Gdzie się podziały cyfrodziewczyny i architektki? Wszystko było dobrze, aż przyszły... wielkie pieniądze

Gdzie się podziały cyfrodziewczyny i architektki? Wszystko było dobrze, aż przyszły... wielkie pieniądze

Gdzie się podziały cyfrodziewczyny i architektki? Wszystko było dobrze, aż przyszły... wielkie pieniądze
Adam Bednarek
05.07.2020 17:29

Branże, które kojarzą się z mężczyznami, wcale nie wymagają "męskich" cech. I nigdy nie wymagały. To dlaczego w takich zawodach jak programowanie czy architektura jest tak mało kobiet? Odpowiedzią mogą być... pieniądze, które wszystko popsuły.

  • Polska informatyka była w latach 70. bardzo sfeminizowana - mówi Elżbieta Płóciennik, jedna z bohaterek książki "Cyfrodziewczyny. Pionierki polskiej informatyki" Karoliny Wasilewskiej. Kobiet zajmujących się tworzeniem komputerów i oprogramowaniem było tak wiele, że gdy jedna z tytułowych cyfrodziewczyn zobaczyła na sali mężczyznę, była niezwykle zdziwiona. "Co on tutaj robi? Przecież to nie jest praca dla mężczyzn" - pomyślała od razu.

Wkład kobiet w początki polskiej informatyki był nie do przecenienia. Alicja Kuberska była specjalistką od naprawy komputerów odra. Gdy w firmie z Warszawy doszło do rozległej awarii, darowano sobie proszenie o wsparcie techniczne - od razu wzywano Kuberską. Wieści o jej umiejętnościach sięgały daleko poza granice kraju.

Programowały głównie dziewczyny

"Jeśli korzystamy dziś w sieci z dokumentów sądowych, to posługujemy się narzędziami stworzonymi przez [Danutę] Szczepańską i jej ludzi" - pisze Wasilewska. Takich historii na kartach "Cyfrodziewczyn" jest mnóstwo. Spora część polskich informatyczek wyjechała zagranicę, gdzie dalej rozwijały swoje kariery. Inne zostały w kraju, mając większe lub mniejsze związki z technologiami.

Obraz

Mimo że "wśród programistów były głównie dziewczyny", jak opowiada Barbara Maćkowiak, branża IT wygląda dziś w Polsce zupełnie inaczej niż wtedy, gdy się rodziła. Zresztą tak jest nie tylko u nas.

Takie afery jak gamergate, skandaliczne wpisy pracowników Google, szydzące komentarze "fachowców" - to wszystko skutecznie zniechęca kobiety do podejmowania prac związanych z technologiami.

A te, które starają się przebić szklany sufit, i działają w branży (to według szacunków 30 proc. pracowników) zarabiają mniej od mężczyzn. Według raportu No Fluff Jobs, nawet początkujące programistki wiedzą, że nie mogą żądać tyle samo, co mężczyźni - ich oczekiwania są o 35 proc. mniejsze niż w przypadku programistów.

Kiedyś było lepiej?

To właśnie pieniądze mogą stanowić jedną z odpowiedzi na pytanie, dlaczego kobiet w branży IT jest tak mało. Tytułowe cyfrodziewczyny i pracujący z nimi mężczyźni w rozmowach z autorką książki wspominali, że zajmowanie się komputerami w PRL-u nie było intratnym zajęciem. Pod tym względem panowała równość.

Obraz

Poza tym PRL - nie od razu i nie wszystkim, ale jednak - zapewniał mieszkanie, samochód czy wakacje, co za tym idzie nie istniało ryzyko, że ktoś komuś odbierze zajęcie i przywileje. Przy zatrudnianiu zaś nie patrzono na płeć, bo potrzebne były ręce do pracy.

Inaczej było na kapitalistycznym zachodzie, na co zwraca uwagę Kristen R. Ghodsee. W książce "Kobiety, socjalizm i dobry seks. Argumenty na rzecz niezależności ekonomicznej" pisze:

Amerykański sposób życia zakładał, że mężczyzna ma być żywicielem rodziny, a kobieta – gospodynią domową. Powoli jednak socjalistyczna emancypacja kobiet zaczęła podkopywać ideał rodem z Leave It to Beaver. Wystrzelenie przez ZSRR w 1957 roku sputnika zmusiło amerykańskich przywódców do przemyślenia kosztów podtrzymywania tradycyjnego podziału ról płciowych. Zaczęto się obawiać, że kraje socjalizmu państwowego zyskają przewagę w dziedzinie rozwoju technologicznego, ponieważ dysponują podwójnym zasobem ludzkiej inteligencji: Rosjanie kształcili kobiety i kierowali najlepsze i najbardziej inteligentne z nich do zespołów badawczych.

Ale zmiany w USA wprowadzano bardzo wolno - w USA aż do 1978 roku nie było nawet przepisów zakazujących dyskryminowania kobiet w ciąży. Z kolei prawo RFN do 1957 roku wymagało, by kobieta, która chciała pracować poza domem, uzyskała zgodę męża, zaś "aż do 1977 roku na mocy prawa rodzinnego mężatka nie powinna pozwalać, by jej praca zawodowa kolidowała z obowiązkami domowymi".

W swojej książce Kristen R. Ghodsee stawia dla wielu kontrowersyjną tezę, że sytuacja zawodowa pań w Stanach Zjednoczonych czy na zachodzie Europy była "mniej komfortowa niż w niektórych krajach bloku wschodniego".

