Straszenie po polsku

Straszenie po polsku

Magda B.
21.11.2007 10:07

Czyżby polscy reżyserzy zainteresowali się horrorem? Niedawno na ekrany wszedł film Grzegorza Lewandowskiego Hiena,  który - jak większość horrorów rodzimej produkcji - raczej śmieszy, niż straszy. Nad produkcją horroru pracuje teraz Grzegorz Kuczeriszka, dotychczas znany nam jako operator takich filmów, jak Kiler, Egoiści, Kiler-ów-2-óch, czy Pieniądze to nie wszystko. Film na nosić tytuł Pora mroku i wygląda na to, że znajdziemy tam wszystko lub prawie wszystko, co chcielibyśmy zobaczyć w porządnym horrorze. Będą tam zjawy i upiory, będzie kontekst szpiegowski, a całość ma się dziać między innymi w zamku i w szpitalu psychiatrycznym. Czy będzie strasznie? Na razie ciężko to stwierdzić, ale jedno jest pewne: polskie kino nigdy dotychczas nie miało szczęścia do horroru.

Niewiele mamy w historii filmów z tego gatunku - nigdy nie cieszył sie on zbytnim uznaniem i zwykle był spychany na margines. A nawet jeśli jakiś reżyser się nim zainteresował i postanowił skorzystać z konwencji "strasznego kina " -  to zwykle wychodziło mu to z dość marnym skutkiem. Wśród tych nielicznych, bardziej udanych tytułów, warto wymienić film Janusza Majewskiego - Lokis , Medium Jacka Koprowicza, czy film Andrzeja Żuławskiego - Pieśń triumfującej miłości. Nasze kino ma też na koncie parę tytułów z pogranicza horroru, pastiszu i filmu erotycznego, jak chociażby Widziadło Marka Nowickiego, czy Lubię nietoperze Grzegorza Warchoła. Poza tym, nie sposób nie wspomnieć tu o Marku Piestraku, który nazywany jest polskim Edem Woodem.

Czyżby polscy reżyserzy zainteresowali się horrorem? Niedawno na ekrany wszedł film Grzegorza Lewandowskiego Hiena,  który - jak większość horrorów rodzimej produkcji - raczej śmieszy, niż straszy. Nad produkcją horroru pracuje teraz Grzegorz Kuczeriszka, dotychczas znany nam jako operator takich filmów, jak Kiler, Egoiści, Kiler-ów-2-óch, czy Pieniądze to nie wszystko. Film na nosić tytuł Pora mroku i wygląda na to, że znajdziemy tam wszystko lub prawie wszystko, co chcielibyśmy zobaczyć w porządnym horrorze. Będą tam zjawy i upiory, będzie kontekst szpiegowski, a całość ma się dziać między innymi w zamku i w szpitalu psychiatrycznym. Czy będzie strasznie? Na razie ciężko to stwierdzić, ale jedno jest pewne: polskie kino nigdy dotychczas nie miało szczęścia do horroru.

Niewiele mamy w historii filmów z tego gatunku - nigdy nie cieszył sie on zbytnim uznaniem i zwykle był spychany na margines. A nawet jeśli jakiś reżyser się nim zainteresował i postanowił skorzystać z konwencji "strasznego kina " -  to zwykle wychodziło mu to z dość marnym skutkiem. Wśród tych nielicznych, bardziej udanych tytułów, warto wymienić film Janusza Majewskiego - Lokis , Medium Jacka Koprowicza, czy film Andrzeja Żuławskiego - Pieśń triumfującej miłości. Nasze kino ma też na koncie parę tytułów z pogranicza horroru, pastiszu i filmu erotycznego, jak chociażby *Widziadło *Marka Nowickiego, czy Lubię nietoperze Grzegorza Warchoła. Poza tym, nie sposób nie wspomnieć tu o Marku Piestraku, który nazywany jest polskim Edem Woodem.

Jego filmy, tak jak obrazy Wooda,  zwykle przekraczały wszelkie granice dobrego smaku i dziś nas raczej nie straszą, lecz... bawią. Są one oznaką kiczu w najczystszym wydaniu, a co poniektórzy uważają kino Piestraka za prekursorkie dla kina kampowego! Niektóre jego "dzieła" filmowe stanowią jednak wciąż klasykę polskiego kina gatunkowego - w jego dość niedorobionym, choć jakże efektownym wydaniu.

Za jeden z takich filmów uznaje się Wilczycę ( 1982 ) - romantyczny film grozy, w którym nie brakuje osikowych kołków, upiorów, zjaw i ruszających się grobowców. W filmie zagrali m.in. Olgierd Łukaszewicz, Iwona Bielska oraz jeden z ulubionych aktorów Piestraka - Leon Niemczyk. W 1990 roku reżyser nakręcił sequel pt. Powrót wilczycy, był to jednak film znacznie słabszy niż część pierwsza. Poza horrorami Piestrak nakręcił jeden z nielicznych polskich filmów z gatunku science-fiction - a mianowicie ekranizację powieści Stanisława Lema* - Test Pilota Pirxa* ( 1979 r.), którego fragment możecie zobaczyć powyżej. Jak widać - film robi dość śmieszne wrażenie, choć sam reżyser podszedł do tematu bardzo poważnie.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)