Legendy RPG: Deus Ex
PIOTR RUSEWICZ • dawno temuDeus Ex to gra wybitnie ambitna i wybitnie udana. Jej sukces był niespodziewany, także dla autorów, ale jak rzadko w branży gier wideo — zasłużony. Odrobinę System Shocka, odrobinę Thiefa, przede wszystkim gra z pomysłem. Legenda cyberpunkowych gier wideo, czyli pierwszy Deus Ex do dziś godnie stoi obok nowych gier cRPG.
Deus Ex jest najbardziej udaną grą osadzoną w klimacie cyberpunkowym. Po prostu. Nie tylko na każdym kroku inteligentnie wykorzystuje motywy znane z literatury i filmu, lecz także twardo tkwi w tym nurcie. Odróżnia ją to od produkcji takich jak Final Fantasy VII, które szybko rozmyło swoją cyberpunkową otoczkę kosztem fantastyki. Deus Ex to korporacje, zniszczenie, problemy na skalę globalną i… bardzo dobra gra opowiadająca o naszych czasach.
Opowiadająca o tym, co nastało, nastanie i o tym, jak przyszłość może wyglądać. Przyszłość mroczna, smutna, lecz w sumie ludziom obojętna – ponieważ dla nich to będą po prostu ich czasy, a kontrola, bezrobocie czy problemy innych krajów będą normą. Przynajmniej dla większości, ponieważ spora część bardziej świadomych popchnie się do aktów nazywanych terroryzmem.
Gra Warrena Spectora osadzona w połowie XXI w. prezentuje historię JC Dentona, antyterrorysty UNATCO. Zostaje on wplątany w aferę, w której uczestniczą Triady, Majestic 12, iluminaci, jak również jego pracodawca. Fabuła nie tylko kwestionuje spojrzenie na świat typowe dla mieszkańca bogatszych regionów świata, lecz także podąża tropem walki maszyny z człowiekiem, kwestii etnicznych oraz rasowych, zahaczając wreszcie o istotę człowieczeństwa.
Zobacz również: Gadżetomania TV: Czy gracze mają większą wiedzę niż gimnazjaliści
I nie są to wydumane hasła, ponieważ Deus Ex ogólnie pokazał swoją wartość dla wielu graczy właśnie swoją historią, nawet jeżeli czasami przypominała ona film klasy B, w którym główną rolę odgrywała konspiracja na konspiracji. Ciężar fabularny Deus Exa i ciężar decyzji w nim zawartych doskonale uchwycił Paweł w swoim tekście na Jawnych Snach. Pozwolę sobie zacytować, bo fragment trafia w sedno, jeżeli chodzi o to, z czym Deus Ex trafił i z czego się narodził:
„[…] bardzo głębokie wsłuchanie w to, do czego zmierzały lata 90. – w których upadło naczelne Imperium Zła, na świecie miał lada chwila zapanować absolutny pokój, a Stany Zjednoczone cieszyły się statusem arcymocarstwa i potęgi finansowej, w której nikt nie musi się bać o przyszłość swoich dzieci i swojego portfela. W tym radosnym czasie zespół twórców z Ion Storm wyczuł zbliżającą się wielkimi krokami katastrofę i świetnie przewidział, jak kruche mogą się już niedługo okazać hasła umiłowania wolności i pokoju. Al-Kaida nie wyrosła tylko z religijnej manii kilku fanatyków. Wyrosła z krajów umieszczonych poza elitarnymi utopiami, w które wierzyły wielkie imperia, co najwyżej stanowiąc dla nich terytoria do eksploatacji; z Afganistanu najechanego przez wojska radzieckie i Arabii Saudyjskiej, gdzie rządzi okrutna dynastia utrzymywana na tronie przez amerykańską dyplomację. To, co się stało, nie było przypadkiem, tylko wyrosło z kilku ostatnich dekad XX wieku.”
Ta gra przewidziała upadek dwóch wież. Ta gra przewidziała problemy gospodarcze USA. Twórcy tej gry po prostu wsłuchiwali się w czasy, w których powstawała. Gameplay, chociaż brzydko się zestarzał, jest ciekawą mieszanką gatunkową. Jest shooter, i to shooter niezły. Jest skradanka — trudna, wymagająca, czasami (nie ukrywajmy tego) zabugowana, ale miodna i skłaniająca do logicznego myślenia.
Jest wreszcie gra w dialogi, poprzez którą można przegadać wielu, wielu przeciwników, sprzymierzeńców, NPC-ów. Tym, co kupiło serce wielu graczy, jest dowolność – włamywanie się, gdy zechcemy, hackowanie, gdy możemy, możliwość omijania przeszkód, walka czy obezwładnianie zamiast zabijania. Na każde wyzwanie jest kilka możliwości, na każdą przeszkodę jest sposób jej ominięcia co najmniej poprzez walkę lub znalezienie tylnego wyjścia. To się ceni, ponieważ ten system wciąż jest nieobecny w wielu grach, w których naprawdę by się przydał.
