta skromna, irlandzko-czeska historia. Lubujący się w sensacyjnych ekscesach widz z pewnością wyjdzie w trakcie pierwszych 15 minut z kinowej sali, no chyba że dojdzie do przemiany. Długie, zachwycająco długie sceny, w których uczestniczymy niemal cieleśnie w akcie tworzenia muzyki, doprowadziły nie tylko mnie, lecz przynajmniej połowę wypełnionej po brzegi sali warszawskiego kina Nove Praha do łez. Widziałem to po zaczerwienionych oczach, gdy zapaliły się światła, słyszałem też w cichutkich pomrukach starających się oddać choć ułamek magii oscarowej Falling Slowly.

[swf]http://patrz.pl/player.partner.24.swf?id=314515&r=5&o=308180&w=24&color1=000000&color2=ffffff&color3=990000,425,349,8,ffffff[/swf]

*Falling Slowly - Marketa Irglova i Glen Hansard *

Ciężko jest przykładać do Once obiektywną miarę. Film Johna Carneya zyskuje przede wszystkim w jednostkowym, subiektywnym przeżyciu. Czego i wam, i sobie życzę, ponieważ z pewnością wybiorę się na film po raz drugi.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)