TEST Sony WF-1000XM4: Słuchawki niemal idealne

TEST Sony WF‑1000XM4: Słuchawki niemal idealne

TEST Sony WF-1000XM4: Słuchawki niemal idealne
Konstanty Młynarczyk
22.06.2021 20:55, aktualizacja: 06.03.2024 22:20

Projektując następcę udanego urządzenia producenci najczęściej działają według zasady "jeśli działa, to nie ruszajmy". Wprowadzają niewielkie zmiany, skupiając się na poprawieniu słabszych stron sprzętu albo uzupełnieniu jego niedostatków. To dobra strategia, dzięki której powstają coraz lepsze urządzenia. Sony wyrzuciło ją do kosza.

Słuchawki WF-1000XM4 są następcą bardzo dobrze przyjętych WF-1000XM3 (ach, te nazwy!), ale różnią się od nich tak bardzo, że trudno byłoby zgadnąć, że należą do tej samej rodziny. Są dużo mniejsze, mają zupełnie inny kształt i całkowicie nowe etui, a oprócz dodania kolejnych funkcji, producent zdecydował się na zmianę tak podstawowych elementów jak procesor czy materiał, z którego wykonano wkładki douszne.

I bardzo dobrze. Zaprojektowane od nowa flagowe dokanałowe słuchawki Sony są bliskie ideału. Bliskie, ale wciąż nie idealne. Zapraszamy dalej, opowiemy wszystko ze szczegółami!

Podsumowanie:Czar WF-1000XM4 polega na tym, że praktycznie nie mają słabych stron. Chociaż wielu dziedzinach znajdzie się lepsze urządzenie, nie znam takiego, które byłoby w stanie co najmniej dorównać słuchawkom Sony we wszystkich.

[b]Komu się spodobają?[/b]To słuchawki dla kogoś, kto szuka sprzętu, który byłby bardzo dobry we wszystkim, nie oglądając się na budżet. Używa słuchawek zarówno do słuchania muzyki, jak i rozmów we wszystkich możliwych scenariuszach - od domowego zacisza, przez dojazdy do pracy, aż do treningów na siłowni czy biegania.

[b]Komu nie polecamy?[/b]Mistrzowie multitaskingu i nindża pracy zdalnej zawiodą się na tych słuchawkach, bo nie będą w stanie połączyć ich jednocześnie z komputerem i smartfonem.

Słuchawki są wykonane z matowego tworzywa, które robi wrażenie solidności i wysokiej klasy. Ważą 7,5 g każda i są dużo, dużo mniejsze od WF-1000XM3. Są też od nich wyraźnie nowocześniejsze z wyglądu: poprzedniczki wyglądały niczym dwie słuchawki zestawu słuchawkowego sprzed lat, a to skojarzenie wzmacniały dodatkowo palące się cały czas diodki.

Obraz

Zupełną nowością jest rezygnacja z będących standardem w tej klasie urządzeń gumowych nakładek dousznych i zastąpienie ich nakładkami wykonanymi z pianki z pamięcią kształtu. Pozwala to na dużo lepszą izolację, ponieważ większy fragment nakładki jest w kontakcie z wnętrzem kanału ucha, a z drugiej strony odczucie jest dużo mniej nieprzyjemne.

Niewielkie i zgrabne słuchawki nie tylko dobrze wyglądają, ale też zostały wykonane w sposób zapewniający odporność na wilgoć na poziomie IPX4. Nie mówię tu o wodoodporności - WF-1000MX4 nie przetrwałyby kąpieli, a solidna ulewa mogłaby być dla nich zagrożeniem (na wypadek zamoczenia w aplikacji dostępny jest tryb "suszenie", który wibracjami membrany wyrzuca wodę z wnętrza słuchawek) - jednak bez problemu można w nich brać się nawet za bardzo intensywny trening czy słuchać muzyki w niewielkim deszczu.

WF-1000MX4 - czy są wygodne?

Pisałem wyżej, że pianka z pamięcią jest wygodniejsza, niż gumowe nakładki. I rzeczywiście, po włożeniu nowych słuchawek Sony do ucha czekało mnie spore zaskoczenie. Początkowe wrażenie dyskomfortu w kanale ucha, typowe dla nowo dopasowywanych "dokanałówek" zniknęło błyskawicznie, pozostawiając mnie z niepokojącym poczuciem, że prawdopodobnie słuchawki nie trzymają się tak, jak powinny i zaraz wypadną. Ale tak się nie stało - rozprężająca się pianka utrzymuje je w uszach idealnie. WF-1000MX4 przeszły bez problemu test intensywnego machania głową w rytm klasyki metalu, nie wypadły z uczy także podczas treningu biegowego.

Słuchawki dokanałowe zawsze dają o sobie znać przy dłuższym noszeniu, jednak w przypadku WF-1000XM4 dyskomfort pojawia się u mnie dużo później i jest dużo mniejszy, niż przy innych słuchawkach tej klasy, wykorzystujących silikonowe nakładki.

Obraz
© Własne

Do sterowania funkcjami urządzenia służą powierzchnie dotykowe znajdujące się na obu słuchawkach. Użycie dotyku ma swoje wady i zalety. Do tych drugich należy łatwość aktywacji, dzięki której nie grozi nam wciskanie sobie w ucho słuchawki podczas naciskania przycisku, a do tych pierwszych… łatwość aktywacji, która sprawia, że niemal każde sięgnięcie do ucha kończy się włączeniem jakiejś funkcji. Nawet, jeśli chodziło mi tylko o poprawienie włosów.

W przypadku WF-1000XM4 czułość dotyku jest dobrana bardzo dobrze i udało mi się te przypadkowe kliknięcia sprowadzić do minimum. Mam za to pretensje do projektantów Sony, bo możliwości konfiguracji przycisków są dość ograniczone. Do każdej ze słuchawek można przypisać jeden z trzech schematów kontroli: "Ambient Sound Control", "Playback Control" lub "Volume Control". Rozumiem dążenie do prostoty, jednak wolałbym móc samodzielnie skonfigurować każdą akcję, dobierając je do swoich potrzeb.

Obraz
© Własne

WF-1000MX4 wykazały się w naszych testach doskonałą stabilnością i siłą połączenia. Nawet w trybie priorytetu jakości dźwięku nad stabilnością połączenia nie odnotowałem żadnych problemów także w miejscach mocno zanieczyszczonych szumem elektromagnetycznym. Jeśli chodzi o odległość, to pierwsze przerwy w transmisji pojawiły się po przekroczeniu 30 m od połączonego ze słuchawkami smartfonu.

Jakość dźwięku

Pod tym względem nowe słuchawki Sony nie zaskakują ani trochę. Spodziewałem się dźwięku najwyższej jakości i taki właśnie otrzymałem. Wszystkie pasma są starannie zrównoważone, dzięki czemu na WF-1000XM4 nawet przy neutralnym ustawieniu equalizera równie dobrze brzmi muzyka poważna, rock, pop i techno. Dźwięk jest precyzyjny i dobrze umieszczony w przestrzeni, czysty i soczysty. Basy są wyraźne i głębokie, nawet przy bardzo dużym natężeniu nie tracące swojej tożsamości. Wysokie tony nie dominują sceny, a jednocześnie pozostają bardzo precyzyjnie słyszalne. Zrezygnowałem z prób używania korektora, bo nie byłem w stanie uzyskać brzmienia które pasowałoby mi bardziej, niż oryginalne.

Za możliwości dźwiękowe Sony WF-1000XM4 odpowiada nowy procesor dźwiękowy, który ewidentnie radzi sobie ze swoim zadaniem doskonale. Producent dodał też system wspomagania jakości dźwięku DSEE Extreme. Przeważnie tego rodzaju dodatkowe, cyfrowe manipulacje dźwiękiem kończą się zupełnie zbędnymi zniekształceniami i popsuciem równowagi sceny, żeby na siłę "poprawić" wrażenia, ale w tym przypadku mam wrażenie, że DSEE Extreme nie narusza naturalności dźwięku a faktycznie poprawia brzmienie.

