Wyścig na parametry jest najlepszą rzeczą, jaka może nas spotkać.

Wyścig na parametry jest najlepszą rzeczą, jaka może nas spotkać.

Wyścig na parametry jest najlepszą rzeczą, jaka może nas spotkać.
Adrian Andersz
27.03.2014 11:56

Czyli dlaczego powinniśmy przyjmować większe cyferki z euforią.

„Wierzę w prędkość. Moc! Prędkość i moc rozwiązują wiele rzeczy” – Jeremy Clarkson

Dobre złego początki?

Obraz

Pamiętam, jak młody ja pierwszy raz trzymał TO. Przerwawszy na chwilę niekończącą się batalię z pryszczami i pierwszym wąsem, krój „Negatyw Adolfa H.”, delikatnie i ostrożnie wyswabadzałem pudełko z objęć folii. Gdy w końcu dopiąłem swego mym oczom ukazała się TA płyta a do mych nozdrzy dostał się zapach świeżo wydrukowanej instrukcji, która obiecywała godziny fantastycznie niemoralnej rozrywki.

Dobra, poniosło mnie. Nie było żadnego pudełka ani folii, o instrukcji czy oryginalnej płycie też mogłem zapomnieć. Tak naprawdę był nagrany przez kolegę krążek z wyprzedaży, crack i krzywy napis na kopercie „GTA: San Andreas”. Emocje jednak ciągle były takie same.

Niewiele się zmieniło

Nie będę się rozwodził nad tym, czy moja nastoletnia moralność ucierpiała po niezliczonej ilości godzin przed monitorem, spędzonych na… cóż. Kto grał w GTA, ten wie.

Trafiło mnie to, że dziś tak naprawdę niewiele się zmieniło. Owszem, pryszcze zniknęły, ale zastąpiły je świadczące o chronicznym braku snu wory pod oczami, a marny wąsik rozrósł się do zarostu nawiązującego do mody „Jutro się ogolę i będę wyjściowy, obiecuję. ”. Ciągle jednak wzbudzam zgorszenie wśród seniorów mojej rodziny, kradnąc i mordując w GTA. Aczkolwiek, teraz mogę robić to w domu, w szkole, w pracy, na przystanku czy w ciszy czterech ścian mej porcelanowej sali tronowej. A to wszystko dzięki współczesnej komórce.

W dziesięć lat przebiliśmy fantastów

Wyobraź sobie, drogi czytelniku, taką oto sytuację. Cofnij się do 2004 roku, spójrz w ówczesny monitor komputera i spróbuj kogoś przekonać, że wkrótce to samo (jak nie więcej!) będziemy mieli na malutkich urządzeniach, które bez problemu zmieścimy w kieszeni spodni. A potem nie daj się złapać, bo szpitale psychiatryczne zmieniają ludzi nie do poznania.

Może nie mamy latających samochodów, ani deski z Powrotu do przyszłości, mamy za to szklaną płytkę w kieszeni, która daje nam dostęp do właściwie całej dotychczasowej wiedzy świata, praktycznie z każdego miejsca na ziemi. To sporo, nieprawdaż?

Daj mi tę moc…

Jeszcze do niedawna byłem zawziętym przeciwnikiem podkręcania cyferek z każdym nowym modelem smartfona.* A po co to komu? A dlaczego?* Owszem, wszyscy chcielibyśmy aby nowy iPhone miał możliwość parzenia świetnej kawy i przy okazji mógł nam wyprasować koszulę. Tymczasem podli inżynierowie tworzą tylko coraz szybsze procesory! I tak nigdy tego nie wykorzystamy!

Wszyscy wspominamy z rozrzewnieniem czasy Nokii 3310, która trzymała tygodnie i można było się nią obronić przed wilkami. Dziś to już nie to samo. No, pomijając drobny fakt, iż przy odrobinie dobrych chęci możemy telefonem komórkowym zastąpić większość funkcji naszego poczciwego komputera. Spróbuj Nokią zadzwonić przez Skype do przyjaciela z Australii, w tle ciągle uciekając przed policją.

Miałem sen?

Drogi Samsungu, Apple, Qualcommie i inni. Proszę was o więcej mocy. Nowy Snapdragon będzie miał szesnaście rdzeni? Super! Nowy iPad będzie miał więcej pamięci RAM niż pamięci masowej? Gdzie mam się podpisać? Kolejna ewolucja Galaxy S będzie taktowana wprost proporcjonalnie do ilości cali w przekątnej ekranu? Nie mogę się doczekać!

Ścigajcie się, tak jak ścigali się wielcy podróżnicy. Kto dalej, kto szybciej, kto pierwszy! Tak jak maszyna parowa doprowadziła do powstania silnika parowego, tak ten doprowadził do pierwszych lotów w kosmos. Dziś zmieścicie kolejny rdzeń więcej – jutro zmieścicie cały komputer.

Bo do tego właściwie dążę. Często, przy okazji premiery jakiegoś flagowca o nowych, niesamowitych parametrach, słyszę głosy powątpiewania. Po co nam ta cała moc? Dlaczego mamy uczestniczyć w wyścigu cyferek? Każda kolejna generacja przybliża nas do przełomu. Nie wiem jak będzie wyglądała przyszłość. Gdybym wiedział, to tego posta pisałbym leżąc nad gorącym, szmaragdowym morzem, pijąc egzotyczne drinki z obowiązkową palemką i wydmuchując piasek z klawiatury. Tymczasem siedzę na twardym stołku, piję gorzką kawę i wydmuchuję okruszki z chwilę temu pochłoniętego tosta. Mogę za to powiedzieć w co właściwie wierzę. Wierzę, że niedługo całą potrzebną moc będziemy mogli schować do kieszeni naszych spodni. Jednym z bardziej wizjonerskich pomysłów był Asus Padphone, ale niestety ten (podobnie jak wiele innych produktów w historii) powstał w niewłaściwym czasie i nie spotkał się ze zrozumieniem klientów.

Drodzy malkontenci. Nie będę was przekonywał o mojej nieomylności, bo po prostu sam wiem, że wielokrotnie racji najzwyczajniej nie miałem. Pragnę wam jednak oznajmić, że w momencie kiedy wy będziecie narzekać przy każdej ważniejszej premierze, ja będę cierpliwie czekał aż Rockstar w końcu przepisze mi kolejne GTA na telefon.

PS. Jeśli boisz się – drogi czytelniku - o baterię, pamiętaj że wczoraj nie było wielu technologii, bez których dzisiaj nie sposób wyobrazić sobie życia. Cierpliwości.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)