Zabójczy gajowi, upadający narciarze i smartfony

Zabójczy gajowi, upadający narciarze i smartfony

Zabójczy gajowi, upadający narciarze i smartfony
Wojciech Jankowski
19.03.2014 09:33, aktualizacja: 19.03.2014 17:20

Kciukami mało kto się przejmował od zarania dziejów. Teraz stały się bardzo ważnymi częściami ciała. Pytanie tylko, na jak długo?

Co takiego ma być w kciuku, żeby się nim przejmować? Nawet w nosie nie da się kciukiem podłubać, bo za gruby, a jeśli da się, to bez przyjemności. Służy do chwytania i tyle, ale i bez kciuka też od biedy można chwytać.

W Polsce i jeszcze paru krajach kciuki używane są do trzymania, żeby komuś coś się powiodło. Badania wykazują jednak, że powodzenie w jakimkolwiek przedsięwzięciu zależy od bardzo wielu czynników, a od trzymania kciuków stosunkowo nieznacznie.

Około 1660 roku, kiedy ludzie zaczęli zażywać tabakę, kciuk – razem z palcem wskazującym – służył początkowo do pobierania szczypty tejże. Szybko jednak pojawiły się tabakierki z szyjką, z której można było wysypać odrobinę tabaki na wierzch dłoni. Ludzie zaczęli też stosować specjalne malutkie łyżeczki z kości słoniowej, srebrne, a nawet złote do odmierzania dawki tabaki bez stosowania nieprecyzyjnej i niehigienicznej szczypty. I znowu bez kciuków można było się obejść.

Kciuk gajowego

Przez tysiąclecia kciuki nie stwarzały większych kłopotów, chociaż w 1955 roku ortopeda Willis C. Campbell opisał zespół objawowy nazwany później kciukiem gajowego. Uskarżali się na nie gajowi, którzy ukręcając zwierzętom karki łapali je za szyję kciukiem i palcem wskazującym. Powodowało to nie tylko zgon zwierzęcia, ale i uszkodzenie wiązadeł dłoni, a w rezultacie bóle, opuchnięcia i osłabienie kciuków.

Podobne objawy lekarze zaobserwowali wśród narciarzy, szczególnie tych, którzy często wywracali się na stokach. W czasie upadku paski kijów narciarskich naciskały na kciuki równie mocno jak szarpiące się zwierzę w rękach gajowych, efekt był taki sam.

Nie były to schorzenia ani powszechne, ani groźne, jeśli kto nie był zabójczym gajowym albo niestatecznym narciarzem. A jeśli ktoś był, wystarczyło mu powstrzymać się od ukręcania zwierzętom głów albo nauczyć się lepiej jeździć na nartach, żeby się uchronić przed cierpieniem.

Czas kciuków w końcu nadszedł

Od czasu upowszechnienia się smartfonów kciuki stały się nieoczekiwanie bardzo ważną częścią ciała. Dla niektórych ludzi nawet ważniejszą niż jakakolwiek inna, choć może to się wydać dziwne.

Nie chwytaniu służą, jak służyły przez dziesiątki tysięcy lat człowiekowatym, ale do porozumiewania się. Wszędzie dziś można widzieć młodych zwykle ludzi płci obojga z cyrkową wprawą i niebywałą prędkością wystukujących kciukami esemesy na wirtualnej klawiaturach.

Rosnącą rolę kciuków potwierdzać zdają się badania japońskich uczonych. Porównali oni kciuki ludzi posługujących się telefonami komórkowymi z ludźmi – jeszcze tacy są nawet w Japonii – co esemesów nie piszą. I okazało się, że ci, którzy je piszą, kciuki mają nad podziw rozwinięte, dłuższe niż przeciętne, a do tego muskularne.

Nic darmo

Wszystko ma jednak swoją cenę, w 2007 roku statystyki medyczne zanotowały pierwsze przypadki choroby kciuków spowodowanej nadmiernym ich obciążeniem przy pisaniu esemesów. W 2007 roku lekarze odnotowali kilka przypadków na całym świecie. W latach 2008 – 2013 ponad 25 milionów mieszkańców wysp brytyjskich co najmniej raz uskarżało się na bóle kciuków spowodowane esemesowaniem.

Trzeba mimo to być dobrej myśli, w ubiegłym roku na rynku pojawiła się specjalna sztanga do ćwiczenia kciuków. Systematyczne stosowanie jej ma zapobiegać tej uciążliwej chorobie, zwanej niekiedy smartfonowym kciukiem.

Możliwe, że kończy się już ważna rola kciuków w międzyludzkim komunikowaniu. Technologia rozpoznawania głosu rozwija się szybko. Być może niedługo esemesy będzie można po prostu dyktować.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)