Paweł Majka: „Miejsce w hierarchii”

Paweł Majka: „Miejsce w hierarchii”

Paweł Majka: „Miejsce w hierarchii”
Obcy w Polsce
04.05.2016 11:43, aktualizacja: 10.03.2022 09:45

Czy można pokochać najeźdźców? Poddani praniu mózgu ziemianie mają tylko jedno marzenie: służyć nowym panom i zyskać ich akceptację.

Aśka z trudem powstrzymała okrzyk radości, kiedy na ekranie wyświetlił się jej numer. Trafiła już trzeciego dnia! Niektórzy tygodniami przesiadywali w kolejce. A jej udało się tak szybko!

Nie, żeby na to nie zasługiwała. Spędziła dwa lata na fermie. Oddała nerkę, pozwoliła przeprofilować sobie oczy, a stopy zastąpiła eksperymentalnymi skończynami. Ryzykowała okaleczenie, ale na szczęście organizm ich nie odrzucił. Gdyby teraz zechciała, mogłaby przemierzyć pełen oczekujących korytarz dwoma susami, a po drodze zerwać jedną z chwytnych skończyn kapelusz z głowy tej wrednej baby, która tak krzywo na nią spojrzała.

Ponieważ okazywanie radości mogło odebrać jej kilka punktów, Aśka wstała bez pośpiechu i spokojnie ruszyła ku drzwiom alienizatorni.

Trudno pojąć jak wiele miała szczęścia. Najpierw, gdy udało jej się wyrwać z szarości przemiału – tych wszystkich durnych ludzi, którzy nie widzieli dla siebie innego wyjścia, jak pogodzić się z losem podistot aż do zapisanej w kartach meldunkowych śmierci. Potem, po kilku miesiącach w przedszkolu, gdzie opanowała podstawowe zasady Prawdziwego Życia, zaakceptowano jej podanie i dostała się na fermę. I nie tylko ją przeżyła, ale jeszcze otrzymała kartę alienizacyjną!

Obraz

Nareszcie miała zostać kimś, zyskać prawdziwe obywatelstwo. Jej ciało stałoby się użyteczniejsze, zbliżone do doskonałości Panów.

Cokolwiek ją czekało – czy dopasowanie do pracy w podmorskich miastach, czy przystosowanie do życia w stanie nieważkości, czy nawet obdarcie z większości ciała i zamiana w jedną z neurobaterii pamięci okrętów bojowych – wszystko byłoby lepsze od poczucia, że jest się niewartościowym człowiekiem, podistotą pozbawioną znaczenia w wielkiej galaktycznej rodzinie, śmieciem nadającym się jedynie na przemiał.

Drżała z niecierpliwości. Choć jej dotychczasowe, prealienizacyjne zmiany były czysto biologiczne, nie mogła wykluczać żadnej z opcji. Alienizatorzy kierowali się własną logiką, toteż mogli odrzucić dwa lata przemian i przekształcić ją przy pomocy kuracji nanotechnologicznej przebudowując jej ciało w cudowny mechanizm: skórę zastępując pancerzem, zmodyfikowane oczy kamerami, a nogi i ręce dowolną liczbą kończyn dostosowanych do wybranej dla Aśki specjalizacji.

Każdą opcję powitałaby z radością. Ale najbardziej marzyła, by przemieniono ją w pionka – podstawową jednostkę bojową, którą wysyłano na wstępne akcje zwiadowcze i dywersyjne. Jak wszyscy słyszała, że odkryto kolejną bezużyteczną obcą cywilizację gotową na przebudowę. Właśnie tam mogłaby spłacić swój dług u Panów. Badać owych nieszczęsnych obcych, być może pozyskiwać spośród nich jednostki, które poddano by następnie eksperymentom umożliwiającym dostosowanie nowej rasy do standardów Wspólnoty Panów.

Kto wie, jeśli by przeżyła, może zostałaby misjonarzem i pomagała wybranym przedstawicielom tamtej rasy wyrzekać się brzemienia śmieciowych tożsamości kulturowych? Rekrutowałaby ochotników do alienizacji? To dzięki niej ktoś, jak ona teraz, poddawałby się przebudowie według doskonałego wzorca

Obraz
© Fot. YouTube

I właśnie wtedy, gdy jej marzenia miały się spełnić, gdy leżała już naga na stole operacyjnym, a alienizatorzy podpięli jej żyły do zbiorników z surowicą alienizacyjną, los przestał się do Aśki uśmiechać.

