7 cech prawdziwego geeka. Sprawdź, czy zasługujesz na to miano

Drwaloseksualni? Księcioseksualni? Geek od lat się prawie nie zmienia i nie zwraca uwagi na przejściowe mody. Co wyróżnia tę wyjątkową grupę?

„Mamo, tato, jestem geekiem!” – gdy takie słowa padną w czasie rodzinnego obiadu, niejeden rodzic wypuści ze zgrozy widelec. Trudno się mu dziwić – nawet, jeśli do tej pory miał niejasne podejrzenia, że z jego dzieckiem jest coś nie w porządku, to mógł mieć nadzieję, że to tylko złudzenie.

Po rodzinnym coming oucie i oficjalnej deklaracji na złudzenia nie ma już miejsca: świat musi zmierzyć się z przerażającą prawdą: jesteś geekiem. Czyli tak naprawdę kim?

Dawno temu geekiem nazywano dziwaka, pokazywanego w cyrku. Obok kobiety z brodą i zamkniętego w klatce dzikiego człowieka przemierzał sobie świat wraz z grupą cyrkowców, pokazując swoje przedstawienie spragnionej rozrywki gawiedzi.

Trzeba przyznać, że jego występ był wyjątkowo emocjonujący – zwieńczeniem pokazu cyrkowego geeka było bowiem odgryzienie głowy żywej kurze. Ozzy też chciał być geekiem, tylko pomylił gatunek ptactwa.

Lubisz „Władcę pierścieni”, „Matriksa”, „Pi” albo „Star Treka”? Muszę cię zmartwić – według danych, zebranych przez serwis Masters In IT nie jesteś geekiem. Lubiąc te filmy zaliczasz się – czy ci się to podoba, czy nie – do grona nerdów.

Co zatem ogląda prawdziwy geek? Jego ulubione tytuły to „Życie biurowe”, „Donnie Darko”, „Gwiazda telewizji” i „Tron”. Tako rzecze Masters In IT, a oni na geekach znają się przecież – podobno – najlepiej na świecie.

Gdy inni ludzie tworzą długie opisy, przekonując świat idiotycznym banałem, że lubią „dobre filmy, dobrą kuchnię i dobre książki”, geek korzysta z wynalazku o nazwie Geek Code, wymyślonego w latach 90. przez amerykańskiego poetę, Roberta Haydena. Geek Code w możliwie skondensowany sposób przedstawia poglądy, zainteresowania i życiowe pasje.

Mój geek code z zamierzchłych czasów, gdy jeszcze uważałem, że to całkiem fajne, wyglądał kiedyś tak (jest mało aktualny, teraz wyglądałby zupełnie inaczej):

Czy można pomylić geeka z nerdem? Można, zwłaszcza, gdy jest się prezenterem telewizji śniadaniowej. Dla pozostałych to jednak błąd trudny do wybaczenia, bo kryteria podziału są bardzo proste. Pierwszy koncentruje się na swoich zainteresowaniach, nie stroniąc od uroków doczesnego życia.

Drugi to typ szalonego naukowca. Gdy jest młody, wmawia wszystkim, że idzie na imprezę, by cichaczem zamknąć się w pokoju i zasnąć nad książkami. Gdy jest starszy, wmawia żonie, że idzie do kochanki, a kochance, że wieczór spędza z żoną i korzystając z chwili spokoju znika w firmowym laboratorium.

Tym pierwszym zawdzięczamy ładnie wyglądające strony internetowe. Tym drugim rakiety, lek na AIDS i to, że strony internetowe w ogóle działają.

Być geekiem, to brzmi dumnie! Zwłaszcza, gdy mamy jakieś niszowe zainteresowanie, nieraz związane z technologią. Choć zaledwie 17 proc. Amerykanów uważa się za geeków, to aż 65 proc. twórców gier nie ma nic przeciwko określania ich takim słowem.

Dla 66 proc. millenialsów (urodzonych w ostatnich 20 latach XX wieku) geek to komplement, a przy okazji osoba, do której można zwrócić się po poradę, związaną z technologicznymi gadżetami. Skojarzenie geeka z technologią nie jest jednak do końca słuszne – być geekiem w jakiejś dziedzinie to przede wszystkim obsesyjnie pragnąć poznać wszelką dostępną wiedzę na temat, który nas interesuje.

Nieistniejące światy? Literatura fantasy, stworzona przy pomocy tylko jednego słowa? Znajomość supermocy wszystkich superbohaterów wybranego uniwersum? Dla geeka nie ma w tym nic dziwnego, podobnie jak w matematycznych żartach (cecha wspólna z nerdami!) czy manifestowaniu swoich zainteresowań koszulkami, których znaczenie znają tylko wtajemniczeni. To coś jak ze swetrem gangstera Gruchy z „Chłopaki nie płaczą”. Był gangsta-geekiem, zanim stało się to modne?

Ludzie bez wyobraźni wyśmiewają użytkowników Apple'a, jadących do innego kraju tylko po to, by kupić nowego iPhone’a trochę wcześniej, niż inni (co nie przeszkadza krytykom przejechać taką samą trasę, byle tylko zobaczyć mecz ulubionej drużyny).

Z jabłkiem na obudowie czy bez niego, dla geeka ważne jest bycie na czasie. Dlatego grupę tę zalicza się do tzw. early adopters – użytkowników, którzy kupują różne nowinki techniczne wcześniej, niż cała reszta. To od nich zaczyna się każda sprzętowa rewolucja. Smartfony, tablety czy smartwatche – ich pierwszych użytkowników znajdziemy właśnie wśród geeków.