Witamina C i choroba noblistów
MARIUSZ KAMIŃSKI • dawno temu • 18 komentarzyWpis gościnny z mitynauki.pl. Dziś poruszę temat, który nawet dla wielu racjonalnie myślących ludzi jest kontrowersyjny. Celowo wybrałem go po dyskusji, jaka rozpętała się w Internecie, aby pokazać, że nawet bardzo powszechne przekonanie może być błędne. Dodatkowo dowiecie się czegoś o tajemniczej chorobie atakującej laureatów Nagrody Nobla… A więc, oto nasz bohater…
Przedstawiam Wam Linusa. Ale nie tego od Linuxa. Pan na fotografii powyżej nazywa się Linus Pauling (1901–1994) i jest jednym z nielicznych ludzi, którzy samodzielnie (nie jako część zespołu) otrzymali dwie Nagrody Nobla. Pauling pierwszą nagrodę dostał w dziedzinie chemii (za badania właściwości wiązań chemicznych), a drugą pokojową za sprzeciwianie się próbom z bronią jądrową.
OK, noblistę już mamy. Co on ma wspólnego z tytułową witaminą C? Wszystko zaczęło się w 1941 roku, kiedy u Paulinga została zdiagnozowana choroba Brighta – jest to choroba nerek. (Nie jest to jednak TA choroba noblistów, o której powiem później.) Jedną z metod leczenia (a raczej kontrolowania przebiegu choroby) jest podawanie odpowiednich suplementów – witamin i minerałów. Pauling zainteresował się wtedy witaminami jako czynnikami wpływającymi na ludzkie zdrowie.
Zobacz również: Gadżetomania TV: Czy wiesz że... pierwsza telewizyjna transmisja miała miejsce w 1926 roku
I tutaj opowiem o tajemniczej chorobie noblistów. Otóż choroba noblistów (Nobel disease) to choroba objawiająca się skłonnością do dziwnych wierzeń, nieracjonalnych przekonań oraz wiarą w to, że w każdej dziedzinie nauki jest się wybitnym. Przykładowymi chorymi są:
- Piotr Curie – wierzył w duchy i był wielkim zwolennikiem medium Eusapii Palladino
- Philip Lenard – zwolennik ideologii faszystowskiej
- William Shockley – zwolennik sterylizowania mniej inteligentnych ludzi (sic!)
Kiedy ta „choroba” dopadła Paulinga? Przed rokiem 1970. W roku 1970 miał już gotową książkę "Vitamin C and Common Cold" (Witamina C i przeziębienie), w której zalecał branie co najmniej 1000 mg witaminy C dziennie. Jedyne, co miał na poparcie swoich tez, to fakt, że sam brał 3000 mg witaminy C dziennie i czuł się świetnie. Wkrótce napisał kolejną książkę "Vitamin C and Cancer", w której sugerował, że witamina pomaga również w leczeniu nowotworów i zapobieganiu im.
Rosyjskie plany kosmiczne. Człowiek na Księżycu już w 2030 roku
W 1986 roku, gdy opublikował książkę "How To Live Longer and Feel Better", brał już po 12 000 mg dziennie. Ooops. W 1993 roku, gdy przechodził radioterapię w związku z rakiem prostaty, mówił, że gdyby nie witamina C, to zachorowałby na raka 20 lat wcześniej. Oczywiście to stwierdzenie niepoddające się jakimkolwiek testom i niemające żadnych podstaw oprócz jego obsesji na punkcie witamin. Zmarł w 1994 roku.
Tyle historia Paulinga. Teraz przyjrzę się faktom i teoriom, jakie po sobie pozostawił. Dzięki Linusowi powszechne jest dziś przekonanie o zbawiennym wpływie witaminy C na leczenie przeziębień, grypy i generalnie na dobry stan zdrowia. To dzięki jego książce i autorytetowi uważa się, że witamina C jako przeciwutleniacz czyni cuda. Czy są badania potwierdzające, że tak jest? Wiadomo, że witamina ta jest potrzebna do życia, że bez niej dostaje się szkorbutu, ale cała reszta?
W tym momencie muszę wtrącić kilka słów na temat badań klinicznych. Badania oparte na tym, co mówi pacjent (self-reporting), są mniej wartościowe od badań przeprowadzonych w grupie kontrolnej z użyciem tzw. ślepej próby (pacjent nie wie, czy przyjmuje lek, czy placebo) lub nawet podwójnej ślepej próby (badający i oceniający nie wie również, co podaje – zapobiega to podświadomemu ocenianiu pacjentów przyjmujących badany preparat).
NASA kataloguje całe niebo, powstaje największy atlas w historii
Za pierwszy poprawnie przeprowadzony test skuteczności witaminy C w leczeniu grypy jest uznawane badanie Schwarza i Hornicka z 1973 roku. Gardła ochotników zakażono wirusem grypy, połowie podawano placebo, a połowie witaminę C. Wszyscy zachorowali, wszyscy w ten sam sposób przechodzili chorobę. Nie było różnicy pomiędzy biorącymi witaminę i placebo.
Kolejne badania wiązały się np. z podawaniem 311 pracownikom firmy witaminy lub placebo (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/163386?dopt=Abstract) czy badaniem ponad siedmiu setek żołnierzy http://jama.ama-assn.org/content/241/9/908.abstract). Wszyscy chorowali mniej więcej tyle samo w ciągu roku, występowało również zjawisko zarażania osób zdrowych biorących witaminę przez chorych niebiorących (a powinni być odporniejsi).
HP Envy 17–3030ew – 3D na wynos [test]
Badań było jeszcze wiele. Żadne z nich jednoznacznie nie potwierdziło działania witaminy C w leczeniu grypy i przeziębień. Zasady badań były najróżniejsze: od celowego przebywania z chorymi, poprzez badanie dużej grupy ludzi przez kilkanaście miesięcy aż po polecanie brania tabletek z witaminą, gdy czuje się objawy choroby.
Jeśli zaś chodzi o efekty profilaktyczne witaminy C, to np. w badaniu "Vitamin C as an Antioxidant: Evaluation of Its Role in Disease Prevention" (http://www.jacn.org/cgi/reprint/22/1/18.pdf) autorzy piszą: "nie stwierdzono innych korzyści niż zapobieganie szkorbutowi".
Jak to się dzieje, że nie tylko wszyscy wierzą w coś nieprawdziwego, ale jeszcze są święcie przekonani, że to na nich działa?
Po pierwsze, witaminę C dodaje się do wielu produktów nie tylko dlatego, żebyśmy byli zdrowsi – również dlatego, że jako przeciwutleniacz jest dobrym konserwantem. Stąd jej powszechność. Producenci podkreślają to, że jest w składzie, bo się dobrze kojarzy (dzięki, Linus), nie podkreślają zaś, że to kwas askorbinowy (E300) stosowany jako konserwant.
Laptop DTR – wybieramy mobilny zamiennik desktopa [poradnik]
Po drugie, biorąc witaminę C, ulegamy własnej percepcji. Brałem witaminę, prawie mnie rozłożyło, ale jakoś przeszło etc. Bardzo trudno się uwolnić od tego zjawiska. Często też myślimy: tylko dzień kaszlałem, gdyby nie witamina, to rozłożyłbym się na dobre.
Ja jestem zdania: można brać. W odróżnieniu od wielu pseudoleków nie zaszkodzi, a ludzki organizm nie potrafi jej ani wytworzyć, ani składować. Nie bierzmy jednak dużych dawek ze względu na niebezpieczeństwo wytworzenia kamieni nerkowych.
Ten artykuł ma 18 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze