Czytasz dzieciom? Zapłać opłaty za prawa autorskie!
MICHAŁ MICHAŁ WILMOWSKI • dawno temuACTA na razie nie będzie, ale to nie znaczy, że ominie nas totalne szaleństwo. Belgijska organizacja SABAM, broniąca praw twórców, wydawców i wszelkich innych właścicieli praw autorskich, domaga się pieniędzy za czytanie książek grupom dzieci w bibliotece.
Prawdziwe szaleństwo w Belgii. Organizacja SABAM, która zasłynęła ostatnio z próby cenzurowania serwisów społecznościowych, tak by chronić prawa autorskie, wpadła na kolejny, równie genialny pomysł.
SABAM zaczął kontaktować się z bibliotekami, które urządzają czytanie książek dzieciom. Książki czytają wolontariusze, nikt za nic nie płaci – ale zdaniem organizacji reprezentującej właścicieli praw autorskich tak dalej być nie może.
Zwróciła się ona już na przykład do biblioteki w Dilbeek, która dwa razy w miesiącu zaprasza do siebie gromadkę dzieci, by pokazać im magiczny świat książek. Nie jest to żadne oficjalne wydarzenie, rodzice nie płacą, ten, kto czyta książki, też pieniędzy nie dostaje. Biblioteka nic z tego nie ma. Ale podobno pieniądze powinni otrzymywać wydawcy.
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: Adam Zdrójkowski – Fenomen kontrolera DualSense
Dlaczego wydawcy powinni za to dostawać pieniądze? Bo na tego typu spotkaniach dochodzi do upubliczniania dzieł. A skoro dzieło jest upubliczniane, to wiecie, co powinno być dalej. Opłata.
WP i Onet integrują się z Facebookiem. Znajomi dowiedzą się, co przeczytałeś
Brzmi to wszystko naprawdę dziwnie. W szoku byli belgijscy dziennikarze z gazety "De Morgen", którzy na początku nie uwierzyli bibliotece i zadzwonili do SABAM-u, by to sprawdzić. Okazało się, że to prawda. Jest upublicznienie, ma być opłata.
Mocno zdziwiony sytuacją jest też bloger The Next Web, któremu przyszło pisać komentarz do tej sprawy. Dziennik Internautów z kolei sprawdził polskie przepisy, by dojść do wniosku, że w Polsce też taka kuriozalna sytuacja mogłaby zaistnieć.
A ja mam wrażenie, że wielcy bojownicy walki o przestrzeganie praw autorskich, w tym organizacje takie jak SABAM czy choćby dobrze nam wszystkim znany ZAiKS, a także artyści, jak ulubieniec internautów Zbigniew Hołdys, zapominają o jednym. O tym, że wiele osób zanim kupi, chce dzieło wypożyczyć, sprawdzić, czy faktycznie jest one warte zakupu.
Startup ostry jak brzytwa. Ciekawy pomysł na biznes w Sieci
Wielu piratów to prawdziwi pochłaniacze dóbr kultury, którzy mają na półkach mnóstwo oryginalnych książek, płyt CD i filmów. Niedawno Szwajcaria zrezygnowała z zaostrzania prawa antypirackiego, bo doszła do wniosku, że ci ludzie tak naprawdę nie szkodzą gospodarce.
Tymczasem w Belgii wojujący antypiraci chcą obłożyć opłatami biblioteki, które czytają dzieciom książki za darmo. Gdzie to szaleństwo ma kres?
Źródło: The Next Web
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze