Animowane tatuaże: niesamowite połączenie starej sztuki i najnowszej technologii

Animowane tatuaże: niesamowite połączenie starej sztuki i najnowszej technologii

Animowane tatuaże: niesamowite połączenie starej sztuki i najnowszej technologii
Źródło zdjęć: © © Zdjęcie pochodzi z serwisu [Shutterstock](http://www.shutterstock.com/)
Marcin Watemborski
17.02.2016 17:09, aktualizacja: 15.01.2022 16:38

Tatuaż jest sztuką przyozdabiania ciała stosowaną od setek lat – kiedyś w celach rytualnych, dziś jest formą modyfikacji ciała. A gdybyśmy poszli dalej i zaprzestali tatuowania, a zaczęlibyśmy wyświetlać na skórze interaktywne dzieła?

Ink mapping: cyfrowy tusz

Tatuuję się od ok. 10 lat. Pamiętam, że zgodę na pierwszy tatuaż musiała mi pisać mama. Do dzisiaj nie żałuję symboli, które noszę na ciele – każdy to jakieś wspomnienie, rozpoczęcie albo zakończenie jakiegoś etapu życia lub po prostu fajna pamiątka.

Kiedy niektórzy ludzie widzą moje tatuaże pytają mnie – nie bolało? Oczywiście, że bolało, ale liczyłem się z tym. Odpowiedź na pytanie „jak będziesz wyglądał na starość?” jest dość prosta – zajebiście!

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Facebook](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Dla tych, którzy boją się bólu, albo nie są pewni swoich wyborów związanych ze znakowaniem swojego ciała mam inne rozwiązanie – ink mapping. Dokonało tego dwóch portugalskich artystów zajmujących się projekcjami – Oskar i Gaspar.

Zamienili oni wytatuowane już ciała ludzi w niesamowite animacje używając do tego tylko światła i koloru. W demonstracji swojej twórczości duet przedstawił projekt przed sceptycznie nastawioną publicznością. Obserwowała ona jak cyfrowy tusz rozlewa się na ciałach modeli i ożywia istniejące już wzory nadając głębi dwuwymiarowym obrazom.

Co na to eksperci?

Anja Orthodox - wokalistka zespołu Closterkeller
Obraz
© © mat. prasowe / [www.closterkeller.pl](http://www.closterkeller.pl/)

To jest prześliczne! Ale zdecydowanie włożyłabym to do szuflady z napisem „Sztuka multimedialna”, a nie „tatuaż”. Jeśli byłaby możliwość wprowadzenia takich projekcji do codziennego życia na pewno wyparłaby ona klasyczny tatuaż. Tylko, że jest to absolutnie pieśń przyszłości i to wcale nie najbliższej.

Na jakiej zasadzie mogłoby to działać? Bo na pewno nie projekcji świetlnych, ponieważ to wymaga od modela trzymania jednej pozycji. A gdyby nanieść na skórę farbę, która byłaby ciekłym ekranem? A co dalej idzie – wprowadzić ją pod skórę? Niby mielibyśmy przerwaną ciągłość materiału, ale w końcu bezprzewodowe ładowanie oraz komunikacja to znane technologie. Problem tkwi tylko w medium, na którym miałyby być rzutowane obrazy.

Ink mapping jest zdecydowanie warty bliższego poznania, ale myślę, że w przyszłości obie formy będą ze sobą współegzystowały – tatuaż „analogowy” zawsze będzie stanowił, która w różnych formach mogłaby ożywać. Poza tym – nawet w przyszłości na pewno będą występowały przerwy w dostawach prądy i co wtedy stałoby się z cyfrowymi tatuażami?

Joanna „Akvarko” Zielińska - tatuatorka ze studia Lucytattoo z Tychów
Obraz
© © Marcin Watemborski / [Facebook](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Sztuka ink mappingu wydaje się interesująca, ale jedynie jako performance – łączenie w tym samym czasie realnych, wytatuowanych ciał z żywym obrazem wygląda bardzo efektownie. Naprawdę robi wrażenie! Ale – czy ma to głębszy sens oprócz efekciarstwa?

Z chęcią obejrzałabym taką „wystawę”, pewnie sama również chciałabym wziąć w niej udział. Patrząc na to wszystko – podstawowym, czego tu brakuje są emocje.

