W tym roku nie odpalę Spotify Wrapped. To najgorsze co mogło się przydarzyć muzyce

W tym roku nie odpalę Spotify Wrapped. To najgorsze co mogło się przydarzyć muzyce

W tym roku nie odpalę Spotify Wrapped. To najgorsze co mogło się przydarzyć muzyce
Adam Bednarek
02.12.2020 21:02, aktualizacja: 08.03.2022 14:29

Konsumpcja, a nie przeżywanie - z tym coraz bardziej kojarzy mi się Spotify. Moda na podsumowanie roku pokazuje wszystko, co złe jest w popularnej muzycznej platformie.

Moją twitterową tablicę zalały dzisiaj podsumowania roku przygotowane za pomocą Spotify. Jak co 12 miesięcy muzyczna platforma pozwala zebrać do kupy wszystko, czego słuchało się w ostatnim czasie i udostępnić na ten temat statystyki. Dzięki temu każdy może dowiedzieć się, który artysta był jego ulubionym, jaka piosenka byłą włączana najczęściej, a po wszystkim podzielić się playlistą w mediach społecznościowych.

Oto moment, w którym nasze intymne, niezależne wybory wychodzą na światło dzienne. W masie okazuje się jednak, że na Spotify słucha się od lat tego samego. Z udostępnionych przez Spotify danych wynika, że dwa pierwsze miejsce najczęściej odtwarzanych w 2020 to Taco Hemingway i Quebonafide.

Zaskoczenie? Ani trochę.

Od 2016 roku Taco w rankingach jest zawsze w pierwszej piątce. A czasami zajmował nawet więcej niż jedno miejsce, bo do podsumowania załapały się albumy wydane pod szyldem duetu Taconafide.

Oczywiście nie dotyczy to tylko Polaków. W zagranicznych podsumowaniach od lat przewija się Bad Bunny (w tym roku pierwsze miejsce), Drake czy The Weekend.

Spotify jak radio i telewizja

Teoretycznie nie ma w tym niczego złego, ale to pokazuje, że Spotify wcale nie różni się od radia czy telewizji, które przecież zawsze były krytykowane za "promowanie" tego samego. Spotify wcale się od tradycyjnych przekaźników nie różni.

Ale o Spotify myśli się jednak inaczej. Za sprawą algorytmów platforma ma być przecież dopasowana do naszych gustów, tworząc unikalne muzyczne doświadczenie. Koniec końców świat słucha tego samego.

Może więc w tej historii o wyjątkowości Spotify prawdy nie ma? Właśnie na to zwracają uwagę autorzy książki "Spotify Teardown. Inside the Black Box of Streaming Music".

Choć rekomendacje są reklamowane jako wynikające z wcześniejszych praktyk streamingowych danego użytkownika, co sugeruje sprawczość, to nasze badania wykazały, że w rzeczywistości użytkownicy mają ograniczoną kontrolę nad niektórymi treściami, które oznaczano jako osobiste i polecane "dla ciebie". Co więcej nasza analiza części funkcjonalności Gatunki i nastroje i Odkrywaj wykazała, że pozorna personalizacja dostarczanej muzyki, osiągana dzięki współpracy wielu aktorów i procesów algorytmicznych, nie miała w sobie zbyt wiele z personalności. Przeciwnie - czynnikiem strukturyzującym dostarczanie muzyki zdawała się kombinacja ogólnych, uniwersalnych stwierdzeń (takich jak wezwania do korzystania z muzyki, aby uzyskać szczęście) i detali sprawiających wrażenie przypadkowych raczej niż osobistych, takich jak niespójnie profilowane rekomendacje, na które trafiliśmy w przypadku wieku.

Z playlistami jest jeszcze jeden problem, na który zwracają uwagę autorzy opracowania. Wiele z nich związanych jest z aktywnością. Np. muzyka do kawy ma nas przygotować na dzień pełen "celów, wyzwań, deadlinów". Jest też rap motywujący, jesienny power, kochanie siebie, trening w domu, praca w domu.

"Streamowanie muzyki jako takie było wyposażane w sensy za pomocą odniesień do neoliberalnych i kapitalistycznych wartości takich jak indywidualizm, autokreacja i odpowiedzialność za siebie" - piszą autorzy "Spotify Teardown. Inside the Black Box of Streaming Music".

Muzyka stała się więc narzędziem. Przykład akcji Spotify Wrapped jest zresztą tego dowodem. Jak na zawołanie wszyscy pokazują, czego słuchają.

