Okazuje się, że ludzkie wygodnictwo może mieć kolosalny i katastrofalny wpływ na degradację środowiska naturalnego. Chodzi konkretnie o zjawisko budowania coraz większych, bardziej komfortowych domów, w których wskaźnik powierzchni przypadający na jednego mieszkańca jest wielokrotnie wyższy od tego sprzed kilkudziesięciu lat.
Nie da się ukryć – cywilizacja ukierunkowuje Homo sapiens na dogadzanie sobie. Jest jednak drobne „ale””: większe domy oznaczają wyższe koszty eksploatacji. To więcej zużytej energii: na ogrzanie, odkurzanie, oświetlenie,... Więcej zużytej wody na wycieranie brudu, mycie okien; więcej śmieci i zużytych chemikaliów do czyszczenia. Wreszcie – mniej oszczędności na jedzeniu, ubraniach, dobrach typu sprzęt RTV i AGD.
Okazuje się, że ludzkie wygodnictwo może mieć kolosalny i katastrofalny wpływ na degradację środowiska naturalnego. Chodzi konkretnie o zjawisko budowania coraz większych, bardziej komfortowych domów, w których wskaźnik powierzchni przypadający na jednego mieszkańca jest wielokrotnie wyższy od tego sprzed kilkudziesięciu lat.
Nie da się ukryć – cywilizacja ukierunkowuje Homo sapiens na dogadzanie sobie. Jest jednak drobne „ale””: większe domy oznaczają wyższe koszty eksploatacji. To więcej zużytej energii: na ogrzanie, odkurzanie, oświetlenie,... Więcej zużytej wody na wycieranie brudu, mycie okien; więcej śmieci i zużytych chemikaliów do czyszczenia. Wreszcie – mniej oszczędności na jedzeniu, ubraniach, dobrach typu sprzęt RTV i AGD.
Pomyślmy: jeśli pięcioosobowa rodzina zajmuje mieszkanie o powierzchni do 70 m2 w bloku, to NA PEWNO zużywa mniej energii na ogrzanie, czyszczenie, itp. budynku, niżby mieszkała w domu jednorodzinnym.
Dalej: jeśli ta sama rodzina mieszka w niewielkim (do 120 m2) domu jednorodzinnym albo w szeregowcu – zużywa NA PEWNO mniej energii na ogrzewanie, czyszczenie, itp., niżby mieszkała w komfortowym (i o drastycznie „rozdmuchanej” powierzchni) domu, gdzie każdy z domowników zajmuje pokój o powierzchni ponad 20 m2.
Kolejno: jeśli w domu mieszka więcej niż jedno pokolenie, wówczas koszt przygotowania posiłków: zużycia energii na gotowanie, wykorzystania produktów spożywczych, oraz zużycia środków czyszczących, jest NA PEWNO niższy, niż w przypadku, gdy każde pokolenie mieszka osobno.
Proste, prawda? I wydaje się, że wszyscy o tym wiedzą, że żywienie, czyszczenie, ogrzewanie „zbiorowe” jest zdecydowanie tańsze, niż indywidualne. Tylko dlaczego człowiekowi nie wystarcza już standardowe kilkanaście metrów kwadratowych na głowę?
Domy i mieszkania rozrastają się z różnych przyczyn: finansowych, prestiżowych, sąsiedzkich snobizmów...
A może by tak pójść w kierunku pro środowiskowym? To takie proste: wystarczy tylko zbudować dom na miarę potrzeb rodziny; a nie moloch na „zastaw się, a pokaż się”. Wszyscy na tym skorzystają: ludzie, którzy częściej będą mieli kontakt ze współmieszkańcami; środowisko, które będzie mniej zanieczyszczone i ... przyszłe pokolenia, które dostaną w spadku czystszą Ziemię oraz bagaż wspomnień ze wspólnego bycia razem z bliskimi.
Foto: foto.tensus.net