Jeden z nich to chińska podróbka. Potrafisz wskazać, który?

Jeden z nich to chińska podróbka. Potrafisz wskazać, który?

Jeden z nich to chińska podróbka. Potrafisz wskazać, który?
Źródło zdjęć: © Cult of Mac
Łukasz Michalik
27.03.2018 11:09, aktualizacja: 27.03.2018 16:57

Pablo Picasso powiedział niegdyś, że dobrzy artyści kopiują, a wielcy kradną. Chińczycy podrabiają nie tylko elektronikę, odzież czy nawet samochody, ale również coś, co wymaga większego rozmachu: angielskie miasta i alpejskie kurorty.

Historia świata to w gruncie rzeczy historia kopiowania i naśladownictwa. Od tysiącleci kopiujemy wszyscy od wszystkich. Arabskie (a właściwie indyjskie) cyfry, mezopotamska algebra, grecka filozofia czy rzymskie prawo - to tylko początek listy. Przejmowane przez różne nacje wynalazki i pomysły stały się podstawą naszej cywilizacji.

Czasy się zmieniły i kopiowanie przestało być mile widziane. Są jednak państwa, które uczyniły z niego niemal sport narodowy, a w tej grupie bez wątpienia prym wiodą Chiny. I choć w ostatnich latach zrobiono tam wiele, by odkleić od siebie łatkę globalnego kopisty, to pomysłowość i bezczelność niektórych przedsiębiorców z Państwa Środka ciągle budzą zdumienie. Co i jak kopiuje się w Chinach?

Shenzhen - chińska aglomeracja, wielkie centrum przemysłu elektronicznego
Shenzhen - chińska aglomeracja, wielkie centrum przemysłu elektronicznego

Gazowy iPhone

Zacznijmy od czegoś wyjątkowego: kuchenki gazowej z nadgryzionym jabłkiem. Współczynnik zadowolenia podczas kreatywnego gotowania ryżu musi być niesamowity, no ale kto bogatemu zabroni? Tym bardziej, że poza jabłkiem na frontowej ściance widzimy dumny napis iPhone. Kto wie, może palnik i możliwość przygotowania posiłku to nowa funkcja kolejnego iPhone'a? Jony Ive, główny projektant Apple, mógłby sobie wziąć tę sugestię do serca.

Obraz

MacBook z Androidem

Niemałe wyzwanie dla inżynierów z Cupertino stanowi również pokazana kilka lat temu chińska podróbka MacBooka Air o nazwie THD N2-A. Ten sprzęt konkurował z oryginałem nie tylko ceną – tajną bronią był system operacyjny. Kto potrzebuje OS X, gdy na pokładzie laptopa dumnie prezentuje się Android?

THD N2-A KIRF MacBook Air Running ICS

HDCplayer Technology: oficjalny sklep z podróbkami

Strategia marketingowa tej firmy to połączenie bezczelności z głębokim ukłonem w stronę potencjalnych klientów. HDCplayer Technology niczego nie udaje. Nawet nie stwarza pozorów, że sprzedaje coś oryginalnego, tylko otwarcie informuje na swojej stronie, że w sklepie online można kupić kopie iPhone’a (iPhone 1:1) czy smartfonów Samsunga albo HTC.

A może chcemy cieszyć się brzmieniem hipsterskich słuchawek, które sygnuje słynny raper, Dr Dre? Wystarczy kliknąć inną zakładkę - na tej samej stronie znajdziemy szeroką ofertę sprzętu audio z logo Beats. Prawda, że podobny do oryginału?

Obraz

Star N9500: trojan w gratisie

Tajną bronią prosto z Chin są jednak smartfony w stylu niepozornego Star N9500. Na pierwszy rzut oka to zwykła, niezbyt staranna podróbka Samsunga Galaxy S4. W tym przypadku niska cena ma swoje dodatkowe uzasadnienie. Właściwie to – z punktu widzenia producenta tego sprzętu – smartfon jest nie produktem na sprzedaż, ale inwestycją. Dlaczego?

Star N9500-Orient N9500 MTK6589 Quad Core Andriod 4.2 Cell Phone Full Test

Sekret tkwi w gratisie, dodawanym do każdego modelu, czyli instalowanym fabrycznie trojanie, wykradającym poufne dane użytkownika, w tym m.in. dane dotyczące płatności internetowych.

NeoKylin, czyli prawie jak Windows XP

Zdarzają się podróbki iPhone'a, działające na Androidzie, więc dlaczego nie zrobić Windowsa, który okaże się Linuksem? Okazuje się, że wbrew pozorom wcale nie jest to niszowe rozwiązanie: dużą popularnością cieszy się w Chinach lokalna dystrybucja Linuksa o nazwie NeoKylin.

NeoKylin - a Chinese OS Windows XP ripoff

Tym, co w niej wyjątkowego, jest zadziwiające podobieństwo do leciwego, ale wciąż cieszącego się dobrą opinią Windowsa XP. Chińscy użytkownicy muszą lubić tę stylistykę, bo spora część sprzedawanych w Kraju Środka komputerów trafia do klientów z preinstalowanym systemem NeoKylin.

Motoryzacja zza Wielkiego Muru

Kopiowanie elektroniki jest stosunkowo proste, zwłaszcza gdy właściciele patentów sami dostarczają dokumentację, zlecając produkcję tam, gdzie jest najtaniej. Sprawa komplikuje się, gdy trzeba skopiować coś bardziej wymagającego, jak samochód czy samolot. W tym przypadku trudno zastąpić wiedzę i lata doświadczeń, czego przykładem mogą być ciągnące się latami - i ciągle nieudane - próby skopiowania rosyjskich silników lotniczych.

W każdym razie Chińczycy próbują. Chcesz Fiata Pandę, który nie jest Fiatem Pandą? Bardzo proszę - oto Great Wall GWPeri. A może Passata w nieco bardziej orientalnym wydaniu? Land Rover Discovery Sport? Mercedes-Benz klasy G? Mazda CX-5? Bez obaw, Chińczycy już to mają, o czym można przekonać się rzucając okiem na poniższą galerię.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/5]

Ładne miasteczko, poproszę dwa takie

Elektronika czy samochody to jednak drobnostki, gdy porównamy je z innymi chińskimi kopiami. Choć kopie różnych znanych budowli wznosi się na całym świecie, czego przykładem może być choćby sanktuarium kiczu w Las Vegas, to Chińczycy wynieśli to na nowy poziom: zaczęli kopiować całe miejscowości.

China's Ghost Towns: Strolling the Thames (VICE on HBO Ep. #6 Extended)

Przykładem może być Thames Town. W tym przypadku nie sklonowano konkretnego miejsca, ale po prostu 30 kilometrów od Szanghaju wzniesiono od podstaw miasto, utrzymane w wiktoriańskim stylu.

Skopiowano nawet londyński Tower Bridge, choć ten - zgodnie z duchem czasu - jest dwa razy większy, niż w Londynie.

Obraz

Kopii doczekał się również Paryż. Tak, w oddali, za siatką uliczek zabudowanych stylowymi kamienicami, majaczy wieża Eiffla w oryginalnym rozmiarze. Na pierwszym planie mamy za to kopię fontanny Apolla. Prosto z Wersalu.

Obraz

Znacznie ciekawszy los spotkał austriackie miasteczko Hallstatt. Urokliwa, alpejska miejscowość, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, została skopiowana w każdym detalu – wzniesiono nie tylko identyczne budynki, ale nawet pomniki. Co więcej, znaleziono nawet miejsce do złudzenia przypominające alpejski krajobraz.

Jak już kradną, niech kradną nasze...

Właściciele zastrzeżonych wzorów czy opatentowanych rozwiązań mogą czuć uzasadnioną irytację, bo z powodu podróbek zazwyczaj tracą pieniądze. Z drugiej strony sprawa jest bardziej złożona: podróbki, nawet niskiej jakości, zwiększają przecież m.in. rozpoznawalność marki i przyzwyczają do niej klientów, co trafnie przed laty podsumował Bill Gates, komentując piracki rynek oprogramowania w Chinach:

(...) użytkownicy nie płacą za oprogramowanie. (...) Tak długo, jak będą je kradli, chcemy, żeby kradli nasze.

Trudno nie przyznać mu racji. Tym bardziej, że patrząc na to, co i jak podrabiają w dalekiej Azji, wielu projektantów i inżynierów ma powody do dumy: naśladownictwo jest przecież najwyższą formą uznania.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)