Aktywne tłumienie hałasu

Aktywne tłumienie hałasu otoczenia (active noise cancelling, ANC) to technologia, która choć teoretycznie prosta, w praktyce potrafi sprawić sporo problemu nawet doświadczonym producentom. Sony, trzeba powiedzieć od razu, poradziło sobie z nią w WF-1000XM4 naprawdę świetnie. Dzięki całemu zestawowi mikrofonów referencyjnych, generowana przeciwfala jest bardzo precyzyjnie dopasowana do tłumionego dźwięku.

Jak zwykle, skuteczność ANC jest najwyższa wobec jednostajnego szumu ze średniej-niższej części pasma. Doskonale "znika" działający odkurzacz czy pralkę, bardzo dobrze radzi sobie z hałasem ulicy i dźwiękami komunikacji miejskiej, w tym metra. Tłumienie hałasu jest zdecydowanie mniej skuteczne wobec głosów ludzi, a więc tak ustawionego za głośno u sąsiadów telewizora, jak i bawiących się dzieci.

Wielkim plusem WF-1000XM4 jest fakt, że przy włączonym ANC nie słychać "białego szumu" charakterystycznego dla starszych rozwiązań. Pozwala to cieszyć się czystą muzyką i mniej męczy uszy.

Funkcje dodatkowe

Sony zadbało, żeby ich słuchawki starały się ułatwić użytkownikowi życie i trzeba przyznać, że efekty są całkiem udane. Pierwszym ułatwieniem jest automatyczne przełączanie między aktywnym tłumieniem hałasu i trybem poprawionej słyszalności otoczenia. Ten ostatni bardzo przydaje się podczas chodzenia po mieście, kiedy warto słyszeć co dzieje się dookoła, dlatego kiedy WF-1000XM4 wykryją, że idziemy, samoczynnie przełączają się w ten właśnie tryb, ze średnim natężeniem przekazywania dźwięku.

Wystarczy przyspieszyć do biegu, a automat włączy "świadomość otoczenia" z maksymalną siłą, żeby dać nam możliwość reakcji na rowerzystów, samochody i innych biegaczy. Wykrycie jazdy autobusem czy metrem oznacza przełączenie na profil z włączonym domyślnie ANC, podobnie jak bezruch. Profile można też samodzielnie konfigurować.

Wykrywanie poszczególnych rodzajów aktywności opiera się na wykorzystaniu czujników (GPS, czujnik ruchu) w sparowanym telefonie i jest stosunkowo płynne, a całość działa w miarę skutecznie, chociaż nie bez wad. Na przykład, kiedy autobus zatrzymuje się w korku, słuchawki przełączają się na profil "bezruchu", a kiedy toczy się powoli, uważają, że idę. Można też uniknąć części z tych problemów przestawiając przełączanie z opartego na aktywności na oparte na lokalizacji.

Drugim pożytecznym dodatkiem jest funkcja Speak-to-chat. Kiedy jest włączona, wystarczy odezwać się głośno, a słuchawki zatrzymają odtwarzana muzykę i przejdą w tryb poprawionej słyszalności otoczenia, umożliwiając użytkownikowi załatwienie sprawy, którą najwyraźniej chciał załatwić. Tryb ANC i muzyka włączą się po zaprogramowanym w aplikacji czasie (domyślnie to 15 sekund) od chwili, kiedy system usłyszał użytkownika po raz ostatni.

Obraz
© Własne

Tak funkcja świetnie sprawdza się w praktyce - działa naturalnie i organicznie. Ktoś coś do ciebie mówi, oczywiście nie słyszysz, więc prosisz o powtórzenie, co wyłącza muzykę i wygłuszenie. Rozmawiasz, milkniesz, muzyka wraca. Idealnie! Jedyne, o czym trzeba pamiętać, to żeby nie nucić pod nosem…

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)