Ciężko stwierdzić, czy ta forma wyprze kiedykolwiek klasyczny tatuaż. Obecnie możemy już zobaczyć maszyny, które tworzą mniej lub bardziej skomplikowane wzory na sztucznej skórze, zamiast tatuatora. Mimo bólu, który towarzyszy tatuowaniu – podczas każdorazowej sesji wytwarza się więź między klientem, a tatuatorem – adrenalina i emocje nigdy nie zejdą na dalszy plan.

Mimo powstawania ciągle nowych rozwiązań w sztuce tatuażu, wiele osób ceni sobie powrót do początków – stąd możemy zaobserwować odrodzenie techniki hand-poke oraz tatuażu tradycyjnego. To bardzo indywidualna kwestia i nie wyobrażam sobie pójścia na sesję, którą wykonuje maszyna w kilka minut – gdzie tu radość i duma z siebie?

Radosław Szczęsny - wokalista zespołu Lie After Lie

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Facebook](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Jako forma sztuki ink mapping jest bardzo trafny – zapewne znalazłby wielu zwolenników, których interesuje sama wizja tatuaży – nie realne ich posiadanie. Według mnie nijak ma się to do tatuażu klasycznego, ponieważ po całym performance wracasz „czysty” - nie masz na sobie ani grama tuszu, a nie o to chodzi w tatuażu.

W przyszłości można by wykorzystać tą technologię na przykład do pokazania klientowi, jak będzie wyglądał jego tatuaż, zanim się go jeszcze wykona – super rozwiązanie, ale wątpię, żeby wyparło to tradycyjny tusz pod skórą.

Odkąd pamiętam jestem związany ze studiem tatuażu Manta, we Wrocławiu i nie zastąpię na pewno igły rzutnikiem.

Dorota Bujak - piercerka, managerka studia tatuażu Black Pearl Tattoo z Brzegu
Obraz
© © Marcin Watemborski / [Facebook](http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Ink mapping może być bardzo przydatnym narzędziem przy tworzeniu wizualizacji wzoru dla klienta – świetną opcja wydaje się być możliwość zmiany kata obrazka bezpośrednio na ciele. Jest to spore ułatwienie i oszczędność czasu zarówno dla tatuatora, jak i klienta.

Podoba mi się również możliwość zmiany oświetlenia – jego kąta padania oraz intensywności. Jeśli mamy do czynienia z klientem niezdecydowanym w kwestii kolorystyki tatuażu – kilka kliknięć wystarczy, żeby zmienić projekt i pokazać na własne oczy klientowi, jak wygląda zmodyfikowany wzór.

Myślę, że takie projekcje mogłyby być przydatne dla tatuatorów uprawiających styl maori, biomechanikę, organikę lub Irezumi, gdzie ważne są ruchy fal lub anatomiczne połączenie części mechanicznych np. z ludzkimi mięśniami.

Ośmieliłabym się wyprowadzić tezę, że ink mapping bardziej odnajdzie się na imprezach jako atrakcja, niż realna sztuka. Zdecydowanie nie zastąpi on tradycyjnego tatuażu, a niedowiarków odsyłam do definicji - „Tatuaż to forma modyfikowania ciała polegająca na wprowadzeniu tuszu do skóry właściwej, aby zmienić pigment.”

Tutaj nie mamy do czynienia z wprowadzaniem tuszu, zatem nie ma o czym mówić.

Marcin Nowel – architekt, wokalista zespołu Dintojra
Obraz
© © Marcin Watemborski / [Facebook](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Przedstawiona projekcja robi wrażenie – szczególnie na mnie, jako osobie, która spotyka się ze sztuką na co dzień choćby z racji wykonywanego zawodu. Prezentacja Portugalczyków jest nową formą wyrazu artystycznego.

Znając tatuatorów i ich podejście do nowinek technologicznych i artystycznych, czy samego rozwoju twórczego – myślę, że ink mapping nie wyprze tradycji. Może się sprawdzić jako osobna ścieżka artystyczna. Nie sądzę, żeby szybko wyparła dźwięk bzyczącej maszynki wkłuwającej się w skórę.

I co dalej?

Podobnie jak moi przedmówcy – uważam, że tatuaż cyfrowy nie wyprze tradycyjnej sztuki zdobienia ciała. Nie ma sensu zastanawiać się co będzie i kiedy, ponieważ nie zapowiada się na upowszechnienie tej sztuki.

Pamiętam jak kilka lat temu było wielki bum na tatuaże UV – kto dzisiaj je w ogóle robi...?! Totalna siara!

First Ever Animated Tattoo - By K.A.R.L.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)