Bohater jest rozliczany ze swoich czynów– przez brata, przez szefostwo, przez inne postacie. Jest informowany o reakcjach świata na swoje działania i praktycznie NIGDY nie zdarza się sytuacja, która odpowiadałaby każdej postaci. Po prostu, niemal jak w prawdziwym świecie, płacimy za swoje czyny na różne sposoby. Honorem, reputacją, pieniędzmi lub krwią. Dlatego czasami warto zastanowić się, czy aby na pewno używanie ogromnego arsenału jest najlepszym z rozwiązań dostępnych w grze.
Pierwszego Deus Exa cenię bardziej od Human Revolution ze względu na to, że dzieje się w nim sporo. Fabuła jest szersza, większa, dłuższa i ciekawsza; zarazem nie jest tak poważna jak w Human Revolution, paradoksalnie dotykając ważniejszych motywów i elementów świata. Pierwszy Deus Ex jest po prostu produktem pełniejszym od swojego mocno nagradzanego następcy.
Nawet w kwestii gameplayu, ponieważ zazwyczaj dostajemy więcej wyjść z danej sytuacji. Jest więcej typów rozbudowy bohatera, więcej umiejętności i chociaż z perspektywy dzisiejszego gracza męczące skradanie się oraz brak cover system przeszkadzają, to Deus Ex wywodzący się z gier Looking Glass Studios, jest tytułem równie przyjemnym i ciekawym co Thief, System Shock, Ultima Underworld.
Poza tym dzięki leżącemu balansowi ulepszeń ta gra naprawdę potrafi sprawić masę frajdy, gdy stajemy się na wpół nieśmiertelni lub skaczemy tak, że moglibyśmy zawstydzić Mario. Mimo że Deus Ex jest grą bardzo ambitną, to nie zapomina o tym, że jest grą i jako taka daje masę frajdy, nie pozując na pseudointelektualne dziełko dla „art gamerów”. Bawi czasami do łez swoimi bugami, czasami jako shooter FPP, czasami jako RPG, nie nudząc gracza wymysłami twórców.
Deus Ex poza wersjami na Windowsa i Mac OS dostał także edycję na PlayStation 2, którą polecam. Odrobinę ładniejsza oprawa, parę ciekawych i mniej ciekawych różnic oraz możliwość grania padem lub myszą i klawiaturą (tak, także na konsoli) to dobre powody, żeby tytuł sprawdzić jeszcze raz, w odrobinę innej wersji. Wersja z PlayStation 2 wyszła także na PSN i można ją bez problemu odpalić na PlayStation 3. Wersję na PC i Mac OS można kupić w wielu miejscach – Allegro, eBay, GOG.com, Steam. Wersja pecetowa ma także sporo modów, które zmieniają zabawę, dodają nowe kampanie lub świetnie parodiują (polecam Unreal Revolution!).
Deus Ex doczekał się także dwóch kontynuacji. O ile Human Revolution generalnie bardzo spodobał się graczom — został okrzyknięty godnym następcą jedynki (mnie nie porwał aż tak bardzo, choć ogólnie to niezła gra), tak Invisible War spowodował ogromny, za przeproszeniem, shitstorm.
Invisible War jest tytułem o tyle intrygującym, że w zasadzie wziął każdy dobry element jedynki i go mocno spłycił, zepsuł lub wymienił na gorszy, co spowodowało, że niespecjalnie spodobał się graczom. Oczywiście większość prasy początkowo, jak to zawsze w przypadku osób żyjących z pisania o grach, sadziła pozytywne oceny podobno nieraz posypane walutą, lecz z czasem zaczęło się. Panie i Panowie, jeżeli istnieje jedna gra, która wywołała cały ten bzdurny nurt „PC Master Race”, „konsole są dla debili”, „konsole upraszczają wielkie gry”, to była nią właśnie Invisible War. Czym wyróżnia się Canon 5D? Tyle że Invisible War była tytułem złym na każdej platformie, a zarówno pecet, jak i konsole zawsze miały i zawsze mieć będą skomplikowane produkcje ekskluzywne. Niestety, legenda marki oraz niesamowite wykonanie pierwszego Deus Exa spowodowały tak ogromną niechęć do mocno nieudanego sequela, że lawiny nie udało się już powstrzymać.
Dlatego zamiast udowadniać, kto jest lepszym gatunkiem gracza – warto pograć w jedynkę. Albo pograć w ogóle. Ponieważ Deus Ex, będąc marką, która mocno nawołuje do myślenia, rozumienia i akceptacji inności, a zarazem wyzwolenia się z prostych schematów, jakimi posługujemy się w ocenach na co dzień, budzi naprawdę dużo wojenek wśród podobno inteligentnych graczy… Polecam, bo jedynka to wciąż legendarne dzieło cyberpunka i doskonała gra do sprawdzenia przed czy po Human Revolution.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze