Postęp na niby. Polskie miasta udają nowoczesne

Postęp na niby. Polskie miasta udają nowoczesne

Zdjęcie Warszawy pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie Warszawy pochodzi z serwisu shutterstock.com
Adam Bednarek
03.12.2015 17:22

Co widać? W wielu polskich miastach stosuje się nowoczesne rozwiązania. Czego nie widać? Że nie działają jak trzeba i sprawiają więcej problemów niż pożytku.

Portal innpoland.pl opisał życie właściciela elektrycznego auta, na przykładzie autora bloga PO Prąd. Miłość od pierwszego wejrzenia, a potem… kryzys w związku. Szybko okazało się, że życie we dwoje w Polsce nie jest takie łatwe. Wszystko przez problemy z brakiem infrastruktury. Kierowca Tesli porównuje jazdę tym samochodem do korzystania z smartfona czy innego gadżetu - każda okazja jest dobra, żeby naładować sprzęt i uniknąć przykrej niespodzianki związanej z brakiem energii.

Tesla w Polsce = problemy

“Widziały gały co brały” - można by powiedzieć. Właściciele musieli wiedzieć o ewentualnych przeszkodach, w końcu znają swoje miejsce zamieszkania. Tyle że oni wiedzą i byli tego w pełni świadomi. Problemem jest coś innego.

Przy placu Defilad 1, zaraz koło postoju taksówek jest słupek RWE. Jest znak wskazujący, że są to dwa miejsca postojowe tylko dla samochodów elektrycznych w trakcie ładowania. Co znajduję na tym wyznaczonym specjalnie miejscu za każdym razem jak przyjeżdżam? Samochody spalinowe, których właściciel uznali, że skoro w okolicy trudno jest znaleźć miejsce, to oni sobie zostawią samochód na miejscu dla elektryka, bo co ich obchodzi jak ten elektryk się naładuje, żeby wrócić skąd przyjechał..

To dopiero początek absurdalnej sytuacji. Z “cwaniaczkami” - bo tak takich parkujących trzeba nazwać, często spotykamy się z podobnymi osobami, które parkują na miejscach dla niepełnosprawnych, bo tak “szybciej i wygodniej” - nie da się nic zrobić. Można zgłosić sprawę Straży Miejskiej, ale oni przyjadą na miejsce i rozłożą ręce. Nie ma ani “koperty”, ani specjalnego znaku, ani zakazu, więc z punktu widzenia prawa wszystko jest jak trzeba. Nieznani sprawcy są czyści.

Obraz

Z jednej strony miasto otwiera się na nowe rozwiązania. Chce być nowoczesne, a przy tym ekologiczne. To jednak tylko pozór, bo jak widać rozwiązanie nie jest skuteczne. Ale kto by się tym przejmował? Jest? Jest. Cieszcie się, mieszkańcy Warszawy, bo w innych miastach tego nie ma. My mamy, a jak to działa, to już jest problem korzystających, a nie nasz. W statystykach będziemy brylować, to się liczy.

Obraz

To praktyka znana z niemal wszystkich miast w Polsce. Moim “ulubionym” przykładem jest darmowe WiFi, które musi być wszędzie. W autobusach, na przystankach, w parkach - są publiczne pieniądze, to wydajemy! A że z publicznego Internetu korzystać się nie opłaca, bo jest wolny, uciążliwy, na dodatek i tak wszyscy potrzebujący mają tani Internet na kartę/abonament? Oj tam, oj tam, darmowe zawsze fajne, cieszmy się, że władza o nas dba. Wydając setki tysięcy złotych. Tyle że nie z własnej kieszeni, więc kasa rozchodzi się wyjątkowo łatwo i szybko. Bardzo duża kasa, którą można by przeznaczyć na inne, bardziej przydatne i potrzebne rozwiązania.

Najnowocześniejszy przystanek w Polsce

Wiele kontrowersji budzi też “najnowocześniejszy przystanek w Polsce”, który od jakiegoś czasu stoi w Rzeszowie. To rozwiązanie podpatrzone z Dubaju, gdzie też są klimatyzowane przystanki. Ten rzeszowski latem będzie chłodził, a zimą ogrzewał. Ma też podgrzewane ławki oraz maty elektryczne, dzięki czemu nikt zimą się nie przewróci. Rozwiązanie na pierwszy rzut oka nie jest nawet takie drogie - przystanek kosztował 76 tysięcy złotych, podczas gdy zwykły kosztuje około 25 tysięcy (dane z Krakowa). Sęk w tym, że dochodzą dodatkowe opłaty. Przy włączonym ogrzewaniu utrzymanie przystanku kosztuje około 3 zł za godzinę pracy.

Jedni mieszkańcy się cieszą, bo to nowoczesne, niespotykane w Polsce rozwiązanie. Drudzy zadają pytania. Czy lokalizacja jest sensowna, skoro obok znajduje się galeria handlowa, w której można się zimą ogrzać i schronić przed opadami? Czy te wszystkie luksusy warte są tego, by ceny biletów wzrosły o 20 groszy? Płacą wszyscy, korzystają nie wszyscy, ale za to Rzeszów może się pochwalić: jesteśmy nowocześni!

Monorail
Monorail

I właśnie ta nowoczesność na pokaz mnie irytuje. Owszem, potrafimy stworzyć słupki ładujące samochody, WiFi w autobusie, ba, nawet mamy ogrzewane przystanki. A jak nie są ogrzewane, to przynajmniej mają ładowarki, jak we Wrocławiu! Cieszmy się zanim dojdzie do nas, że to wcale nie jest takie fajne i niezbędne jak mogłoby się wydawać. Albo że nie działa.

Prawdziwy postęp? Nie tutaj

Ale spróbujmy zrobić coś więcej. Coś rewolucyjnego. Coś przełomowego, z czego bez wątpienia skorzystają wszyscy i ułatwi to życie większości mieszkańców. Tu już zaczynają się schody.

Rzeszów chciałby mieć monorail. W rozmowie z transport-publiczny.pl Marek Ustrobiński, zastępca prezydenta Rzeszowa, tłumaczył, dlaczego takie rozwiązanie ma sens:

To nowoczesny, ekologiczny, bezemisyjny, szybki i sprawny transport miejski. Cechuje się bezkolizyjnością, gdyż pracuje na poziomie 7 metrów nad powierzchnią terenu. Taka kolej wymaga mniej przestrzeni niż tramwaj, a przy tym jest szybsza i bardziej ekologiczna. Wagon monorail jest szerszy o jeden metr od metra, co zapewnia dużą pojemność.

Na razie jednak nie powstanie, bo…

Na dzień dzisiejszy transport publiczny w postaci monoraila z punktu widzenia polskiego prawa jest niemożliwy. Ustawa o transporcie publicznym nie definiuje takiego rodzaju komunikacji, w związku z czym dofinansowanie unijne z puli na transport publiczny jest niemożliwe

I to właśnie jest dowód na naszą nowoczesność. Pozorną, teoretyczną nowoczesność.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)