Polska architektka przewidziała przyszłość. Gdyby zrealizowała więcej projektów, żyłoby nam się dużo łatwiej

Polska architektka przewidziała przyszłość. Gdyby zrealizowała więcej projektów, żyłoby nam się dużo łatwiej

Polska architektka przewidziała przyszłość. Gdyby zrealizowała więcej projektów, żyłoby nam się dużo łatwiej
Adam Bednarek
16.08.2020 12:39, aktualizacja: 08.03.2022 14:43

Przewidziała problemy kobiet, katastrofę ekologiczną na świecie i to, jak smutno wyglądać będą polskie miasta, jeśli zalejemy je betonem. Chociaż jako pierwsza kobieta w historii polskiego Sejmu pełniła funkcję wicemarszałka Sejmu, dziś ona i jej koncepcje są nieznane. O Halinie Skibniewskiej zapomnieć nie powinniśmy.

Jej książka "Tereny otwarte w miejskim środowisku mieszkalnym" z 1979 roku jest profetyczna. Czytana w 2020 roku zaskakuje aktualnością i tym, że współczesne problemy oraz rozwiązania, które dziś wydają się lekiem na całe zło, już wtedy były znane.

"To, co architekt odczuwa jako prostotę, surową szlachetność tworzywa betonowego, dla przeciętnego odbiorcy oznacza brak wykończenia i ubóstwo" - tak Halina Skibniewska w swoim dziele pisała o betonie. Już pod koniec lat 70. XX wieku zauważała, że nadużycie tego materiału w budownictwie doprowadzi do dobrze znanej nam dziś "betonozy".

Nasze problemy były przewidziane już dawno

Mieszkańcy nie będą chcieli aktywnie uczestniczyć w życiu betonowego, szarego i smutnego osiedla, bo będą woleli siedzieć we własnych domach, odgradzając się od sąsiadów i życia publicznego - przestrzegała.

Chociaż Skibniewska skupiała się właśnie na blokowiskach, jej opis trafnie pokazuje, do czego może doprowadzić wycięcie zieleni z miejskiej przestrzeni. Centra miast, rynki, które dawniej dawały schronienie w gorący letni dzień, dziś nie nadają się do odwiedzania. Razi ich pustka.

Już w latach 70. XX Skibniewska była przekonana, że zieleń odgrywa kluczową rolę w miejskim życiu. Widzimy to w jej projektach. Najsłynniejsze są Sady Żoliborskie, gdzie wykorzystała naturalną zieleń. Architektka "wciągnęła" teren sadów, nie pozwalając na wycięcie drzew.

Dzięki temu pierwsi mieszkańcy od razu mogli cieszyć się zielenią. Skibniewska zauważyła, że choć projekty architektów pokazują drzewa i bujną roślinność, to zanim wyrosną potrzeba kilkunastu lat. Pierwsze pokolenie mieszkańców obserwuje więc goły, pusty teren, jakże różniący się od wizualizacji.

Fragment osiedla Sady Żoliborskie
Fragment osiedla Sady Żoliborskie© Wikipedia

To najlepiej pokazuje sposób myślenia architektki - nie liczyło się wyłącznie zapewnienie dachu nad głową. Architektka patrzyła w przyszłość, starając się wyprzedzić rzeczywistość i od razu rozwiązać problemy, które mogą pojawić się dopiero za kilka lat.

Właśnie dlatego zwracała uwagę na rolę rodziny. W "Terenach otwartych" zadała pytanie:

Kształtowanie programu osiedla, jego terenów otwartych, zależeć będzie od odpowiedzi na pytanie: czy i jakie instytucje odciążą kobiety w opiece nad dzieckiem?

Skibniewska zauważyła trend jakim był rosnący udział kobiet z dziećmi w pracy zawodowej. Jej zdaniem osiedla musiały być na to przygotowane, oferując miejsca, gdzie dałoby się zostawić dzieci pod opieką.

