Koronawirus. Netflix stworzył dokument, który zaskoczył oskarżeniami. I występuje w nim Bill Gates
ADAM BEDNAREK • 7 miesięcy temuWydawać by się mogło, że o koronawirusie wiemy już wszystko. Tymczasem przeszło 500 nowych zachorowań to najlepszy dowód na to, że dokument Netfliksa o COVID-19 wcale nie ukazuje się zbyt późno. Tym bardziej że dotyka czegoś więcej niż tylko pandemia.

Stres związany z koronawirusem będzie z nami, nawet gdy pandemia przestanie być zagrożeniem — mówi Idris Elba, narrator najnowszego odcinka netfliksowego dokumentu "Wyjaśniamy: Koronawirus".
Trzeci epizod skupia się na tym, jak radzić sobie w kryzysowej sytuacji, w jakiej znalazł się bez mała cały świat. Jednym z bohaterów jest zwykły amerykański artysta, który zwraca uwagę, że trudniej mu się pracuje i tworzy, gdy non stop musi myśleć o opłaceniu rachunków i własnym zdrowiu.
Dla mnie były to najbardziej uderzające słowa. Oto najlepszy dowód na to, w jakiej bańce przez długi czas żyliśmy. Koronawirus choć trochę pozwolił ją przebić.
Właśnie dlatego teksty o tym, że "normalność się skończyła" były może nie nietrafione, ale jednak nieprecyzyjne. Trudno mówić o normalności i przede wszystkim jej żałować, skoro dla wielu osób permanentny stres był codziennością — i to jeszcze przed erą COVID-19.
Zobacz również: John Deere - kosiarka samojezdna. Marzenie każdego mężczyzny
W Stanach Zjednoczonych powstał nawet termin "śmierć z rozpaczy". Zgony spowodowane nadużywaniem leków czy alkoholu, a także rosnąca liczba samobójstw, to efekt nieradzenia sobie z rzeczywistością. Z coraz większym bezrobociem czy niespełnionymi oczekiwaniami. Zjawisko jest tak powszechne, że "śmierci z rozpaczy" jest tyle, co wszystkich zgonów spowodowanych AIDS od początku epidemii w USA. Wzrost uzależnień od leków zauważono w tych stanach, gdzie upadał przemysł i zamykano fabryki. Umierali ludzie "w sile wieku", w przedziale od 20 do 60 lat. Czytaj więcej
Oglądając ten epizod, można było odnieść wrażenie, że wcale nie jest poświęcony koronawirusowi. Alkoholizm, przewlekły stres, nerwica — wymienione przypadłości, które według ekspertów w żaden sposób nie pomogą nam przetrwać niepewnych czasów, nie pojawiły się nagle za sprawą pandemii.
To codzienność współczesnego świata, którą COVID-19 uwidocznił.
Koronawirus: kto jest odpowiedzialny?
Wydaje się, że największym plusem dokumentu "Wyjaśniamy: Koronawirus" jest jego pewna uniwersalność. Owszem, pandemia zaczęła się od jakiegoś odzwierzęcego wirusa, który zmutował i dotarł do człowieka.
Tyle że globalnym problemem jest fakt, że służba zdrowia niemal na całym świecie jest niedofinansowana. Znaleźliśmy się w takiej sytuacji, bo najważniejsze osoby głuche były na sugestie ekspertów. O tym, że grozi nam pandemia, przestrzegała m.in. Światowa Organizacja Zdrowia. Choć później politycy przekonywali, że nie dało się przewidzieć zagrożenia, eksperci (w tym Bill Gates) ostrzegali, że takie musi nadejść. I dokument głośno to przypomina, niejako zadając pytanie politykom: gdzie wtedy byliście i dlaczego nic nie zrobiliście?
Pewnie dlatego tak kłuły w uszy słowa aktora J.K. Simmonsa, narratora pierwszego odcinka wyjaśniającego, skąd wzięła się pandemia. Powtarzają się w nim zarzuty, że to my, jako ludzkość, jesteśmy odpowiedzialni za zaistniałą sytuację. Słowa to jedno, ale przekazywana treść niejako zmazywała z nas winę.
Jasne, fakt, że na ulicach mało kto ma maseczkę i nie myje rąk, przyczynia się do rozprowadzenia wirusa. Ale jeden z badaczy wypowiadających się w dokumencie zwraca uwagę na to, że kolejne podobne koronawirusy zaczną swoją "podróż" w wiosce, która powstała obok dżungli, bo jakiś wielki kapitał na tym terenie planuje wycinkę lub kopalnie.
Idealne warunki dla pandemii
Być może groźniejsze wirusy będą mutować i przechodzić na człowieka, bo to on stawia kolejne rozległe ubojnie, gdzie zwierzęta są ściśnięte. A dla wirusów to idealne warunki.
Autorzy netfliksowego dokumentu mogliby zrzucić całą winę na nieodpowiedzialne chińskie władze, ale tego nie robią. Wyjaśniają, że koronawirus powstał, bo człowiek stworzył mu idealne warunki — bezkarne korporacje, przemądrzali politycy niesłuchający się ekspertów.
Można oczywiście irytować się na to, że twórcy stosują zbiorową odpowiedzialność, ale mam wrażenie, że doskonale wiedzą, do kogo kierują te słowa. Tak otwartego i słusznego ataku jednak się nie spodziewałem.
Netflix zaskoczył
Pamiętam dokumenty Netfliksa czy innych platform wideo, które rozmywały odpowiedzialność, znajdując jedną czarną owcę — tak było w przypadku materiałów o przewinieniach Facebooka. Tymczasem w dokumencie "Wyjaśniamy: Koronawirus" czuć, że autorzy zdają sobie sprawę, że COVID-19 nie wziął się znikąd.
Czy mimo wszystko czeka nas lepsza przyszłość po pandemii? Dokument pokazuje, że zmiana może nadejść. Po epidemii SARS chorzy bardziej zaczęli dbać o relacje międzyludzkie i swoje zdrowie psychiczne. Teoretycznie koronawirus dotyka większą liczbę osób, a więc efekty powinny być też większe. Pytanie, czy w świecie, który poniekąd doprowadził do takiej pandemii, będzie miejsce na podobne przebudzenie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze