Uwaga na nowych naśladowców Pobieraczka. Dobre-programy już straszą użytkowników!

Uwaga na nowych naśladowców Pobieraczka. Dobre-programy już straszą użytkowników!

Fot. Dobre-programy
Fot. Dobre-programy
Michał Michał Wilmowski
18.05.2012 11:59

Mimo że właściciele Pobieraczka już dostali po kieszeni – i jest nadzieja, że na jednej karze się nie skończy – naśladowców nie brakuje. W Sieci pojawiła się witryna Dobre-programy.pl, która chce zarobić na naciąganiu internautów. Oczywiście nie ma ona nic wspólnego z dobrze znaną stroną DobreProgramy.

Mimo że właściciele Pobieraczka już dostali po kieszeni – i jest nadzieja, że na jednej karze się nie skończy – naśladowców nie brakuje. W Sieci pojawiła się witryna Dobre-programy.pl, która chce zarobić na naciąganiu internautów. Oczywiście nie ma ona nic wspólnego z dobrze znaną stroną DobreProgramy.

Dobre-programy.pl to kolejna polska strona oparta na podobnym pomyśle na biznes co Pobieraczek. Strona stała się sławna w Internecie po tym, jak reklamowała się na Kwejku (przez sieć reklamową, bez wiedzy właścicieli Kwejka). Dziś więcej o nowych naciągaczach pisze Dziennik Internautów.

Strona Dobre-programy.pl na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykła strona, z której można pobrać darmowe programy. Nie przypomina strony DobreProgramy.pl, więc ci, którzy z niej korzystają, nabrać się raczej nie dadzą. Ale wszyscy inni użytkownicy mogą mieć problem.

Na Dobre-programy.pl jest mnóstwo programów na licencji freeware i shareware (np. Avast, uTorrent czy Gadu Gadu). Dlatego internaucie, który tam wchodzi, zna dany program i wie, że nigdy za niego nie płacił, raczej nie wpadnie do głowy, iż tym razem może być inaczej. Zwłaszcza że właściciele strony nie informują użytkowników, iż za coś trzeba płacić, przynajmniej nie na początku.

Dopiero kiedy klikniemy Pobierz, zaczynają się schody. Trzeba się zarejestrować. W formularzu rejestracyjnym domagają się wszystkich danych: imienia i nazwiska, dokładnego adresu zamieszkania, a nawet daty urodzenia. Małym druczkiem na dole po prawej stronie – tam, gdzie są informacje o pobieranym programie - jest oczywiście napisane, że nic tu nie jest bezpłatne.

Klikając na przycisk "rejestruj", zamawiają Państwo usługę premium, której koszt wynosi 98 zł w tym VAT. Usługa płatna jednorazowo, z góry za okres 12 miesięcy.
Fot. Dobre-programy
Fot. Dobre-programy

Bardzo łatwo to przegapić, w końcu w jakim świecie serwis internetowy z darmowymi programami domaga się prawie 100 zł za rejestrację? Co dzieje się później, opisano już na Wykopie. Dobre-programy przysyłają e-mail, a w nim oczywiście jest wezwanie do zapłaty:

Pomimo upływu terminu płatności do dnia dzisiejszego nie uregulował Pan w pełni swojego zobowiązania. Wobec powyższego wzywamy Pana do zapłaty długu, wyznaczając w tym celu dodatkowy termin płatności wynoszący 5 dni od momentu otrzymania niniejszej wiadomości.

Oraz groźba:

Informujemy, iż dalsze uchylanie się od uiszczenia Opłaty Członkowskiej wywoła szereg dotkliwych dla Pana konsekwencji prawnych. Wykorzystując przysługujące nam środki prawne, będziemy zmuszeni wystąpić przeciwko Panu na drogę postępowania sądowego, czego następczym efektem może być egzekucja komornicza Pańskiego długu powiększonego o kwotę odsetek za zwłokę oraz sumę kosztów windykacyjnych, sądowych i egzekucyjnych.

Skądś znamy te metody, prawda? Żeby było ciekawiej, właścicielem strony jest firma G and G Ltd. z siedzibą w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Podano też e-mail (bok@dobre-programy.pl) i telefon kontaktowy (708 208 600). Rozmowa ponoć kosztuje 1,29 zł za minutę.

Zobaczymy, jak potoczą się dalsze losy strony założonej przez tę ciekawą firmę. Mnie jednak dziwi, że po tym, jak ukarano Pobieraczka po raz pierwszy i ostatnio po raz drugi, ktoś jeszcze ma odwagę realizować podobne pomysły.

Naiwnych oczywiście w Sieci nie brakuje, nie brakuje też dzieci, które mają prawo pewnych rzeczy nie wiedzieć i które niestety często podają swoje dane w takich miejscach. Ale przykład Pobieraczka pokazuje, że Polska, wbrew temu, co mówił niegdyś pewien minister, dzikim krajem jednak nie jest i praw konsumentów bronić potrafi.

Gigantyczne kary prawdopodobnie zrujnują właścicieli Pobieraczka, a na dodatek jeszcze szykuje się pozew zbiorowy. Zobaczymy, jak skończą jego następcy.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)