Chernobyl VR to polski projekt, który zdobył rozgłos na całym świecie

Chernobyl VR to polski projekt, który zdobył rozgłos na całym świecie

Chernobyl VR to polski projekt, który zdobył rozgłos na całym świecie
Łukasz Skałba
05.07.2016 17:44, aktualizacja: 10.03.2022 09:40

Kilka dni temu byłem na premierze gry Chernobyl VR za którą odpowiedzialne jest polskie studio Farm 51. A właściwie to nie gry, tylko przeżycia - bo tak o swoim tworze każą myśleć jego twórcy.

Chernobyl VR to niewątpliwie ambitny projekt. W przeciwieństwie do gier pokroju S.T.A.L.K.E.R, tutaj głównym założeniem ma być jak największy realizm i zgodność historyczna. Wszystko ma być odwzorowane tak dokładnie, jak tylko się da, a gracz (albo lepiej: doświadczający) ma czuć się jak na prawdziwej wycieczce z przewodnikiem.

Twórcy uważają, że najbardziej immersyjne doświadczenia VR, to te najbardziej rzeczywiste i realistyczne. Ekipa studia Farm 51 pragnie pokazać urywek świata jaki pozostał po katastrofie w Prypeci takim, jakim naprawdę on jest. Miałem okazję sprawdzić czy im się to udało.

Chernobyl VR Project 360° trailer

Magiczna otoczka i kontekst społeczny

Przeciętny człowiek o Czarnobylu wie niewiele. Do tego stopnia, że nie zdaje sobie nawet sprawy, że elektrownia w Czarnobylu wcale nie znajdowała się w Czarnobylu, a w pobliżu Prypeci. Twórcy “gry” postanowili mimo wszystko zachować bardziej rozpoznawalną nazwę - Chernobyl VR.

Jaki jest główny cel studia Farm 51? Osoby odpowiedzialne za projekt zarzekają się, że na pewno nie są to pieniądze. Projekt, co prawda, jest komercyjny, ale ich misją jest coś zupełnie innego. Chcą oni edukować i uświadamiać społeczeństwo. Zamierzają (i już to robią) odwiedzać z goglami VR szkoły i uniwersytety, a nawet zabierać na wirtualną wycieczkę polityków.

Wszystko po to, aby pokazać prawdziwe oblicze Prypeci. Nie takie wykreowane przez popkulturę - z trójgłowymi mutantami i potworami z dodatkowymi kończynami, a bardziej prawdziwe - z realnymi ludzkimi problemami.

Obraz
© Chernobyl VR

“Gra” ma charakter wciągającej opowieści, której “przejście” ma zająć około 2 godziny. Podczas tego czasu użytkownik odwiedzi przeróżne miejsca oraz pozna historię katastrofy. Po wirtualnym świecie oprowadza go przewodnik, który czasami nawet pojawia się obok nas w otoczeniu. Innym razem słyszymy tylko jego głos. Klimat jest bardzo gęsty i ciężki, mimo że nic wokół nas się nie dzieje. Jesteśmy tylko my, przewodnik i cisza… I właśnie ta cisza robi największe wrażenie.

Niespójność technologiczna

Cały pomysł i założenia projektu są fantastyczne. Gorzej niestety z ich realizacją. Cała aplikacja jest bardzo niespójna i dosyć chaotyczna. Wirtualną wycieczkę zaczynamy z lotu ptaka (a raczej drona). Wisi on kilkadziesiąt metrów nad ziemią i pozwala nam na rozejrzenie się po całej okolicy. Ruchami głowy możemy wybrać miejsce w które chcemy udać się w pierwszej kolejności.

Twórcy chwalą się, że niektóre z tych lokalizacji wykorzystują zaawansowane autorskie technologie studia Farm 51 - Reality 51. Aby wirtualne otoczenie było odwzorowane jak najdokładniej, graficy wykorzystali szereg nowatorskich technik, takich jak na przykład fotogrametria czy skanowanie laserowe 3D.

Połączenie wielu różnych metod rejestracji powoduje, że uzyskany obraz jest nie tylko szczegółowy, ale także niemal identyczny jak w rzeczywistości. Dokładnie przeniesione zostały zarówno kształty pomieszczeń i przedmiotów w nich się znajdujących, ale również ich tekstury. Nic tu nie zostało dodane w postprodukcji. Jeśli w opuszczonej szkole, w danym miejscu ściany odpadał tynk, to dokładnie to samo (i w tym samym miejscu) zobaczymy w wirtualnej rzeczywistości.

Jest tylko jeden problem. Tak wyglądają tylko niektóre lokalizacje. Inne są zrobione w innych technologiach. Część z nich to 360-stopniowy film nagrany z drona, a część to po prostu sferyczne zdjęcie.

Obraz
© Chernobyl VR

Interaktywne scenerie zrobione metodą fotogrametrii są cudowne. Wspaniale byłoby, gdyby wszystkie lokalizacje wyglądały właśnie tak. Niestety Chernobyl VR to totalny misz-masz. Jedno miejsce to dokładny skan, inne - niewyraźny film, a jeszcze kolejne - statyczne zdjęcie. Może należę do mniejszości, ale takie coś mnie po prostu razi i zmniejsza immersję. Wolałbym już chyba, żeby wszystkie lokalizacje były na przykład zdjęciem. Przynajmniej wtedy byłaby spójność.

Tak więc, drogie Farm 51, czekam na moment w którym zaprezentujecie produkcję w której wszystko będzie spójne i dopracowane - wykorzystajcie w pełni technologię Reality 51. Posiłkowanie się filmikami i panoramami jest po prostu słabe…

Zysk na cel charytatywny

Poniżej zamieszczam własny materiał wideo, który nagrałem na premierze wyżej opisanej “gry”. Przedstawiam na nim również w skróconej formie swoje wrażenia z rozgrywki (Chernobyl VR od 03:38):

Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że część przychodów wynikających ze sprzedaży “gry” zostanie przeznaczona na cele charytatywne - pomoc ofiarom katastrofy w Prypeci i ich rodzinom. W całą akcję angażuje się wiele znanych postaci - na przykład noblistka Świetłana Aleksiejewicz, mer Kijowa - Witalij Kliczko czy słynna ukraińska piosenkarka - Rusłana Łyżyczko.

Chernobyl VR dostępny jest od 1 lipca na platformie Oculus Store. W najbliższym czasie pojawią się również wersję na gogle HTC Vive, PlayStation VR oraz Samsung Gear VR (uproszczona wersja).

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)