CEO Mozilli rezygnuje przez poglądy. Wbrew pozorom może mieć to dobre konsekwencje

CEO Mozilli rezygnuje przez poglądy. Wbrew pozorom może mieć to dobre konsekwencje

CEO Mozilli rezygnuje przez poglądy. Wbrew pozorom może mieć to dobre konsekwencje
Adam Bednarek
05.04.2014 15:13, aktualizacja: 10.03.2022 11:25

Brendan Eich nie zwalczał gejów, ale nie był też ich „entuzjastą”. Dla niego małżeństwo to związek mężczyzny i wyłącznie kobiety. Dziś już wiemy, że przez takie poglądy zrezygnował z posady. Dowód na to, że tolerancja nie istnieje?

Gdy kilka dni temu pisałem tekst o nagonce na nowego CEO Mozilli, nie brałem pod uwagę tego, że Eich faktycznie zrezygnuje. Cała sytuacja była potwierdzeniem tego, że niektórych polityka wyleczyła z logicznego myślenia i swój światopogląd starają się wcisnąć tam, gdzie nie trzeba.

Może i Eich nie jest zwolennikiem ruchów LGTB, ale to jego sprawa – z przeglądarkami nie ma to żadnego związku, więc dajmy mu spokojnie pracować, rozliczajmy nie z poglądów, a z umiejętności. Poważnych konsekwencji się nie spodziewałem.

Tolerancja wyrzuca z pracy

Dziś już wiemy, że Eich zrezygnował ze stanowiska. Na pierwszy rzut oka sprawa jest jasna – były już CEO Mozilli to jedna z ofiar nagonki „homoterrorystów”. Wybaczcie, ale to nie ma nic wspólnego z tolerancją. „Szanuj nasze poglądy, ale my nie uszanujemy twoich”? Niestety, ale tak to nie działa.

Obraz

Sprawa jest poważna, bo nagle przez poglądy człowiek może stracić pracę. Nie przez to, że ktoś go z tego powodu zwalnia, ale nagonka jest tak duża, że nie wytrzymuje, co właściwie jest jeszcze gorsze. Sam stwierdza, że rezygnuje, poddaje się, bo nie ma wsparcia. Przykre.

Do czego to doprowadzi? Scenariusze są dwa, oba dość skrajne. Pierwszy polega na tym, że nikt nie będzie mówił o swoich poglądach głośno. Owszem, Brendan Eich nie manifestował swojej niechęci do gejów, ale trudno powiedzieć, żeby był neutralny. To po prostu była jego sprawa, a przynajmniej tak mu się wydawało.

Teraz dla innych – niestety? - to ostrzeżenie. Nie angażuj się, nie politykuj, jeżeli chcesz, żeby nikt nie wyciągał pewnych faktów z twojego życia.

Ciszej jedziesz, dalej zajedziesz

Absurd? Brak tolerancji? Ograniczanie wolności słowa? Nie da się ukryć, że coś w tym jest. Poglądowy„homoterror” doprowadzi do tego, że w porządku będzie ten, kto nie tylko jest z nami, ale także ten, kto jest neutralny. Ale przynajmniej polityka i światopogląd zniknie z życia firm.

Nie oznacza to, że prezesi będą myśleć inaczej, że będą w zgodzie z poprawnością polityczną. Po prostu zrobią wszystko, by nikt o tym nie wiedział. Konspiracja. Trudno, takie czasy, w których nie zadziera się z krzykaczami.

Obraz

Drugi scenariusz jest ostrzejszy. Czekać nas będzie fala „coming outów”. Firmy zaczną chwalić się poglądami właścicieli bądź osób zarządzających nimi. „My lubimy gejów”, „my nie!”, „my wolimy jedynaków”, „popieramy kobiety, które nie chcą mieć dzieci!”.

I tak ludzie będą dobierać sobie produkty nie dlatego, że działają dobrze, ale dlatego, że ich szefowie, teoretycznie, myślą tak jak my.

Przykład Mozilli pokazuje, że to wbrew pozorom sprytna strategia. W mediach o firmie jest głośno, zwolennicy danego poglądu albo wybierają przeglądarkę, albo ją usuwają, z czego cieszy się konkurencja. I tak w kółko, interes jednych i drugich się kręci.

Zarabianie na poglądach

Manipuluje się tymi, dla których światopogląd jest ważniejszy od rozsądku. „Przeglądarka się zacina? Ale przynajmniej ich szef nie lubi gejów, super!”.

Tylko to też zakończy się tym, że w końcu o „polityce” przestanie być głośno. Ludzie będą zmęczeni kolejnymi „wyznaniami”, że ktoś jest za, a ktoś przeciw. Szybko stanie się to męczące. Zostanie grupka krzykaczy, więc prędzej czy później firmy znowu zauważą, że trzeba wrócić do pracy, a nie do manifestowania poglądów. Bo większości to nie obchodzi, większość chce mieć dobre programy i urządzenia. Reszta jest mało ważna.

Obraz

Wbrew pozorom sprawa Brendana Eicha może nam wyjść na dobre. Wciskanie polityki tam, gdzie nie jest potrzebna, zacznie irytować większość, która będzie tym zmęczona. Powoli jesteśmy przy granicy „cierpliwości”.

I jeżeli ktoś myśli, że wyrzucenie Eicha to dowód na wygraną „tolerancyjnego światopoglądu”, to może się jeszcze zdziwić. Nie wszystkim taka tolerancja odpowiada, a teraz mają przykład jej działania w praktyce.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)