Prezydent kontra "internauci". Nie wierzę w to, że Internet ułatwia kontakt z politykami

Prezydent kontra "internauci". Nie wierzę w to, że Internet ułatwia kontakt z politykami

Prezydent kontra "internauci". Nie wierzę w to, że Internet ułatwia kontakt z politykami
Adam Bednarek
16.04.2015 08:38, aktualizacja: 10.03.2022 10:22

Bronisław Komorowski odpowiadał na pytania Internautów. Nie oszukujmy się - pytanie mogli zadać jedynie nieliczni. Internet w tym temacie niewiele zmienia: polityk wciąż pozostaje niedostępny!

AMA z Prezydentem

To mogło być naprawdę przełomowe wydarzenie. Było, ale tylko z nazwy. Możemy cieszyć się, że historia dzieje się na naszych oczach, bo “pierwszy hangout” z prezydentem to niewątpliwie ważna rzecz. To początek czegoś, co za parę lat będzie standardem. Blogerzy zadawali pytania, a prezydent na nie odpowiadał. A w ramach bonusu: pytania “od internautów”.

I może dlatego, że zorganizowano to po raz pierwszy - nie zadziałało jak trzeba? Nie sądzę. Po prostu trzeba pogodzić się z tym, że mit o tym, że Internet ułatwi - lub wręcz zmieni - kontakt z wyborcami jest… no cóż, mitem właśnie.

Hangout na żywo z prezydentem Bronisławem Komorowskim #twojglos

Gazeta.pl umożliwiła zadanie pytania prezydentowi nie tylko blogerom, ale też zwykłym “internautom”. W teorii. W praktyce Bronisława Komorowskiego “przyciśnięto” takimi tematami zadanymi przez ludzi na Facebooku, Twitterze i Google +:

  • co by robił jakby nie był prezydentem
  • czy podpisałby ustawę o związkach partnerskich
  • czy jest szczęśliwym człowiekiem
  • jaką książkę ostatnio przeczytał, jakiego zespołu słuchał

Internet ostry jak nigdy! Takiego ognia prezydent się nie spodziewał! Płakał jak odpowiadał!

Serio, pytania zadawali dorośli ludzie czy gazeta.pl wybrała się z laptopem do przedszkola? Stworzono ciekawą okazję tylko po to, żeby “Internet” mógł zadać tak absurdalnie banalne, nijakie, nudne, niekonkretne pytania? Nie wiem, czy jest to bardziej śmieszne, czy straszne. Po co się oszukiwać? Udawać, że daje się głos innym.

Być może taka była formuła programu. Blogerzy konkret, Internet - głupotki. Ale w takim razie nie łudźmy się, że przeciętny Kowalski z dostępem do Internetu ma szansę zadać prezydentowi pytanie. Niewiele się zmieniło, konkretu nie ma.

Nie spodziewałem się otwartego AMA, bez cenzury, bo wiadomo jakby się to skończyło - tak jak podczas wieczoru wyborczego na TVN 24, gdzie niektórzy woleli wrzucać głupie obrazki i bezmyślne komentarze zamiast zaskoczyć telewidzów ciekawymi opiniami.

Każdy może zadać pytanie? Bzdura!

Mam jednak wrażenie, że zawsze by tak było. Może gazeta.pl nie chciała dopuścić do tego, żeby prezydent dostał niewygodne pytania. Ale mogę się założyć, że gdyby Bronisław Komorowski brał udział np. w AMA na Wykopie, to trudne, wymagające kwestie i tak pozostawione byłyby bez odpowiedzi.

Obraz

Nie chodzi tu o przynależność polityczną. Polityk to polityk. Jacek Wilk z antysystemowego przecież KNP także na wiele pytań nie odpowiedział lub dawał wymijające, lakoniczne wypowiedzi, co niektórzy wykopowicze wypominają mu do dziś.

Wprawdzie później wyjaśnił pewne sprawy, odpowiadając w osobnym, poświęconym temu znalezisku. Ale, co bardzo ciekawe, jego wykopowa aktywność zakończyła się wraz z AMA. Przypadek?

Możemy dyskutować, czy Wykop jest miejscem dla polityków, czy nie. Na razie jest, ale tylko wtedy, kiedy oni tego chcą.

Teraz administracja Wykopu wysłała zaproszenia do sztabów wyborczych, żeby kandydaci wzięli udział w AMA.

Debata na Wykopie

Nie wydaje się wam to absurdalne? Kandydatów trzeba zapraszać! Nie, że oni sami wychodzą z taką inicjatywą. Trzeba wysłać zaproszenie, by łaskawie znaleźli czas. Wiadomo, że są zajętymi ludźmi: występują w telewizyjnych programach, odwiedzają wyborców w całej Polsce, kręcą spoty wyborcze.

Obraz

Ale, mimo wszystko, Internet dziś także powinien być priorytetem. Powinni szukać potencjalnych wyborców też tutaj - otwierając się na debatę z nami. Żebyśmy mogli zadać im pytania. Młodzi politycy i ich sztaby składające się z młodych ludzi nie wiedzą, że istnieje coś takiego jak Wykop?! Że można dyskutować z ludźmi nie tylko z całej Polski? Nie chcę mi się w to wierzyć.

Naprawdę miałem nadzieję, że Internet będzie miejscem, gdzie tak zwana debata będzie mogła się odbywać. Nawet z delikatną cenzurą, wybranymi pytaniami. Ale żeby wielu chętnych dostało szansę wypowiedzi. Żeby mogli merytorycznie rozmawiać. Wierzę, że jest to możliwe.

Tymczasem może, "ale". Na gazeta.pl, byle pytał o ulubiony kolor i najfajniejszy przedmiot w szkole, i na Wykopie, gdzie kandydat będzie przez dwie godziny i w tym czasie postara się odpowiedzieć na trzysta pytań, z czego grubo ponad połowa zostanie nieruszona. A później - tyle go w Sieci widziano.

Ot, nowoczesna demokracja.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)