Tani i dobry telewizor z 4K? Testujemy sprzęt od Manty

Tani i dobry telewizor z 4K? Testujemy sprzęt od Manty

Prosty, ale niebrzydki design. Musi mieć tylko stabilne podłoże, bo dokręcane nóżki są dość prowizoryczne.
Prosty, ale niebrzydki design. Musi mieć tylko stabilne podłoże, bo dokręcane nóżki są dość prowizoryczne.
Źródło zdjęć: © Barnaba Siegel
Barnaba Siegel
19.09.2017 15:33, aktualizacja: 19.09.2017 15:54

Niedrogie sprzęty budzą odwieczne pytanie: Czy tanie może być dobre? Czy są delikatnie gorszym odpowiednikiem czegoś znacznie droższego. Doświadczenie mówi, że nie. Ale z telewizorem Manty może być inaczej.

"Sprzęty Manty nie są najlepsze, ale telewizory akurat mają dobre" – taką opinią podzielił się ze mną znajomy. Do redakcji przyjeżdża 49-calowy TV Manta LED94901S Emperor. Na pudełku mnóstwo symboli i złotych napisów. Najbardziej cieszy znaczek „4K”. Transportuję sprzęt do domu i zaczynam montaż.

Ostatnio testowałem 55-calowy OLED od LG. Z jego montażem miałem trochę problemów. Manta to miłe zaskoczenie. Złożenie sprzętu jest proste jak krzesła z Ikei. Lekki ekran, dwie nóżki przykręcane na śrubki, kabel do prądu – gotowe. Odpalam…

Do dłoni trafia pilot. Przyznam, że nie miałem podobnego w ręku od 10 lat. Lekki – to niestety nie jest jego zaleta. Tak samo jak gumowe przyciski, w które nieraz trzeba mocniej wbić palec, żeby zechciały zadziałać. Przekonuję się o tym, próbując włączyć TV. Później guzik „Power” chyba się wyrobił, bo nie stawiał takiego oporu. Ale co sesję któryś inni nie zadziała za pierwszym razem.

Obraz
© Barnaba Siegel

Manta działa na Androidzie. Dobrze, źle – oceńcie sami. Osobiście wolę autorski interfejs, ale ten nie zawsze bywa dobrze przemyślany. A Android to prosty pewniak – i łatwa droga do ściągania aplikacji. Zaczyna się przegląd opcji, próbuję ustawić ładną tapetę z zestawu proponowanych i… pierwszy, poważny zgrzyt. Zdjęcia wyglądają jak na przedpotopowym monitorze. Na zachodzie słońca kolory rozchodzą się pasmami, zero płynności, witamy w 2001 roku.

Idziemy dalej. Menu główne. Tu działa jedna z nakładek Androida. Widzę duże kafle, domyślnie jest Netflix, Youtube i apka do streamowania obrazu z telefonu. Oprócz tego… Facebook i Twitter. Nie wiem, po co miałbym z nich korzystać na telewizorze. Do tego wolna przestrzeń 1,3 GB. Na filmy to trochę mało - szybciej na aplikacje. Ale te trzeba ściągać przez przeglądarkę, nie ma apki sklepu Google Play.

Obraz
© Barnaba Siegel

Chcę odpalić YT. Łączę się z internetem przez WiFi. Wpisywanie hasła do domowej sieci pilotem to koszmar. Trzeba podpiąć klawiaturę – będzie zresztą niezbędna do szukania filmów. Na Youtubie szukam "pokazówek" w 4K, żeby w końcu zobaczyć możliwości sprzętu. I tu dziwna sytuacja. W opcjach filmów 4K… nie mam możliwości wybrania tej rozdzielczości. Maksymalna to 1080, czyli Full HD. Ale pomimo tego filmy i tak wyglądają świetnie. Coś nie tak z aplikacją? Czy może TV sztucznie skaluje obraz w górę?

Odpalam Netfliksa. Niestety nie mam abonamentu na filmy w jakości 4K, ale 1080 nadal powinno wyglądać świetnie. I… jest naprawdę nieźle. Filmy akcji są ładne, choć mam w pamięci to, że przede mną sprzęt z niższej półki. Wizja sypie się na jasnych elementach, szczególnie twarzach. Te wyglądają nie najlepiej, ale ciemniejsze kolory i akcja już są w porządku.

Obraz
© Barnaba Siegel

Jest tylko jeden problem, który dla mnie niestety dyskwalifikuje Mantę jako sprzęt do oglądania filmów. Telewizor działa wyłącznie w trybie wysokiej liczby klatek, a więc wszystkie filmy musimy oglądać z tą przedziwną płynnością, typową dla filmów przyrodniczych i telenoweli.

Może macie inaczej – ja nie potrafię tak oglądać filmów. Małżonka ma to samo. Po 3 sekundach dostrzegliśmy, że coś jest nie tak. Miałem nadzieję, że da się to wyłączyć w opcjach, ale nie znalazłem takiej funkcji. Dostępne tryby obrazu zmieniają tylko parametry jasności czy ostrości. I „Gwiezdne wojny” nadal wyglądają jak „Power Rangers”. Szkoda, bo za tą cenę obraz jest niegłupi. Tak samo z dźwiękiem.

Obraz
© Barnaba Siegel

Na koniec zostawiam gry. Korzystałem z PlayStation 4 i odpaliłem dwa tytuły, reprezentantów różnych gatunków. Włączyłem je jak najszybciej się dało, bo – jak w przypadku fototapety – statyczne obraz menu głównego wyglądają ohydnie.

Na pierwszy ogień „Unravel”. Prześliczna gra platformowa dla wrażliwych dusz. Sterujemy ludkiem z babcinej włóczki i zbieramy rodzinne wspomnienia. Mocno nostalgiczna opowieść, niezwykle dopracowana od strony audiowizualnej. Muzycznie – nie mam się do czego przyczepić. Graficznie – również jest świetnie. Pełen kolorów i detali świat 2,5D (widziany z boku, ale jednak z odrobiną głębi) dobrze się ogląda.

Obraz
© Barnaba Siegel

Entuzjazm spada, gdy pod nóż idzie „Ghost Recon: Wildlands” – tegoroczny hit z gatunku strzelanek. Pełna różnych kolorów Boliwia, otwarty świat, mnóstwo roślinności, zmieniająca się pogoda, chmury. Wszystko wygląda na Mancie w najlepszym wypadku średnio. Ratują się ciasne przestrzenie, walka na zabudowanym terenie. Ale już jazda samochodem i lot helikopterem to dramat. Obraz zlewa się, kolory flory – które dobrze pamiętam z ogrywania na moim 26-calowym monitorku IIyamy – zamieniają w szaroburą pulpę.

Jedna gra wygląda świetnie, a druga wręcz przeciwnie? Cóż, to dla mnie jasny sygnał, że ten model Manty nie jest dobrym wyborem dla graczy. Przy obecnej jakości grafiki zdecydowanie lepiej zainwestować w coś nawet 2 razy mniejszego, ale lepszego – pociecha z 4K żadna, gdy śliczne krajobrazy nie cieszą oka.

Obraz
© Barnaba Siegel

Telewizor Manty jest bardzo tani. Można go dostać nawet za mniej niż 1500 złotych! I faktycznie mógłby okazać się też dobry. Jakość obrazu przy tej cenie jest świetna. Ale przełknąć trzeba superpłynną projekcję filmów i brzydką, zlewającą się grafikę w złożonych wizualnie grach wideo. Dla mnie to nie do przeskoczenia.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (27)