Spotify udostępnia wideo i nowe usługi. To VOD, na które czekamy!

Spotify udostępnia wideo i nowe usługi. To VOD, na które czekamy!

Spotify udostępnia wideo i nowe usługi. To VOD, na które czekamy!
Łukasz Michalik
21.05.2015 12:33, aktualizacja: 10.03.2022 10:18

Nie tylko muzyka, ale również treści wideo. Nowa oferta Spotify, wzbogacona o zaawansowany system rekomendacji i usługę dla biegaczy wydaje się naprawdę ciekawą propozycją.

Nie tylko muzyka!

Spotify przestaje być usługą wyłącznie muzyczną. W czasie ostatniej konferencji firma zaprezentowała pokaźną liczbę nowości. Najciekawszą wydaje mi się Spotify Now, nie bez powodu nawiązujące do podobnie nazwanej usługi Google’a. W wykonaniu Spotify ma to być nowy system rekomendacji, uwzględniający porę dnia i preferencje użytkownika.

Nieźle prezentuje się również nowa funkcja Running, przeznaczona dla biegaczy. Aplikacja ma wykrywać tempo biegu użytkownika i dopasowywać do niego graną aktualnie muzykę. Brzmi całkiem nieźle, choć wydaje mi się trochę dziwne – gdy w latach błędów i wypaczeń zdarzało mi się biegać, muzyka służyła raczej do nadawania tempa, a nie na odwrót. No ale zapewne w Spotify wiedzą lepiej.

Najważniejszą informacją jest jednak ta, że szwedzka firma nie ma zamiaru poprzestać na muzyce! Spotify postanowiło skończyć z muzyczną specjalizacją i zaoferuje podcasty i treści wideo, dostarczane m.in. przez ABC, BBC, Comedy Central, ESPN, NBC i Vice Media.

Strach przed Apple’em wymusza zamiany

Z biznesowego punktu widzenia zmiany w Spotify wydają się ucieczką do przodu – nie dość, że na rynku streamingu muzyki zaczęło robić się coraz ciaśniej, to nad całą branżą widać złowrogi cień w kształcie nadgryzionego jabłka. Wydaje się prawdopodobne, że gdy Apple udostępni w końcu swoją usługę streamingową, dla całej reszty będzie pozamiatane.

Firma z Cupertino niekoniecznie zdobędzie od razu największą liczbę użytkowników, ale zrobi to, co od lat robi najlepiej – wyssie z rynku tych, którzy się liczą, czyli tych płacących. Cała reszta nie ma wielkiego znaczenia, o czym dobitnie świadczą kłopoty Spotify – mimo bezsprzecznego sukcesu, lat na rynku i dziesiątek milionów klientów Spotify do tej pory nie przynosi zysków.

Fot. DesignForLife
Fot. DesignForLife

Na takie Spotify czekałem

Jak na starego zgreda przystało, Spotify jest dla mnie dodatkiem – ratuję się streamingiem, gdy nie chce mi się bawić z fizycznymi nośnikami albo grzebać w przechowywanej lokalnie płytotece. Gdyby któregoś dnia usługa po prostu zniknęła, raczej nie byłoby to dla mnie wielkim problemem.

Niewykluczone, że niebawem się to zmieni. Oczywiście o ile usługi, udostępniane w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Szwecji dotrą w końcu do krajów czwartego świata gdzieś w dalekim interiorze, czyli pomiędzy Bug i Odrę (na razie dostaniemy Running, na resztę musimy poczekać).

Bo zmiany, wprowadzane przez Spotify to – nie bójmy się tego nadużywanego czasem słowa – prawdziwa rewolucja. Internetowy grajek próbuje przekształcić się w multimedialną platformę i w gruncie rzeczy to nic innego, jak walka o własny ekosystem (to słowo też jest nadużywane, ale czym je zastąpić?). To mądry ruch.

Potęga ekosystemu

Pojedyncza usługa musi konkurować z innymi, podobnymi. Bez większych problemów można ją zastąpić lepszą alternatywą – z punktu widzenia użytkownika nie ma większego znaczenia, czy aktualnie słyszaną muzykę serwuje mu Spotify, Deezer, Tidal czy jeszcze coś innego.

Co innego z ekosystemem. Pisałem o tym niegdyś w artykule „Wojna światów, czyli wszyscy jesteśmy więźniami ekosystemu” – porzucenie komplementarnych, doskonale dopasowanych i współpracujących ze sobą usług jest znacznie trudniejsze. Często na tyle, że nawet gdy znajdziemy lepszą alternatywę, to tkwimy w starym ekosystemie ze względu na wygodę, przyzwyczajenia, czasochłonną zmianę czy zainwestowane środki, które przepadną przy próbie zmiany usługodawcy.

Spotify dobrze o tym wie. I zanim Apple Music pozbawi je źródła utrzymania, stara się uciec spod topora, oferując własne, powiązane usługi. Sądząc po zapowiedziach – robi to w sposób całkiem sensowny i przemyślany. Znamienny jest przy tym fakt, że nowe usługi mają być dostępne w pierwszej kolejności dla użytkowników iOS – Android może mieć większość rynku, ale – jak wspomniałem wcześniej - liczą się ci, którzy płacą.

Zdjęcie smartfonu na laptopie pochodzi z serwisu Shutterstock. Autor Denys Prykhodov
Zdjęcie smartfonu na laptopie pochodzi z serwisu Shutterstock. Autor Denys Prykhodov

Niech żyje konkurencja!

Co z tego wynika dla nas? Wygląda na to, że wiele dobrego – sensowna aplikacja dla biegaczy, nowy system rekomendacji, a przede wszystkim treści wideo. Często widzę narzekania na brak sensownej oferty streamingowej (w domyśle: Netfliksie, czekamy!) – niewykluczone, że Spotify będzie w stanie przynajmniej częściowo wypełnić istniejącą na polskim rynku niszę.

Z muzyką wyszło mu całkiem nieźle – legalna oferta mocno podważa sens piractwa. Podobnie będzie z filmami? Wycenione na akceptowalnym poziomie usługi Spotify mogą wiele zmienić i podkopać przy okazji pozycję nielegalnych serwisów VOD. Byłaby to zmiana na lepsze, zarówno dla nas, jak i dla właścicieli praw autorskich. Tyle lat czekaliśmy na Netfliksa – może oczekiwaną zmianę przyniesie nam nie amerykański, ale szwedzki serwis?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)