Nie tylko przykład cyfrodziewczyn pokazuje, że to intrygujące spostrzeżenie. Z barierami i uprzedzeniami od lat zmagają się kobiety, które chcą zostać architektami. I to właśnie w USA. Ich bolączki opisała Despina Stratigakos.

2020 jak 1920

W "Gdzie się podziały architektki? cytowana jest Cassandra Carroll, która wspominała, że w latach 50. XX wieku żadna szkoła w stanie New Jersey nie przyjmowała kobiet chcących się kształcić w tej dziedzinie. Tymczasem w Rumunii w tym samym czasie wielkie sukcesy odnosiła Ana Pauker, pierwsza kobieta na świecie mająca tytuł ministra spraw zagranicznych i właśnie architektka. W 1948 roku "Time" uznał ją za "najpotężniejszą z żyjących kobiet".

"Bycie kobietą w architekturze postrzegane jest jako coś negatywnego" - wynikało z ankiet przeprowadzonych w 2014 roku. Według Stratigakos przeszkody na drodze do równości sprzed stu lat są uderzające do tych funkcjonujących dzisiaj.

Obraz

Efekt? Kobiety to mniejszość w pracowniach architektonicznych, architektki nie mogą też liczyć na prestiżowe nagrody - z szacunków wynika, że stanowią raptem 2 proc. nagrodzonych. Wiele kobiet po prostu rezygnuje z tej ścieżki kariery, nie widząc akceptacji środowiska. Podobne wnioski bardzo często słychać w branży IT czy innych "typowo męskich" zawodach.

Pieniądze jedyną zaletą mężczyzn

Pieniądze i przemiany systemowe odgrywają kluczową rolę. Przyczyną rozwodu jednej z cyfrodziewczyn był fakt, że już po transformacji ustrojowej zarabiała więcej niż jej mąż, który nie mógł się z tym pogodzić.

Co ciekawe, podobne badania pojawiły się w Niemczech po zjednoczeniu. Wielu niemieckich mężczyzn liczyło na to, że kobiety "wreszcie" będą mogły zostać w domu i się nim zajmować. Dzięki temu oni będą zarabiać więcej, co uczyni ich bardziej "atrakcyjnymi". A tak naprawdę od siebie uzależni.

Ten problem autorka "Kobiet, socjalizmu i dobrego seksu" wnikliwie opisuje. Według badań i ankiet mężczyźni są przekonani, że ekonomiczna niezależność sprawia, że trudniej znaleźć im partnerkę. Pieniądze są jedynym argumentem przemawiającym za związkiem. Internetowe zjawiska, jak incele i coraz powszechniejsza nienawiść do kobiet, zdają się to potwierdzać - mężczyźni muszą zarabiać więcej (albo jako jedyni chcą pracować), bo boją się, że w innym przypadku nie będą w stanie zdobyć partnerki.

Strach przed kobietami

Wydaje się, że to nie przypadek, że to właśnie w takich branżach jak IT czy archiktekturze - gdzie zarobki i prestiż są tak duże - strach przed kobietami jest największy. Kobieta-gracz czy kobieta-informatyczka budzi sprzeciw sporej części mężczyzn.

Tylko jak zmienić taki stan rzeczy? Autorki trzech cytowanych przeze mnie książek kreślą różne scenariusze. Zgadzają się co do tego, że potrzebne są mentorki, osoby, które wytyczą ślad. Dlatego coraz częściej w firmach IT na rozmowach rekrutacyjnych obecna jest inna kobieta - by dodać kandydatce otuchy i pokazać, że nie wkracza do męskiego świata.

Obraz

Despina Stratigakos szczególną uwagę zwraca na... Wikipedię. Najpopularniejsza internetowa encyklopedia ma spore braki, jeżeli chodzi o kobiece postaci. A gdy edytorka chce wprowadzić je do bazy, bardzo często musi liczyć się z odrzuceniem artykułu przez moderatora. Dlatego jej zdaniem ważne jest, aby jak najwięcej osób pisało i rozbudowywało hasła związane z dokonaniami kobiet.

Istotną rolę odgrywa państwo, którego zabrakło w krajach takich jak Polska w okresie transformacji.

Wiele kobiet zostało wypchniętych z rynku pracy. Z perspektywy makroekonomicznej okazało się to dobrodziejstwem dla państw przechodzących transformację. Stopa bezrobocia spadała (a co za tym idzie, spadało zapotrzebowanie na świadczenia socjalne), kobiety za darmo wykonywały pracę opiekuńczą, którą jeszcze niedawno finansowało państwo. Później, kiedy kolejne cięcia budżetowe uderzyły w emerytów i emerytki oraz w system opieki zdrowotnej, kobiety, które już były w domu i zajmowały się dziećmi, mogły zająć się także chorymi i osobami starszymi – wielka oszczędność dla budżetów państw.

Jak widać, odpowiedź, dlaczego brakuje kobiet w informatyce/architekturze jest jednocześnie prosta - zmiana takiego stanu rzeczy tak łatwa już nie będzie. Niestety.

Książkę "Cyfrodziewczyny. Polskie pionierki informatyki" udostępniło mi Wydawnictwo Krytyki Politycznej, książkę "Gdzie się podziały architektki?" udostępniło mi wydawnictwo Centrum Architektury.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)