Jakże aktualna jest to uwaga. W książce "Niewidzialne kobiety" autorka wielokrotnie narzeka, że właśnie dlatego świat jest źle urządzony - bo skupia się jedynie na potrzebach mężczyzn. Ci zupełnie nie zdają sobie sprawy, że np. kobiety inaczej poruszają się po mieście: bo to właśnie one najczęściej odwożą dzieci do szkół. Coś, co nie mieści się w koncepcjach współczesnych, dla Skibniewskiej jasne było już dawno.

Globalne ocieplenie: katastrofę ekologiczną przewidziano już dawno

Wybiegała w przyszłość znacznie dalej. Jeden z rozdziałów "Terenów otwartych" poświęcony jest nadchodzącej katastrofie ekologicznej. Co doskonale pokazuje, że zarzuty, jakoby globalne ocieplenie było współczesnym wymysłem lewicowych radykałów, są nietrafione. Skibniewska nie miała wątpliwości - to człowiek odpowiedzialny jest za zmiany w klimacie i to człowiek musi pomóc je odkręcić.

Należałoby zwrócić uwagę na te elementy rewolucji ekologicznej, które pozwolą projektantom odnaleźć własną rolę w pracach nad kształtowaniem środowiska, za które są odpowiedzialni.

Architektka próbowała zastosować się do własnych słów. "Zespoły realizowane w czasach ograniczeń normatywnych i finansowych są dowodem, iż nawet w tamtych trudnych czasach można było w poczuciu etycznej odpowiedzialności za dzieło i odbiorcę, tworzyć lepiej, niż narzucał to suchy normatyw" - czytamy w tekście opublikowanym na stronie SARP Warszawa.

Oczywiście nie wszystkie idee się sprawdziły. Halina Skibniewska pod koniec lat 70 XX. wieku wierzyła, że postęp sprawi, iż pracować będziemy mniej. A co za tym idzie będziemy mieć więcej czasu na realizowanie własnych pasji czy po prostu spacery po osiedlu.

Nie była w swoim myśleniu osamotniona, ale odważne koncepcje myślicieli XX wieku niestety okazały się mrzonką - dziś, paradoksalnie, pracuje się jeszcze więcej, a o nudzie we własnym domu można zapomnieć.

Siedziba KRUS w Warszawie zaprojektowana przez Halinę Skibniewską
Siedziba KRUS w Warszawie zaprojektowana przez Halinę Skibniewską

Zapomniana biografia

Biografia architektki jest niemal tak samo ciekawa, jak jej prace i idee. Podczas okupacji działała w Armii Krajowej. Była członkiem Organizacji Pomocy Żydom "Żegota". Aresztowana w warszawskim getcie, brutalnie pobita, za akt odwagi zapłaciła trwałą utratą zdrowia. W latach 1965–1985 była posłanką na Sejm PRL IV, V, VI, VII i VIII kadencji, a od 1971, jako pierwsza kobieta w historii polskiego Sejmu, pełniła funkcję wicemarszałka Sejmu. Zajmowała stanowisko do 1985.

Biorąc to wszytko pod uwagę, można zastanowić się, jak to możliwe, że Halina Skibniewska jest nie tyle co postacią zapomnianą, ale wręcz nieznaną - wyłączając środowisko architektów. Czy to kolejny przykład na "wymazywanie kobiet" z historii?

W książce "Gdzie się podziały architektki?" Despina Stratigakos cytuje wyniki ankiety z 2014 roku, z której wynika, że "bycie kobietą w architekturze postrzegane jest jako coś negatywnego".

Efekt? Kobiety to mniejszość w pracowniach architektonicznych, architektki nie mogą też liczyć na prestiżowe nagrody — z szacunków wynika, że stanowią raptem 2 proc. nagrodzonych. Wiele kobiet po prostu rezygnuje z tej ścieżki kariery, nie widząc akceptacji środowiska.

Tymczasem Polska, co pokazuje Halina Skibniewska, ma na kim się wzorować. Szkoda, że o tym się zapomina.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)