W świecie, w którym krytyka muzyczna ma się kiepsko, kiedy polecających muzykę i opisujących ją zastępują algorytmy - o których działaniu nie mamy zielonego pojęcia - akcja platformy jest jedyną okazją, aby chwalić się tym, czego słuchamy. To przykre.

Kupuj, byle kupić

Oczywiście nie tylko Spotify ma pod tym względem za uszami. W innym tekście z nowego numeru Glissando Piotr Tkacz pisze, że podobnie stało się z piątkową akcją Bandcamp. Wówczas serwis zrzeka się prowizji.

Prowadzi do tego, że kupuje się muzykę głównie wtedy - często bez opamiętania, bo przecież "pomaga się artystom". Ci jednak zwracają uwagę na to, że obecnie jest to szansa dla dużych wydawnictw, które czyszczą magazyny. A ci mniejsi znowu nie są w stanie się przebić, bo szum jest za duży.

Mimo wszystko Bandcamp skupia się na bardziej świadomym odbiorze muzyki. Pomaga w tym fakt, że za pośrednictwem platformy sprzedawane są nie tylko pliki, ale fizyczne nośniki - w tym winyle i wracające do łask kasety.

Mamy 2020 rok i strasznie dużo na głowie. Pracę, która coraz śmielej wykracza poza ramy 8 godzin i biurko. Nieustanne promocje na wszystko, wszędzie i w każdej chwili. Mamy potok filmów do obejrzenia i muzyki do przesłuchania, chętnie podsuwane nam przez algorytmy propozycje i gotowe playlisty z przebojami. Mała, śmieszna kasetka to kropla w morzu, która pomaga się od tego odłączyć. Realny ślad w cyfrowej otchłani. Skarb, który ma tylko kilkadziesiąt osób z całego świata — i jak już włączymy, nie przełączymy w sekundę na cokolwiek, co nam przyszło do głowy. I w końcu te czysto kasetowe wydawnictwa to najczystszy, niezakłócony przekaz artysty dla słuchaczy.

Spotify jest właśnie czymś, co każe szukać alternatywy. Firma specjalnie się z tym nie kryje. Daniel Ek, prezes platformy, w odpowiedzi na zarzuty, że serwis streamingowy płaci mało artystom, stwierdził, że ci muszą wydawać więcej płyt. Typowe "wstawaj wcześniej, pracuj ciężej i dłużej" w artystycznym wydaniu.

Dużo o tym, czym tak naprawdę Spotify jest, mówiła informacja prasowa opublikowana jesienią:

Kogo słuchamy najchętniej? Spotify prezentuje gusta muzyczne Polaków - i wnioski są niepokojące

Badanie wykazało, że użytkownicy Spotify poniżej 17 roku życia zdecydowanie chętniej niż inni słuchają wiralowych popowych kawałków, wykorzystywanych przez popularne aplikacje social mediowe, podczas gdy grupa wiekowa od 17 do 24 lat skłania się w kierunku polskiego rapu. Osoby w wieku od 35 do 44 lat z kolei najczęściej streamują utwory dla dzieci.

Mamy więc raczej do czynienia z klientem - albo social mediów, albo produktów dla dzieci - i w przypadku nastolatków słuchaczy polskiego rapu, który przecież dziś jest też prężnym przemysłem. A gdzie miejsce dla alternatyw, poszukiwania własnego głosu, w czym Spotify w utopijnych wyrażeniach miał pomagać?

Słuchamy tak różnych rzeczy, że nasze gusta przestały być wzajemnie interesujące. Możesz wkleić swoje TOP5 z dumą i nadzieję, że ktoś doceni gust albo chociaż odpali te kilka kawałków, które dla ciebie były najlepsze w 2020 roku. W końcu były dla ciebie najlepsze, więc muszą być fajne, prawda? Zapomnij o tym. "Topka" to nic innego jak wakacyjna sweat fotka znad wystawnego obiadu. Nie powie też nic o tobie, bo może odkryłeś świetnego artystę, ale nie został uwzględniony na liście.

Fajnie, jakbyśmy co roku pisali chociaż w 3 zdaniach o tym, co muzycznie było dla nas ważne. Co odkryliście? Co wam pomogło przetrwać pandemię? Jakiego artystę realnie wsparliście? Bo Wrapped to równie sztuczne budowanie muzycznej kultury i społeczności, jak szkodliwe jest przekonanie, że 5 złotych na WOŚP w styczniu robi z nas filantropów

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)