"Praktycznie Wami manipulowaliśmy". Tak promuje się "Gra o tron" w social media

"Praktycznie Wami manipulowaliśmy". Tak promuje się "Gra o tron" w social media

"Praktycznie Wami manipulowaliśmy". Tak promuje się "Gra o tron" w social media
Marta Wawrzyn
19.03.2015 12:28

Jeśli irytowały Was znikające teasery "Gry o tron", wiedzcie, że tak miało być. Ekipa, która za tym stoi, mówi, że fanów wkurzano z rozmysłem. Bo zwykła promocja w serwisach społecznościowych to w dzisiejszych czasach już za mało, muszą być emocje.

"Gra o tron" to chyba najbardziej promowany serial w historii. Reklamy produkcji HBO są dosłownie wszędzie - opanowany został YouTube, Facebook, Twitter, a w tym roku zrobiono coś w rodzaju własnego Snapchata. To znaczy teasery, które znikały, jeśli ktoś nie pospieszył się z oglądaniem.

Trójoka Wrona irytuje fanów

Ci, którzy zapisali się na wiadomości od Trójokiej Wrony dobrze wiedzą, o co chodzi. W momencie kiedy strona ruszała, zrobił się wokół niej ogromny szum. Ja oczywiście zapisałam się na twitterowe DM-y od wrony, zaś moi czytelnicy z Serialowej, którzy z Twittera nie korzystają, zaczęli wymieniać się radami, jak to zrobić, żeby SMS-y od ptaszyska dostawać na polskie komórki. Wszyscy myśleliśmy, że zostaniemy nagrodzeni – w końcu zostaliśmy tutaj zmuszeni do subskrybowania czegoś.

Tymczasem nie dostaliśmy jako pierwsi nowego trailera "Gry o tron", informacji o konkursie przeznaczonym tylko dla osób korzystających z tej usługi ani niczego, co jako fani serialu moglibyśmy uznać za rzeczywiście warte naszego czasu. Dostaliśmy "wizje", czyli króciutkie teasery, które dostępne były tylko na urządzeniach mobilnych i na dodatek znikały po obejrzeniu albo i przed obejrzeniem, jeśli nie zdążyło się ich odpalić w ciągu 90 sekund (!). Teasery wyglądały mniej więcej tak, jak ten poniżej. Większości z nich nie obejrzałam, bo zwyczajnie nie zdążyłam. I nie sądzę, żebym wiele straciła.

A ekipa "Gry o tron" na to: tak miało być!

Co myśleć o takiej akcji? Kilka milionów fanów, którzy subskrybowali wiadomości, było zwyczajnie rozczarowanych, bo uważali, że nie otrzymali nic specjalnego od Trójokiej Wrony. Nawet dwie nowe sceny z piątego sezonu, które przysłano im na koniec, aż tak wielką atrakcją nie były, bo i tak pojawiły się na oficjalnym YouTubie "Gry o tron".

Game of Thrones Season 5: The Sight: Jon Snow and Mance (HBO)

Game of Thrones Season 5: The Sight: Brienne and Podrick (HBO)

Ale ekipa, która za tym stoi, twierdzi, że tak właśnie miało być. Mashable cytuje ich wypowiedzi z festiwalu SXSW. "Praktycznie Wami manipulowaliśmy. To była świetna zabawa" – powiedziała kierująca projektem Melissa Eccles, dyrektor kreatywna firmy Elastic, zatrudnionej przez HBO do promocji serialu w social media. "Użyliśmy czasu jako broni. Odebraliśmy Wam jedną rzecz, jakiej chcieliście, czyli możliwość obejrzenia tego po raz kolejny. Rzadko ma się okazję wkurzyć publiczność do tego stopnia. Wiedzieliśmy, że ludzie będą na nas źli i o to chodziło. Byli sfrustrowani, zmanipulowani i chcieli, abyśmy zrobili to znowu" – wyjaśniła całą strategię.

Czy to rzeczywiście działało? Prawdopodobnie tak – w tym sensie, że ci, którzy subskrybowali wiadomości od Trójokiej Wrony, nie rezygnowali z nich, tylko faktycznie czekali na następne SMS-y i DM-y. A jeśli pojawi się kolejna taka akcja, prawdopodobnie znów znajdą się miliony chętnych. Również wśród tych, których udało się wkurzyć tym razem. O to właśnie w tym wszystkim chodziło od początku: aby były emocje. Bo to za pomocą emocji sprzedaje się produkty w social media.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)