Piotruś i wilk, Se-Ma-For, a może nawet Oscar

Piotruś i wilk, Se‑Ma-For, a może nawet Oscar

miszka1
30.01.2008 13:50

O tym, że Andrzej Wajda otrzymał nominację do Oscara informowaliśmy już wielokrotnie. Przyjrzyjmy się jednak naszej drugiej nominacji. Jeżeli ktokolwiek jest teraz zaskoczony, to niech czyta uważnie, ponieważ Polacy, wespół w zespół z Angielką Suzie Templeton, niesłychanie żmudną pracą zasłużyli sobie na główną nagrodę. Tych, którym wydaje się, że w polskiej animacji liczy się obecnie jedynie wytwórnia Tomka Bagińskiego, chciałbym doprowadzić do porządku. Se-Ma-For od kilkudziesięciu lat jest jedną z najlepszych na świecie, a przede wszystkim - jedną z najbardziej zasłużonych wytwórni filmów animowanych. A Piotruś i wilk to prawdziwe "rękodzieło sztuki".

O tym, że Andrzej Wajda otrzymał nominację do Oscara informowaliśmy już wielokrotnie. Przyjrzyjmy się jednak naszej drugiej nominacji. Jeżeli ktokolwiek jest teraz zaskoczony, to niech czyta uważnie, ponieważ Polacy, wespół w zespół z Angielką Suzie Templeton, niesłychanie żmudną pracą zasłużyli sobie na główną nagrodę. Tych, którym wydaje się, że w polskiej animacji liczy się obecnie jedynie wytwórnia Tomka Bagińskiego, chciałbym doprowadzić do porządku. Se-Ma-For od kilkudziesięciu lat jest jedną z najlepszych na świecie, a przede wszystkim - jedną z najbardziej zasłużonych wytwórni filmów animowanych. A Piotruś i wilk to prawdziwe "rękodzieło sztuki".

Se-Ma-For przypomniał o sobie nie tak dawno, gdy produkcja Ichtys (reż. Marek Skrobecki, 2005), będąca przepięknym połączeniem gotyckiej wyniosłości z religijnym podtekstem, zaczęła zdobywać nagrody na prestiżowych festiwalach. Animacja poklatkowa stała się świetną odskocznią od komputerowych bajek, gdzie praca ludzkich rąk ogranicza się przede wszystkim do pociągnięć rysika po "tablecie". To w 2005 roku sam Tim Burton ukończył swoje poklatkowe dzieło pt. Gnijąca panna młoda, które jest jedynie przypieczętowaniem wielkiego powrotu tego typu animacji na światowe ekrany. Znów zaczęto mówić o prawdziwej sztuce, przejawiającej się w ożywianiu materii.

Ichtys, reż. Marek Skrobecki

Piotruś i wilk to było prawdziwe wyzwanie. Niemal trzydziestominutowe dzieło, oparte na balecie Sergiusza Prokofiewa, poruszające trudną problematykę okrucieństwa, zła oraz czystej siły drzemiącej w ludzkiej dobroci i miłości, powstawało pięć miesięcy. Nie przypadkiem Suzie Templeton poprosiła o pomoc twórców właśnie wspomnianego Ichtys. Jak sama mówi, był to dla niej zaszczyt.

Fragment programu w Kino Polska:

W trakcie seansu zachwyciła mnie postać samego Piotrusia. Jego duże oczy myślą, są mroczne, groźne. Już dawno nie widziałem tak wspaniale ożywionej lalki. Templeton udało się wytworzyć suspens rodem z filmów Hitchcocka. Wykreowany przez reżyserkę świat żyje, cierpi i umiera. Pomimo braku dialogów, słyszymy każde słowo. Muzyka płynie opisując, a nawet poruszając przestrzeń. Siła Piotrusia i wilka drzemie w jego niesłychanej spójności. Magia baśni już od pierwszych sekund kieruje uczuciami widza i podporządkowuje każdy element rzeczywistości. Reżyserka podeszła do materii w sposób tak odmienny od disneyowskich produkcji, pełny niedopowiedzeń, nieoczywistości, że możemy mówić o małym traktacie filozoficznym. Murowany Oscar!

Zobacz jak wyglądała stara wersja Piotrusia i wilka, którą wyprodukował w 1946 r. Disney, reż. Clyde Geronimi:

Piotruś i wilk w reż. Suzie Templeton, fragment:

Źródło: se-ma-for.com, Kino Polska, wł.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)