Jak w Rosji zdaje się egzamin z fizyki jądrowej?

Jak w Rosji zdaje się egzamin z fizyki jądrowej?

Szpital w schronie przeciwatomowym (fot. flickr - APM Alex)
Szpital w schronie przeciwatomowym (fot. flickr - APM Alex)
Marek Maruszczak
06.07.2012 21:00

Często zdarza nam się pisać o energii nuklearnej razem z jej zaletami i wadami. Rzadko jednak mamy okazję dowiedzieć się czegoś ciekawego o miejscach, gdzie przyszli fizycy jądrowi zdobywają swoją wiedzę. Tym razem nieco skandalicznych informacji ujrzało światło dzienne za sprawą niezadowolonych studentów. Tak jest, będzie mowa o kobietach i alkoholu.

Często zdarza nam się pisać o energii nuklearnej razem z jej zaletami i wadami. Rzadko jednak mamy okazję dowiedzieć się czegoś ciekawego o miejscach, gdzie przyszli fizycy jądrowi zdobywają swoją wiedzę. Tym razem nieco skandalicznych informacji ujrzało światło dzienne za sprawą niezadowolonych studentów. Tak jest, będzie mowa o kobietach i alkoholu.

Zacznijmy od początku. Landysz Zaripowa wykłada fizykę jądrową na Kazan Federal University w Rosji. Na zakończenie semestru zorganizowała egzamin ustny, podczas którego studenci jeden po drugim mieli odpowiadać na pytania sprawdzające ich wiedzę. Na razie nic dziwnego, prawda?

Problem w tym, że egzamin trwał 23 godziny. Bez przerwy. Egzaminatorka rozpoczęła przepytywanie studentów o 10 rano 26 czerwca, a skończyła o 9 dnia następnego. Wszyscy uczniowie zostali wpuszczeni do jej gabinetu, ale żaden z nich nie mógł go opuścić aż do rana. W międzyczasie nie dostali nic do jedzenia ani nie pozwolono im na udanie się do toalety. Dla równowagi Landysz (ciekawostka – Landysz to po rosyjsku 'konwalia') Zaripowa co pewien czas opuszczała gabinet, udając się do sąsiedniego pokoju, gdzie powoli, ale ponoć skutecznie wprowadzała się w stan upojenia alkoholowego.

Jeżeli akurat znajdowała się w jednym pomieszczeniu z egzaminowanymi studentami, to albo nie zwracała na nich większej uwagi, albo mówiła o swoim zamiłowaniu do biznesu i ubrań. Nic dziwnego, że kilku studentów wkurzyło się i doniosło na panią Zaripową. Władze uniwersytetu obiecały, że sprawę zbadają, ale prawdopodobnie wszystko rozejdzie się po kościach.

Sama egzaminatorka stwierdziła, że zarzuty wobec jej osoby są wyssane z palca, a studenci mszczą się, bo nie zaliczyli trudnego przedmiotu. Zaripowa nie zaprzecza, że egzamin trwał dość długo. Tłumaczy jednak, że to z powodu wielkości grupy studentów, których na egzaminie stawiło się aż piętnastu. Rosja.

Źródło: Telegraph

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)