Compressorhead: zespół złożony z robotów. Muzyczny bunt maszyn!

Compressorhead: zespół złożony z robotów. Muzyczny bunt maszyn!

Compressorhead: zespół złożony z robotów. Muzyczny bunt maszyn!
Adam Bednarek
21.11.2015 16:38

Compressorhead to zespół złożony z robotów. Ci nietypowi (a może właśnie typowi?) metalowcy mogą odmienić muzykę graną przez ludzi.

Zespół składający się z samych robotów? A co w tym dziwnego - pomyślałem sobie, przypominając mój ostatni koncert Kultu sprzed kilku lat.

Kiedyś byłem wierny fanem. Tak wiernym, że nie przepuściłem żadnego koncertu w okolicy, a na dodatek starałem się zaliczać “wyjazdy”. Jednak po kilkunastu występach z rzędu zaczęło mnie to wszystko nudzić. Wiedziałem co zostanie zagrane, bo od lat królowała ta sama setlista, wiedziałem w którym momencie Kazik krzyknie “bigaboom”, wiedziałem co będzie na bisach, nawet wiedziałem, w jaki sposób zespół pożegna się z publiką. Wszystko jak w szwajcarskim zegarku, według schematu.

A to przecież żaden wyjątek. W jakimś dokumencie muzyk z zespołu grającego “rock stadionowy” zdradził, jak powstał jeden z ich wielkich hitów. Po prostu - słuchali w radiu topowych piosenek i chcieli zrobić coś w tym stylu. Jest mnóstwo artystów, który tworzą płyty pod gusta fanów. Ma się podobać, ma wpadać w ucho. Roboty zaprogramowane do zarabiania pieniędzy. Robią, co do nich należy.

Battle of the GIANTS Robots VS Human

Compressorhead nie będzie więc wyjątkiem na scenie muzycznej. Choć nie jest to jeszcze zespół z krwi i kości. Brakuje im wokalisty, stąd zbiórka na Kickstarterze. Chcą stworzyć rockowego lidera - takiego, który zagada z publiką, będzie się efektownie poruszał, no i przede wszystkim zaśpiewa. Potrzebują 290 tysięcy euro, póki co nie mają jeszcze 30 tysięcy.

Nie wiem czy im się uda, ale… trzymam kciuki. Nie interesuje mnie grana przez nich muzyka, ale roboty mogą rozruszać prawdziwą scenę muzyczną. Oczywistym jest, że robot z czterema ramionami zagra na perkusji lepiej niż człowiek. Ten z 78 palcami wystrzeli efektywniejszą solówką niż gitarzysta, który ma tylko dwie ręce. Zespół nie zmęczy się, nie wyjdzie na scenę pijany, 9 na 10 koncertów zagra bezbłędnie. No właśnie - co w tym fajnego?

Obraz

Naiwnie liczę, że Compressorhead pokaże, że w klepaniu efekciarskich solówek nie ma nic interesującego, a zawody “kto mocniej i szybciej walnie w bębny” do niczego nie prowadzą. Że koncert, który zawsze wygląda tak samo, jest nudny - to samo może zagrać robot. Compressorhead i inne tego typu kapele, których na pewno powstanie wiele, udowodnią ludziom, że najciekawsza jest… nieprzewidywalność. Do dziś żałuję, że Morrissey uciekł ze sceny podczas warszawskiego koncertu, ale przynajmniej wiem, że wydarzyło się coś niesamowitego. Robot czegoś takiego nie zrobi. Nie obrazi się, nie będzie miał złego dnia, nie zachoruje. Co najwyżej zawiesi się.

Robot nie jest zagrożeniem

Zawsze będzie grał tak samo, a nie tego szukam. Ważniejsze jest dla mnie coś innego. Szukanie nowych dźwięków, stylu. Improwizacje, ale też błędy, pomyłki, wpadki. Płyta brzmiąca tak samo jak dwadzieścia lat temu nie jest ciekawa, bo to może nagrać każdy. Nawet robot. Liczy się… no cóż, człowiek i jego pomysły. Robot nie zabierze pracy człowiekowi - sprawi, że jego praca stanie się lepsza. Compressorhead może być więc dobrą motywacją.

Obraz

Choć oczywiście pewne grupy mogą poczuć się zagrożone. Po co na wesela czy inne imprezy zapraszać kiepski cover-band, skoro można zatrudnić roboty grające na żywo taką muzykę, jaka nam się podoba. Chcemy, żeby na urodzinach zabrzmiały piosenki death-metalowej kapeli, która raczej nie gra na tego typu wydarzeniach? Wypożyczamy roboty, zgrywamy setlistę, a one przerabiają ją na występ na żywo, grając na żywo ulubione utwory. Czy to możliwe jest w przypadku zwykłych weselnych grajków?

Nie mówiąc już o muzykach-amatorach, którzy chcieliby założyć kapelę, ale… nie mają z kim. Może jest jeden, który pisze dobre teksty i ładnie śpiewa, ma znajomego potrafiącego zagrać coś na gitarze, ale brakuje basu i perkusji. Nikt nie zatrudnia muzyków sesyjnych do garażowych prób, więc to świetne miejsce dla perkusisty-robota. Kupujemy taką maszynę, stawiamy w salce i gramy dla zabawy.

Compressorhead Ace of Spades

Wątpię, żeby jakiś zespół robotów stworzył ponadczasowy album, nawet jeśli za plecami będzie miał wybitnego kompozytora. Ale muzyczne roboty mogą być dobrym wsparciem. Często zdarza się tak, że jakiś zespół odwołuje koncert, bo akurat perkusista źle się czuje. Gitarzysta łamie rękę. Czasami zastępcą jest ktoś z ekipy, ale nie zawsze ma podobne umiejętności. Robot potrafiący zagrać to, co mu się każe, może się wtedy wykazać. I uratować koncert, któremu grozi odwołanie.

Roboty chwytające za instrumenty nie wygonią ludzi ze sceny. Sprawią za to, że scena będzie ciekawsza. Taką przynajmniej mam nadzieję.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)