Nowy projekt kanadyjskiego programu kosmicznego? Misja pierwszego legonauty

Nowy projekt kanadyjskiego programu kosmicznego? Misja pierwszego legonauty

Takie tam... prawie z Kosmosu (Fot. Facbook.com)
Takie tam... prawie z Kosmosu (Fot. Facbook.com)
Łukasz Michalik
29.01.2012 17:00, aktualizacja: 10.03.2022 16:35

Choć kanadyjski program kosmiczny nie ma na koncie tak spektakularnych osiągnięć, jak amerykański czy rosyjski odpowiednik, dwóch Kanadyjczyków udowodniło, że nie trzeba wielkich nakładów finansowych, by sięgnąć granicy stratosfery.

Choć kanadyjski program kosmiczny nie ma na koncie tak spektakularnych osiągnięć, jak amerykański czy rosyjski odpowiednik, dwóch Kanadyjczyków udowodniło, że nie trzeba wielkich nakładów finansowych, by sięgnąć granicy stratosfery.

Choć amatorskie próby sięgania granicy Kosmosu nie są niczym nowym, Mathew Ho i Asad Muhammad, 17-letni uczniowie, postanowili zrealizować swój zamiar przy bardzo ograniczonym budżecie. Inspiracją był dla nich wyczyn studentów z MIT, którzy w 2009 roku przy pomocy balonu wysłali na wysokość 93 tys. stóp kapsułę z kamerą.

Zamiast, jak ich stereotypowi rówieśnicy, zająć się hokejem, Mathew i Asad kupili balon meteorologiczny, przygotowali również zestaw czterech kamer, kapsułę wykonaną ze styropianu i własnoręcznie uszyty spadochron. Listę wyposażenia uzupełnił telefon z GPS-em, który miał ułatwić znalezienie kapsuły po powrocie na Ziemię.

Rolę załogi w tej niebezpiecznej misji pełnił ludzik z klocków LEGO, który znalazł się w kapsule aby - jak stwierdzili pomysłodawcy – dodać misji nieco osobowości. Przygotowania trwały w sumie pięć miesięcy,  przeznaczonych m.in. na naukę obsługi maszyny do szycia.

Aby zapewnić działanie elektronicznych gadżetów na bardzo dużej wysokości, gdzie temperatura spada do kilkudziesięciu stopni poniżej zera, styropianowa kapsuła została wypełniona chemicznymi podgrzewaczami do dłoni.

Misja okazała się sukcesem. Krótko po starcie, gdy balon osiągnął 6 tys. metrów, urwał się kontakt z umieszczonym w kapsule telefonem, jednak balon bez problemów wzniósł się na wysokość 85 tys. stóp (prawie 26 kilometrów). Następnie, zgodnie z planem pękł, a kapsuła opadła na Ziemię na spadochronie.

Lego Man in Space

Dzięki telefonowi, który po powrocie na Ziemię ponownie zaczął nadawać, udało się odnaleźć miejsce upadku kapsuły - spadła około 120 km od punktu startu. Zarejestrowany przez kamery materiał, a zwłaszcza widok ludzika LEGO z kanadyjska flagą na tle odległej Ziemi robi duże wrażenie.

Niestety, nie sposób nie zwrócić w tym miejscu uwagi na karygodne zaniedbanie: jak można było wysłać legonautę na tak niebezpieczną misję, zapominając o ochronnym kasku?

Źródło: DviceTVN MeteoCNETFacebook

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)