Twórcy na razie nie garną się do wirtualnej rzeczywistości. Rewolucji nie będzie?

Twórcy na razie nie garną się do wirtualnej rzeczywistości. Rewolucji nie będzie?

Twórcy na razie nie garną się do wirtualnej rzeczywistości. Rewolucji nie będzie?
Adam Bednarek
23.03.2014 01:31

Ubisoft, czyli jeden z gigantów, z dystansem podchodzi do wirtualnej rzeczywistości. A bez gigantów trudno będzie ją rozkręcić.

Koło się zamknie? Wirtualna rzeczywistość nie stanie się popularna, bo nie będzie na niej głośnych gier. Nie będzie, bo twórcy nie będą chcieli w nie inwestować. Gier zabraknie, więc wirtualna rzeczywistość zawiedzie...

To czarny scenariusz, ale wbrew pozorom nie tak nieprawdopodobny. Ubisoft już zapowiada, że musi sprzedać się co najmniej milion urządzeń z wirtualną rzeczywistością, by firma zainteresowała się technologią.

Far Cry 4 w wirtualnej rzeczywistości?

Nawet gdyby udałoby się przeskoczyć zakładaną przez Ubiosft poprzeczkę, to może być z tym problem. Wysokobudżetowe produkcje kosztują sporo już bez VR, więc budżet musiałby być gigantyczny. A czy wirtualną rzeczywistość kupią hardkorowcy, by drogie gry AAA się później sprzedały?

Co innego gry rodzinne lub imprezowe. Ubisoft w swojej ofercie takie ma – wystarczy wspomnieć o serii Just Dance czy Your Shape. Firma wykorzystała potencjał kontrolerów ruchu wiedząc, że jest ich na rynku wiele i zainteresowanie jest spore. W te tytuły graliśmy za pomocą Kinecta, PlayStation Move czy na Wii.

Obraz

Tyle że to tytuły dla niedzielnych graczy. Owszem, Ubisoft stworzył też Fighter Within na Xbox One, bijatykę wykorzystującą Kinecta, ale takich przykładów jest mniej. Rzadko kiedy twórcy ryzykowali i wydawali wysokobudżetową produkcję robiącą użytek z kontrolerów ruchu.

Choć zapowiadało się przecież, że PlayStation Move i Kinect do idealne urządzenia dla wyjadaczy. Strzelanie jak z pistoletu, chowanie się za kanapą-osłoną. Zapowiedzi były obiecujące, rzeczywistość poszła jednak swoją drogą. Trafiając do portfeli niedzielnych graczy.

I z wirtualną rzeczywistością może być podobnie. Niewymagające tytuły staną się popularne, „hardkorowych” - mam na myśli takie serie jak np. Far Cry, Killzone czy Assassin's Creed – większość zostawi w spokoju, pozwalając grać nam na standardowych kontrolerach.

Dlaczego? Odpowiedź zawsze jest taka sama: łatwiej i taniej zrobić grę rodzinną w wirtualnej rzeczywistości niż rewolucyjną grę akcji, w której VR będzie. To pierwsze na pewno sprzeda się w milionowym nakładzie, z drugim może być już problem.

Na razie to tylko prognozy, ale warto zauważyć, że giganci ostrożnie podchodzą do pomysłu na wirtualną rzeczywistość. Bez nich w tym biznesie trudno o sukces.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)