Drzwi alienizatorni eksplodowały. Przez ich szczątki wpadła do środka grupa istot w pancerzach bojowych. Pierwszy z terrorystów – bo Aśka uświadomiła sobie, że to musieli być terroryści – jedną okrutną serią zastrzelił pięciu alienizatorów.

Aśka wrzasnęła przerażona i wściekła. Czemu musieli zaatakować akurat teraz? Czemu to ona miała pecha?

– Jeszcze nie zmienili tej małej! – rzucił ktoś ukryty w pancerzu i Aśka uświadomiła sobie, że bandytami byli nie tylko ludzie, ale i Polacy. Pozbawieni honoru, zhańbieni głupim buntem mordercy, którzy nie przyjmowali do wiadomości, jak wielkie szczęście spotkało ludzkość, byli jej rodakami!

Obraz

– No to bierzcie ją! – rozkazał ktoś i nad Aśką pochyliły się dwie opancerzone postacie. Brutalnie wyrwały jej z żył rurki z drogocenną surowicą i podniosły kobietę ze stołu.

Kuloodporna husaria. Jak technologia pozwala nam przeżyć postrzał z broni palnej?

  • Slider item
[1/1]

Polacy wymyślili kamizelkę kuloodporną znacznie wcześniej, niż się powszechnie sądzi. Wspomnienie o niej znajdziemy w liście, jaki król Stefan Batory wysłał do Jana Chodkiewicza, późniejszego hetmana. Monarcha domaga się w nim przysłania mu rzemieślnika, znanego z tego, że wykonał „kaftan jedwabny zrobion, który jest bezpieczny i od strzelania rusznic”.

– Ty ją nieś, Radek – zawołał terrorysta w purpurowej zbroi. – Ty lubisz blondynki!

Próbowała się wyrwać, krzyczała, ale nie zwracali uwagi na jej protesty. Porwano ją z alienizatorni, wyniesiono na ulicę, ciśnięto do wnętrza samochodu.

– W ostatniej chwili, mała – odezwał się ten, który ją niósł. – Jeszcze chwila i byłoby po tobie.

Za nimi rozległ się potężny wybuch. Fala uderzeniowa dopadła samochód aż zatrzęsło. Ktoś zaklął, wszyscy się roześmiali.

– Pieprzeni terroryści! – krzyknęła. – Coście zrobili?!

– Wysadziliśmy kolejny kurnik doktora Mengele – zawołał wesoło ten purpurowy. – Jak masz na imię, mała szczęściaro?

– Wiecie coście mi zrobili? Wiecie jak długo na to czekałam?

– Mała jest po praniu mózgu – oznajmił purpurowy. – Nie bój się, kruszyno, odkręcimy to.

Odkręcą?

– Jesteście pieprzonym przemiałem! – wrzasnęła. – Gównem na nogach! Cholerni terroryści! Miałam szansę stać się kimś użytecznym! A wy…

Rozszlochała się.

– No, powiedz to – terrorysta podniósł przyłbicę purpurowego hełmu, dzięki czemu mogła wreszcie zobaczyć jego twarz: pooraną bliznami, zmęczoną, brzydką. – Jesteśmy bandą ludzi, podistot. Zamiast pogodzić się z radością służenia Panom, stajemy im kością w gardle. Powiedz to, ty mała, głupia folksdojczko.

– Nie obrazisz mnie. Jesteście durni, nie rozumiecie, jakie mamy szczęście!

Pokręcił głową i na powrót opuścił przyłbicę.

– Jeszcze zobaczysz to swoje „szczęście” – mruknął.

Obraz

Przełknęła łzy i upokorzenie. Co mogła zrobić? Uciec? Przecież nie przekona tych fanatyków, że buntują się przeciwko jedynej szansie ludzkości na rozwój. Że przybycie Panów uratowało Ziemię, otworzyło ją na wszechświat. Że całe to „człowieczeństwo”, do którego byli przywiązani, to tylko balast.

Zacisnęła zęby. Może uda, że ulegnie? Przeniknie w struktury terrorystów, zdobędzie ich zaufanie, a potem udowodni Panom, że wie, co to znaczy służyć lepszym od siebie.

W najgorszym przypadku spróbuje wysadzić się i zabrać ze sobą tylu terrorystów ilu zdoła. Przynajmniej przyda się na coś.

Odetchnęła głęboko. „Życie jest służbą” – powtórzyła w myślach mantrę fermy.

W ten lub inny sposób, sprawi, że Panowie będą z niej dumni.

Paweł Majka

  • Slider item
[1/1]
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)